Nathan rzeczywiście dotrzymał słowa i obejrzeliśmy wszystkie moje zaległe odcinki, a później odwiózł mnie do domu.
- Cześć, chciałaś, żebym zadzwoniła - mówię szeptem do telefonu.
- I? Jak było? - pyta pośpiesznie Marie.
- W sumie to w porządku. Oglądaliśmy Riverdale - mówię, ciesząc się, że nie ma jej przy mnie. Od razu wyczytałaby z moich oczu, że coś się wydarzyło, albo miało wydarzyć.
- Na pewno? - pyta. W jej głosie wyczuwam nutkę ciekawości. Wyobrażam sobie Marie, jak leży na łóżku i bawi się swoimi włosami, patrząc na sufit. Jest ubrana w swoją śmieszną piżamę z kocim ogonkiem i uszkami, którą dostała ode mnie na siedemnaste urodziny.
- Tak, dlaczego pytasz? - mruczę pod nosem.
- Słuchaj się, Sophia, ty coś kręcisz - odzywa się nagle. - Daj mi pięć minut, zaraz u ciebie będę - dodaje i rozłącza się. Ekstra, brakuje mi jeszcze tłumaczyć się przed Marie.
Po pięciu minutach Marie rzeczywiście się zjawia. Nie zdążyła nawet przebrać jednoczęściowej piżamy, założyła tylko trampki i czarną bluzę.
- Masz szczęście, że dzieli nas zaledwie te kilkaset metrów. - Skanuję ją wzrokiem. - Biegłaś do mnie, prawda? Przyznaj się - rozkazuję jej, po czym wybucham donośnym śmiechem.
Wyobrażenie biegnącej Marie w różowej piżamie z ogonem, unikającej samochodów, bardzo mnie rozśmieszyło.
- Co się tak szczerzysz? - prycha, posyłając mi groźne spojrzenie. Milknę i siadam na łóżku, a ona robi to samo.
- Chciałam pogadać. - Zakłada kosmyk włosu za ucho. - Szczerze - dodaje.
- O czym? - pytam ją, chociaż dobrze wiem, po co tutaj przyszła, a właściwie przybiegła.
- O Tobie i Nathanie. Czy wy... no wiesz... Robiliście to? - Marie! Dlaczego ty musisz być taka dociekliwa?!
- Nie - odpowiadam krótko, unikając jej wzroku.
- Sophia, jesteś moją przyjaciółką. - Głaszcze moje ramię, a drugą dłonią chwyta za rękę. - Wiedz, że możesz mówić mi o wszystkim.
- Mówię prawdę, Marie. Nie robiliśmy tego - szepczę, nie chcę, żeby Mike lub tata usłyszał naszą rozmowę. - Tylko się całowaliśmy - dodaję w pośpiechu.
- Okej. - Wzrusza ramionami. - Pamiętaj, że musisz być w stu procentach pewna, że chcesz to zrobić.
- A ty byłaś? - pytam, a Marie cała się czerwieni.
- Tak, byłam i nie żałuję.
- Sophia, chodzi mi o to, że widzę, jak patrzysz na tego... Na Hero.
- Co? Wcale na niego nie patrzę! - bronię się, a Marie potrząsa głową, wcale mnie nie słucha.
- Nie jestem ślepa, ten facet na ciebie leci, a ty... On też ci się podoba. - Hero Fiennes Tiffin mi się podoba? Nigdy o tym tak poważnie nie myślałam.
Owszem, jest przystojny, lubię z nimi czasami porozmawiać, ale to chyba tyle.
- Jest przystojny, ale to wszystko. Patrzę na niego tak, bo on jeden wie o naszej tajemnicy, on był ze mną w tym lesie wtedy, kiedy Lisę... zamordowano.
- Ciszej! - nakazuje. - Bo jeszcze ktoś usłyszy.
- Masz rację - szepczę.
- Niech ci będzie - odzywa się po chwili.
CZYTASZ
A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin
Novela JuvenilCzy czyjaś śmierć może sprawić, że drogi dwóch ludzi znów skrzyżują się na nowo? W przypadku Sophii i Hero tak właśnie było. To śmierć koleżanki z klasy spowodowała, że tajemniczy chłopak z dzieciństwa znowu zagościł w życiu Sophii Thompson, ale czy...