#35

471 28 11
                                    

– Pobudka! – ktoś krzyczy. Kilka sekund zajmuje mi zorientowanie się, że ten głos należy do Sophii.

Tak dobrze się obok niej spało. Nie mam ochoty wstawać.

– Która godzina? – pytam.

– Prawie szósta – odpowiada. Prawie? To o której godzinie ta dziewczyna wstaje do szkoły?

– Wiesz, że zajęcia mamy dzisiaj od siódmej? – mówi, ściągając brwi i podchodzi do łóżka. Ściąga ze mnie pościel, a ja wykorzystuję okazję, kiedy jest blisko i ciągnę ją do siebie za rękę. Sophia upada na mój tors. Zdążyła już zrobić sobie delikatny makijaż, umyła i wysuszyła włosy oraz obrała dzianinową sukienkę w kolorowe paski.

– Dlaczego tak na mnie patrzysz? – pyta. Nie, no, głupszego pytania już nie mogła zadać.

– Bo jesteś piękna – szepczę jej do ucha, a Sophia oblewa się delikatnym rumieńcem.

Całuję ją delikatnie w czoło, później w jeden, drugi policzek, a na samym końcu w usta.

– Zbieraj się już, bo nie zdążymy – mówi, schodząc mi z kolan.

Ma rację, chyba czas najwyższy już wstać.

– Z kim mamy pierwszą lekcję?

– Angielski z Nelsonem – wyjaśnia, pospiesznie pakując swój plecak. Te słowa wystarczyły, abym w pełni się obudził.

– Jesteś pewny, że chcesz już dzisiaj wrócić do szkoły? – pyta, siadając obok mnie na jeszcze ciepłym materacu.

– Jak najbardziej. Posłuchaj, Soph, nie chcę ukrywać. Dobrze wiesz, że nie jestem winny. Nie zabiłem jej, więc na pewno nie będę chował się po kątach.

– Wiem, wiem. Masz rację. – Znowu podchodzi do plecaka, tym razem wkłada piórnik, nie książki.

– Muszę jeszcze skoczyć do siebie po swoje rzeczy – uprzedzam ją. Sophia gwałtownie się odwraca i mówi:

– Rzeczywiście! Całkiem o tym zapomniałam! No, to na co jeszcze czekasz? Ubieraj się! – trajkocze. Teraz żałuję, że w ogóle poruszyłem ten temat, bo Sophia zaczyna biegać po pokoju jak oszalała. Podnosi moje spodnie z podłogi i rzuca mi na łóżko.

– Toaleta jest tam – wskazuje palcem białe drewniane drzwi.

– Jeśli chcesz z niej skorzystać, to się pospiesz – dodaje, a ja w końcu wstaję z łóżka i w samych bokserkach kieruję się w stronę toalety.

– A spodnie? – krzyczy w moją stronę i rzuca mi je wraz z podkoszulkiem.

– Dzięki. – Łapię i wchodzę do łazienki. Mija pięć minut i oboje jesteśmy gotowi do wyjścia.

Swój samochód zostawiłem w lesie, więc najpierw jedziemy do mnie, a później do szkoły.

– Wziąłeś wszystko, prawda? – upewnia się, kiedy wjeżdżamy na szkolny parking.

– Tak, tak. Mam wszystko.

– Stresujesz się? – pyta nagle, wycierając ręce w sukienkę.

– Tylko szczerze – dodaje po chwili.

– Trochę. Po prostu nie wiem, jak przyjmą mnie inni – odpowiadam, a ona chwyta mnie za twarz i delikatnie głaszcze moją kość policzkową.

– Nie przejmuj się zdaniem innych. Ja ci wierzę, Marie i Thomas również.

– Dziękuję, słońce. – Tym razem to ja obejmuję jej twarz i składam delikatny pocałunek na jej ustach.


Sophia

Cieszę się, że Hero wrócił. Mam nadzieję, że poradzi sobie dzisiaj z tym wszystkim.
Ja na jego miejscu zostałabym w domu, ale to nie moja wina, że on jest aż taki uparty.

Wchodzę z Hero do szatni, bo tam jak zwykle czekają Marie i Thomas.

– Cześć – mówię w ich stronę, przerywając im ich poranne czułości.

– Oh, hej – odzywa się Marie, poprawiając włosy.

Na widok Hero, jej źrenice się rozszerzają. Thomas wstaje i podchodzi do nas.

– Stary, jak dobrze, że wróciłeś! – krzyczy i łapie Hero za barki.

– Jakim cudem wyszedłeś tak szybko? Przecież oni mieli na ciebie dowód – dołącza się do rozmowy moja przyjaciółka.

Hero spogląda w moją stronę. Na chwilę nasze oczy się spotykają, po czym mówi:

– Po prostu powiedziałem im prawdę. Opowiedziałem Scottowi to, co widziałem.

– I tak nagle cię wypuścili, tak? – Ależ ta Marie jest dociekliwa.

– Dokładnie tak – odpowiada jej Hero.

– No, niech ci będzie – odzywa się, po czym poprawia spódnicę.

– Jest już za pięć. Idziemy na angielski? – Thomas przerywa tę niezręczną ciszę. Dziękuję mu za to w duchu i wychodzę z szatni. Całą czwórką kierujemy się w stronę sali pana Nelsona.

Z oddali dostrzegam postać Nathana. O nie, nie, nie. To nie wróży nic dobrego.

Mój były chłopak podchodzi w naszą stronę i zatrzymuje się przed Hero.

Chwytam Hero za dłoń, żeby dać Nathanowi znać, że jesteśmy razem. Jego spojrzenie zatrzymuje się na naszych splecionych palcach.

– No, no, no... – mówi w naszą stronę.

– Ktoś już do nas wrócił – dodaje. Kierując tę wypowiedź w stronę Hero.

– Odwal się, Hudson – syczy Thomas.

– Myślałem, Willson, że gramy w jednej drużynie.

– Nie dzisiaj – odpowiada mu Thomas.

– To nie jest mecz – dorzuca, a ja jestem z niego dumna i wdzięczna, że wstawił się za nami.

– Posłuchaj, Fiennes... Udało ci się wrobić w to wszystko mnie i Elizabeth, ale tak łatwo od tego nie uciekniesz – znowu Nathan kieruje swoje słowa w stronę Hero.

– O czym on mówi? – pyta Marie. Jak zwykle wie, kiedy dołączyć się do rozmowy.

– Twój koleżka powiedział glinom, że to Elizabeth Woodstock zabiłai Lisę.

– Jak to? To prawda? – pyta Marie. Na jej twarzy maluje się coraz większy niepokój.

– Przyznaj się lepiej, co ty robiłeś przez cały czas! Zdradzałeś Sophię z Elizabeth. Ją też zdradziłeś! – Hero krzyczy Nathanowi prosto w twarz.

– Przestań wygadywać takie głupoty! – Nathan chwyta Hero za bluzę i podpiera go do ściany.

– Mówię, co widziałem! – Teraz Hero szarpie go za poły koszuli, a po chwili wymierza mu cios z całej siły w twarz.
Nathan rozmazuje po twarzy cieknącą krew z nosa i oddaje Hero tym samym. To wszystko dzieje się tak szybko. Thomas podbiega do nich i zaczyna ich rozdzielać. Do pomocy wkracza również Erick. Walka jest zacięta, a mi robi się coraz bardziej słabo. Na widok krwi cieknącej po twarzy Hero nogi same mi się uginają.

Przed oczami widzę jedynie czarne plamki. Czuję jedynie to, jak upadam na płytki, widzę, jak do chłopaków podbiega Nelson i słyszę cichy pisk Marie za swoimi plecami.

Czuję się jak wtedy, kiedy zamordowano Lisę Green. Tylko dlaczego?



KOCHANI! Z GÓRY CHCIAŁAM WAS PRZEPROSIĆ ZA TO, ŻE ROZDZIAŁ POJAWIŁ SIĘ DOPIERO TERAZ. DOSZŁAM DO WNIOSKU, ŻE NALEŻĄ WAM SIĘ WYJAŚNIENIA, A MIANOWICIE:
JAK JUŻ NIEKTÓRZY WIEDZĄ, JESTEM W KLASIE MATURALNEJ I OBECNIE MAM BARDZO DUŻO NAUKI, TYM BARDZIEJ PODCZAS TEJ KWARANTANNY, DLATEGO ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ NIEREGULARNIE, PRZEZ JAKIŚ CZAS MOŻE ICH W OGÓLE NIE BYĆ, CHOCIAŻ W WOLNYM CZASIE BĘDĘ STARAŁA SIĘ COŚ NAPISAĆ.
LICZĘ, ŻE MI TO WYBACZYCIE I MAM NADZIEJĘ, ŻE WSZYSCY JESTEŚCIE ZDROWI. TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO. CAŁUSKI XX ❤️💋

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz