#7

600 34 17
                                    

Wciąż stoję przed Hero z ustami w kształcie litery „o". Nagle zdaję sobie sprawę, że milczę już od minuty i nie zmieniłam swojej pozycji.
Hero nadal patrzy na mnie dzikim spojrzeniem i chichocze pod nosem. Cholera! Jak ja nie nawidzę właśnie tego jego wyrazu twarzy.
- Uwierz, mogłabym nie przyjść. Nie jestem od Ciebie uzależniona i nie jestem twoją własnością, więc nie masz prawa mi mówić, co mam robić. - mówię to wszystko, co miałam na myśli podczas mojej minutowej ciszy. Uśmiech Hero tak jakby znika z jego twarzy. Nie chciałam go tymi słowami obrazić, ale przecież nie powiedziałam nic złego. Byłam tylko z nim szczera, a poza tym on mówi to, co mu się żywnie podoba, więc dlaczego ja nie mogę?
- Masz rację. - mruczy, wpatrując się w ziemię.
- Nie jesteś moja. - dodaje, podnosząc głowę i wpatrując się we mnie, a moje serce staje na moment. Dlaczego on w ogóle pomyślał, że mogę lub nie mogę być jego? Zaraz. Przecież sama mu przed chwilą powiedziałam, że nie jestem jego własnością, więc na pewno przez to tak powiedział. - usprawiedliwia go moje sumienie.
- Chodź. Muszę Ci coś pokazać. - zmienia temat, a ja jestem mu wdzięczna za to, że przerwał tę niezręczną ciszę. Uśmiecham się sztucznie, ale potakuję, ponieważ jestem ciekawa, co ten zielonooki chłopak ma mi do pokazania.

Idę za Hero. Razem mijamy kilka dziwnych garaży, a później skręcamy w jakąś nieznajomą ścieżkę. Nie mam pojęcia co tam może być. Nigdy tutaj nie byłam.
Idziemy tą drogą tak przez pięć minut, kiedy nagle moim oczom ukazuje się stara, drewniana wieża widokowa. To miejsce... To miejsce jest magiczne.
- To wieża widokowa, Sophia. - mówi, zgrywając ważniaka. Czy on myśli, że jestem aż tak głupia i nie wiem, co to jest? Wzdrygam się na jego słowa i posyłam mu znaczące spojrzenie.
- Wiem przecież. To, że laski, które przyprowadzałeś tu wcześniej, nie wiedziały, co to jest, nie znaczy, że ja też mam nie wiedzieć. - nie wiem, dlaczego tak to ujęłam. Nie wiem też, dlaczego poruszyłam temat związany z jego życiem osobistym. Z jego randkowaniem?
- Nie przyprowadzałem tutaj dziewczyn. Ty jesteś pierwszą. - wiem, że mówi prawdę i trochę żałuję, że w tej chwili nie kłamie. Czuję się okropnie, a równie wyjątkowo, że mnie jako pierwszą tutaj zaprowadził.
- Aaa... - mamroczę, unikając jego zielonych oczu. Czuję, że jego wzrok błądzi po mojej twarzy... i po moim ciele? Nadal mam na sobie te same jeansy co rano. Zmieniłam tylko T-shirt. Jest bardziej obcisły i ma fioletowy kolor.
- Dlaczego tak patrzysz? - wyrywa mi się, kiedy jego oczy nareszcie odnajdują moje.
Hero wzdryga się. Tym razem to ja przyłapałam go, jak się na mnie gapi.
- Tym razem to ty przyłapałaś mnie, jak się na Ciebie patrzę. - mówi, a ja nie mogę uwierzyć, że to powiedział. Przełykam gwałtownie ślinę. Jednak on wtedy widział, że go skanuję wzrokiem. Hero znów chichocze.
- Ja... Ja wcale się na Ciebie nie patrzyłam. - kłamię. Wiem, że nie jestem w tym dobra, ale nie mam innego wyjścia. Przecież nie powiem mu: tak Hero. Gapiłam się na Ciebie, kiedy przynosiłeś mi bluzę ostatnim razem. Wodziłam wzrokiem po twojej szczupłej sylwetce. Przejrzałam każdy centymetr twojego ciała. Uwielbiam, kiedy nosisz ciemne ubrania, a jeszcze bardziej lubię kolor twoich zielonych oczu. Cholera, Sophia! Ty masz chłopaka! O czym ty teraz myślisz?
- Chodź. - mówi, wyrywając mnie z zamyślenia i chwyta mnie za rękę. Ten gest mnie bardzo zaskakuje, ale pozwalam mu siebie prowadzić. Przecież uścisk dłoni nic nie znaczy, prawda?

Razem z Hero omijamy błotną kałużę i skaczemy, jakby do rytmu pokonując wysoką trawę. Nagle docieramy pod samą wieżę. Z bliska wydaje się jeszcze starsza, niż tak naprawdę jest.
- Panie przodem. - mówi Hero i wskazuje drewniane schody, które prowadzą na samą górę.
Wytrzeszczam oczy, czując, jak moje usta same się otwierają.
- Nie bój się. Schody są wytrzymałe. Nie załamią się. Byłem tutaj wczoraj i jak widzisz, wciąż jestem cały. - kończy z szerokim uśmiechem na twarzy. On chyba bardzo lubi się ze mnie naśmiewać.
- Cóż... Okej. - mruczę, robiąc pierwszy krok na drewniany stopień.
Hero idzie tuż za mną.
W połowie drogi robi mi się ciężko. Jejku, nie sądziłam, że tutaj jest tak wysoko i że tyle stopni trzeba pokonać, zanim się wejdzie na górę.
Jemu też jest najwidoczniej ciężko, bo jego oddech staje się lepiej słyszalny.
Mam ochotę powiedzieć mu, że chcę odpocząć, ale się powstrzymuję, ponieważ w myślach pojawia mi się obraz kpiącego ze mnie Hero.
- Chcesz odpocząć? - proponuje, opierając się o drewnianą ścianę.
Staję w miejscu i obracam się do tyłu, żeby widzieć, czy mówi poważnie.
- Ja... To znaczy... W sumie to chciałabym. - mówię, kiedy zdaję sobie sprawę ze szczerości jego słów.

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz