#4

682 35 7
                                    

Ostatnia lekcja mija mi bardzo szybko. Prawie cały czas unikam kontaktu z piłką, a tym bardziej z Claudią. Boję się, że kiedy nasze spojrzenia się spotkają, ona domyśli się, że coś wiem i zacznie mi się uważnie przyglądać. Na szczęście do tego nie dochodzi.

W drodze do domu cały czas myślę o randce z Nathanem. Zanim jednak wezmę kąpiel, zrobię makijaż i włożę nową sukienkę, muszę spotkać się z Hero. Do cholery! Gdzie on mieszka? Moja mama dawniej przyjaźniła się z Panią Tiffin, ale gdy zmarła, ta znajomość się urwała. Zresztą ja, Carolyn i tata niezbyt przepadaliśmy za tą rodziną. W sumie to sama nie wiem dlaczego.
Staram się przypomnieć znajome ścieżki do domu Hero. Kojarzę jedynie drogę gruntową, która była bardzo szeroka, a na jej poboczu leżała sterta śmieci. Uśmiecham się do siebie, kiedy odnajduję znajomą drogę. Nic się nie zmieniło. Dosłownie nic. Mam wrażenie, że czas się tutaj zatrzymał. Błądzę myślami po zakątkach z przeszłości. Na tej kamienistej ścieżce wyobrażam sobie małą dziewczynkę w fioletowej sukience, która trzyma bukiet fiołków w dłoni. Jej lśniące blond włosy opadają jej na czoło. Jest szczęśliwa.
Jako mała dziewczynka nie znałam Hero zbyt dobrze. Można powiedzieć, że w ogóle się nie znaliśmy. Zawsze, kiedy przychodziłam z mamą w odwiedziny do Pani Tiffin, jego nie było w domu albo nie wychodził ze swojego pokoju.

Moje myśli powracają do rzeczywistości. Słyszę krzyki dobiegające z białego domu, który w całości pokryty jest czerwoną blachą.
Biorę głęboki oddech i podchodzę bliżej. Kiedy znajduję się przy drewnianych drzwiach, dzwonię dzwonkiem. Nikt nie otwiera. Wiem, jednak, że ktoś tam jest. Mój upór daje za wygraną, więc dzwonię jeszcze raz. Nagle przed oczami ukazuje mi się postać drobnej dziewczynki w niebieskich spodenkach i białym podkoszulku. Wygląda mi na 8 lat. Patrzy na mnie z niepokojem, a jej zielone oczy sprawiają, że zapomniałam, po co tutaj tak naprawdę przyszłam. Tak, to z pewnością musi być siostra Hero.
- Ymm... Cześć, jestem Sophia. Wiesz może, czy Hero jest w domu? - pytam, ale zanim zdąży mi cokolwiek odpowiedzieć, słyszę głośne chrząknięcie za plecami. Odwracam się. To Hero. Spogląda na mnie, a później na siostrę. Jest mi głupio. Jest mi bardzo głupio. Po co ja tutaj w ogóle przychodziłam? Sophia! Ty idiotko! - krzyczy moje sumienie.
- Ja tylko...Ja tylko chciałam...- urywam, ponieważ Hero podchodzi do swojej siostry. Szepcze jej coś do ucha, a potem spogląda na mnie. Jego spojrzenie coraz bardziej mnie onieśmiela. Kompletnie nie wiem, jak mam się w tej chwili zachować. Czuję się fatalnie. Myślę, że Hero również nie spodziewał się mojej wizyty. Po jego wyrazie twarzy mogę jedynie stwierdzić, że jest on nieco zmieszany i zdziwiony. Rano przecież na niego wrzeszczałam, a teraz przychodzę do niego w odwiedziny i wypytuję o niego jego młodszą siostrę. To szaleństwo!

Mam zamiar dokończyć mu, po co tutaj tak naprawdę jestem, ale zamieram, gdy chłopak podchodzi do mnie.
- Idź do domu, mała. Zaraz tam przyjdę. - odwraca się do swojej młodszej siostry. Ona natychmiastowo słucha się jego poleceń. Kiedy drzwi się zamykają, Hero spogląda w moją stronę.
- Przyszłaś znów się na mnie złościć? - pyta pół serio, pół żartem. Przybliża się do mnie.
- Ja...Ja tylko... Przyszłam porozmawiać. - kończę, a on się odsuwa, robiąc dwa kroki w tył. Uff, od razu lepiej. Hero chyba zauważa moją ulgę, ponieważ cicho chichocze pod nosem.
- O czym? - mówi z szerokim uśmiechem. O czym? Jak on śmie w ogóle o to pytać. I to jeszcze z takim humorkiem. Właśnie zamordowano naszą koleżankę, a on udaje, jakby nic się nie stało.
- Hero... Ja... - wzdryga się, kiedy wymawiam jego imię. - Ja chciałam porozmawiać o tamtej nocy. - mówię stanowczo, a on marszczy brwi. Staram się zachować spokój i zaciskam zęby, kiedy widzę jego narastający gniew. Jest wściekły, ale próbuje to zatuszować.
- Nie będziemy o niczym rozmawiać. Mam dużo pracy i nie mam czasu. - kłamie. Jego humor bardzo szybko potrafi się zmienić. Naprawdę bardzo szybko. Jeszcze przed chwilą uśmiechał się do mnie, jak szczeniak, a teraz mam wrażenie, że zaraz wybuchnie ze złości.
- A właśnie, że będziemy! - krzyczę. Mój donośny głos chyba go przekonał, bo podchodzi bliżej i kładzie swój palec na moich ustach.
- Dobrze. Tylko nie krzycz już więcej. - mówi łagodnie i idzie w kierunku huśtawki. Idę za nim. Mam wrażenie, że on tego właśnie chce. Siadamy razem obok siebie. Jest cicho i niezręcznie. Nagle on przerywa milczenie.
- O czym dokładnie chcesz ze mną porozmawiać? - odwraca się w lewo, żeby widzieć moją twarz. Patrzę na niego przez chwilę albo nawet dużą chwilę, bo Hero musi powtórzyć pytanie. Rumienię się. Właśnie Hero przyłapał mnie, jak się na niego gapię. Extra!
- Ymm...Co robiłeś wtedy w lesie? - pierwsze moje pytanie nawet samą mnie zaskakuje. Powinnam była zapytać o coś bardziej sensownego, a nie co robił w lesie tamtej nocy.
- Spacerowałem. Tak po prostu. - odwraca wzrok. Wiem, że coś ukrywa, ale daję mu już spokój z tym pytaniem.
- Dobrze, a więc... Czy widziałeś kogoś podejrzanego w lesie lub, czy widziałeś tam cokolwiek dziwnego?
- Tylko Ciebie leżącą na ziemi. - wypala, a jego kąciki ust natychmiast podnoszą się do góry.
- Nie żartuj sobie ze mnie, dobrze? - trochę mnie to bawi, ale próbuję stwarzać pozory rozsądnej i poważnej kobiety.
- Jejku, Sophia, wyluzuj trochę. - rozkazuje mi, po czym sam zadaje mi pytanie:
- A ty czego tam wtedy szukałaś? - jego głos poważnieje, gdy wspomina o mnie.
- Ja... no cóż, szukałam Marie i Thomasa. - mówię prawdę i widzę, że mi uwierzył. Zaraz. To chyba ja miałam zadawać pytania, prawda?
- Mówiłeś mi wtedy, że w lesie jest niebezpiecznie. Co miałeś na myśli? - atakuję go podejrzeniami, a on unika mojego spojrzenia. Widzę, że coś kręci. Jeśli myśli, że zapomniałam o wszystkim, co mi wtedy powiedział, to grubo się myli. Owszem, byłam tamtej nocy w ciężkim szoku, ale jego słowa zapamiętałam doskonale. Mogę powiedzieć, że wciąż słyszę ich brzmienie.
- Zdaje Ci się tylko. Nic Ci takiego nie mówiłem. - on nawet nie potrafi dobrze kłamać. Widzę, jak jego spojrzenie ucieka w stronę domu. Przed chwilą jeszcze myślałam, że mogę się z nim jakoś dogadać.
- Nie rób ze mnie głupiej. Dobrze wiem, co słyszałam. - syczę i widzę, jak zaciska zęby, słysząc te słowa. Nic mnie to nie obchodzi. Może mnie znienawidzić do końca życia lub nakrzyczeć na mnie tu i teraz.
- Masz rację. Powiedziałem tak, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać. - szepcze, a ja nie mogę uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Nie sądziłam, że przyzna się do swojego kłamstwa tak szybko.
Hero wciąż unika mojego kontaktu wzrokowego. Mam już dość tej ciszy.
- A co tam słychać u twojej mamy? - zmieniam nagle temat. Hero sztywnieje. Jego oddech robi się coraz cięższy i słyszę jego powolne bicie serca. Powiedziałam coś nie tak? Do cholery! Już nawet nie można się odezwać!
- Moja mama...yyy... Moja mama nie żyje. Zmarła 2 lata temu. - ałć. Po co ja w ogóle zadawałam to pytanie? Sophia! Następnym razem masz trzymać buzię na kłódkę! Nie wiem co powiedzieć. Chciałabym się odezwać, ale po prostu nie potrafię. Dostałam natychmiastową blokadę. Widzę, jak Hero ociera twarz. Pewnie czuje się teraz koszmarnie i próbuje ukryć swoją słabość. Czuję, że moje usta przybrały kształt wielkiej litery „O". Teraz już wszystko zaczyna się układać. Mama Hero zmarła 2 lata temu i to właśnie wtedy rzucił szkołę. Śmierć Pani Tiffin na sto procent jest powiązana z edukacją Hero. Tylko dlaczego?

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz