#3

900 36 5
                                    

W sali panuje jeszcze niewielkie zamieszanie, ale powoli ustaje, gdyż dyrektor stara się wszystkich uspokoić. Dodaje nam kilka miłych słów na polepszenie samopoczucia i wychodzi, a ja odprowadzam go wzrokiem do drzwi. Gdyby sytuacja wyglądała trochę inaczej, pewnie zastanawiałabym się teraz, dlaczego on nosi tak obcisłe spodnie. Wymazuję to spostrzeżenie z pamięci i wracam do rzeczywistości. Dziewczyny, które wcześniej płakały, ocierają łzy i poklepują się wzajemnie po ramionach. Tak bardzo jest mi szkoda najlepszej przyjaciółki Lisy. Elizabeth na pewno bardzo przeżywa jej śmierć. Ciekawa jestem, czy była w pobliżu, kiedy ktoś... kiedy ktoś ją zamordował. Sama myśl o morderstwie bardzo mnie przeraża i niepokoi jednocześnie. Staram się myśleć o wszystkim innym w tej chwili. Myślami błądzę do dotyku Nathana na mojej talii, kiedy tańczyliśmy. Besztam się pod nosem za te myśli. Czuję się trochę niezręcznie, myśląc o takich rzeczach, kiedy tyle zła wydarzyło się ostatnio.

Marie i Thomas sprawiają wrażenie bardzo zaskoczonych, jakby dopiero dzisiaj dowiedzieli się o śmierci Lisy. A ja? Jak ja teraz wyglądam? Na pewno cała jestem rozpalona. Unikam spojrzenia wszystkich dookoła. Mam już dość tego, co aktualnie dzieje się w moim życiu. Przedtem wszystko wydawało mi się znacznie łatwiejsze. Czy dopiero teraz musiałam sobie zdać sprawę, że tęsknię za moim starym, nudnym i przewidywalnym życiem? Chyba tak.

Słyszę dzwonek, a to oznacza koniec tych okropnych zajęć. Lubię język angielski, ale Pana Nelsona niestety nie potrafię polubić. Tak już jest. Inni nie znoszą kolorowych skarpet, niektórzy białej czekolady, a ja swojego nauczyciela od języka angielskiego. Na samą myśl o nim dostaję mdłości, ponieważ do tej pory pamiętam te jego durne sprawdziany z zeszłego roku. Pamiętam, że zakuwałam do pierwszej w nocy, żeby cokolwiek napisać i zdać. Nie wiem jak innym, ale mnie bardzo zależy na wysokiej średniej. To ostatni rok, więc planuję dostać się na wymarzoną uczelnię.

Widzę, jak każdy opuszcza klasę i rzucam spojrzenie w stronę okna. Hero wciąż tam jest. Ogarnia mnie złość. Po co on w ogóle tutaj przychodzi? Przecież rzucił szkołę 2 lata temu i to z niewiadomych przyczyn. W pośpiechu pakuję książki i wybiegam z sali. Mam nadzieję, że nie zdąży uciec mi sprzed nosa. Na pewno nie. Podpowiada mi wewnętrzny głos. Biegnę w kierunku boiska i czuję, jak ze złości tracę panowanie nad sobą.

- Hero! Hero! - krzyczę. Jestem już coraz bliżej chłopca, który znajdował się ze mną w tamtą noc.

- Co z nią wtedy zrobiłeś?! Przyznaj się! Wiem, że to ty masz dużo wspólnego ze śmiercią tej dziewczyny! - obwiniam go i chwytam mocno za jego koszulę. Szarpię ją z całej siły, a on patrzy na mnie z przerażeniem. Widzę, że próbuje coś z siebie wykrztusić.

- Ale ja.. Ja nic.. - tłumaczy się. Jego aktualne zachowanie po prostu mnie śmieszy i jednocześnie denerwuje. Jak on w ogóle śmie się odzywać? Po tym, co się stało? Teraz? Do mnie?

- Zamilcz! Co tam wtedy robiłeś?! Spacerowałeś samotnie po lesie w nocy?! Co?! - krzyczę na niego coraz głośniej. Czuję, że moja twarz płonie ze złości. Jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła. Dosłownie szaleję, a moje hormony buzują. Moje gardło już prawie całe zaschło i w myślach przysięgam sobie, że już nigdy nie będę tak krzyczeć. Przynajmniej nie dzisiaj. Jestem pewna, że on ma dużo wspólnego z tą całą sytuacją. Ma na pewno...

- A ty?! Co ty tam wtedy robiłaś?! Jak ty to wyjaśnisz?! Hmm?! - oddaje mi tym samym, donośnym krzykiem i zrywa moje ręce ze swojej koszuli. Odskakuję od niego, wciąż czując jego dotyk na moich dłoniach. Nadal jest to ten sam przyjemny dotyk sprzed kilku lat. Cholera! Dlaczego w ogóle o tym teraz myślę? Wymieniamy powolne i pogardliwe spojrzenia. Widzę, jak chłopak gładzi swoją odzież. Jest cała wymięta. Nie sądziłam, że gniew może mną tak pokierować. Dopiero teraz dostrzegam, co tak naprawdę się wydarzyło.

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz