#8

605 30 18
                                    

Wracamy na znajomą ścieżkę. Mija kilka minut i w oddali spostrzegamy „wysypisko garaży". Jeszcze tylko piętnaście minut i będę w domu. Hero przez cały ten czas milczy, a ja zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie powiedziałam nic złego. Sophia, nie mogłaś zrobić czegoś nieodpowiedniego, bo przecież cały czas milczycie. - podpowiada mi moje sumienie. Zgadzam się z nim i wracam do rzeczywistości.
- Co tam słychać u twojej siostry? - wypalam nagle. Nie chciałam zadać mu tego pytania, ale najwidoczniej żądza pokonania ciszy była ode mnie silniejsza.
Hero marszczy brwi i mruczy pod nosem:
- Chyba całkiem okej. Dużo się uczy. Odrabia zadania. No wiesz, jak to bywa u dziesięciolatki. - przewraca pośpiesznie oczami, wypowiadając ostanie zdanie.
- Naprawdę ma dziesięć lat? Wygląda na znacznie młodszą. - szczypię się w język po wypowiedzeniu tych słów. Sophia, ogarnij się! Nie bądź taka nachalna i dociekliwa!
- Tak, też tak sądzę. - wzdycha.
- Nathan nic Ci nie wspominał o mnie po tej sytuacji z bluzą? - szepcze, przygryzając dolną wargę, a ja cała sztywnieję na myśl o Nathanie.
- Pytał tylko, skąd się znamy. - mówię mu prawdę i wzruszam ramionami, starając się wyglądać niewinnie.
- Dupek. - przeklina pod nosem. Co to, to nie! Nie będzie obrażał mojego chłopaka, a tym bardziej w moim towarzystwie.
- Ej! Nie mów tak o moim chłopaku. Wcale go nie znasz, więc nie oceniaj, dobrze?! - syczę, próbując zachować spokój. No nieźle, Hero idiota, Nathan dupek. Ciekawa jestem, co mówią o mnie.
- Chodzicie ze sobą? - mówi z oburzeniem, zatrzymując się. Jesteśmy już tak blisko domu, a on zaczyna urządzać jakieś cyrki! Uduszę go, przysięgam!
- A co w tym złego?! - przytupuję, a mój głos staje się lepiej słyszalny.
- Nic. - syczy, a jego oczy wirują dookoła. Mam już dość takiego zachowania.
- Tylko nie rozumiem, jak możesz być z takim dupkiem! - dodaje, krzycząc. Na jego twarzy pojawia się drwiący uśmiech. Najwidoczniej jest dumny z tego, że obraża mojego chłopaka w mojej obecności.
- Mówiłam Ci już, żebyś tak o nim nie mówił! - moje żyły pulsują ze złości. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek mnie oceniał i obrażał mojego chłopaka.
- Wiesz co, Hero? Mam już tego dość! Spieprzaj stąd! Sama już dotrę do domu! - mój głos drży. Staram się teraz nie rozpłakać, więc wymachuję rękoma w przód, w tył i przed nosem Hero. Kiedy moje dłonie są w zasięgu jego wzroku, on chwyta za moje nadgarstki i przyciąga mnie do siebie.

Nagle jego usta gwałtownie przywierają do moich. Są takie ciepłe. Takie gorące. - poprawia mnie mój wewnętrzny głos. Oczywiście nie odwzajemniam pocałunku. Nie zdradziłabym Nathana, a tym bardziej z Hero i w taki sposób. Chcę mu się wyrwać, ale on trzyma mnie mocno w talii. Kiedy kończy, jego oczy wpatrują się w moje. Jego usta są jeszcze bardziej czerwone niż zazwyczaj.
- Jesteś chory Hero! Tobie się już całkowicie popieprzyło! Inni mają rację, że jesteś idiotą! - wrzeszczę i ocieram usta rękawem. Chłopak nic nie mówi. Patrzy na mnie, a ja mam wrażenie, że czeka, aż mój gniew minie i on będzie mógł mnie znów pocałować.
Do tej sytuacji na pewno nie dojdzie! Rzucam mu ostatnie spojrzenie, które z pewnością przypomina rozzłoszczonego wilka i biegnę w stronę ulicy, na której znajduje się mój dom.
Kiedy skręcam, widzę kątem oka, że Hero wciąż stoi w takiej samej pozycji, w której go zostawiłam.
Wpatruje się w moją sylwetkę, jakby szukał jakiegoś wybawienia.
Żałuję, że zgodziłam się na to spotkanie. Żałuję, że on postanowił mnie odprowadzić. Żałuję, że kiedyś poznałam Hero!

Myślę o kłótni z Hero i o tym pieprzonym pocałunku, zanim otwieram drzwi i widzę stojącego przed nimi tatę. Jego mina mówi sama za siebie.
- Gdzie byłaś?! - warczy.
- I co ty masz na sobie? - pyta z oburzeniem, a ja zdaję sobie sprawę, że nie oddałam Hero tej cholernej bluzy.
- Ja... - nie potrafię nic powiedzieć.
- To jego bluza, prawda? To ta sama, którą miałaś ostatnio! Zabroniłem Ci przecież się z nim spotykać! - krzyczy tak głośno, a ja mam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Tata nie oszczędza nerwów, więc ja chyba też nie powinnam.
- Tak, spotkałam się z nim! Nie będziesz mi mówił, co mam robić! Będę się spotykać z kim chcę i kiedy chcę! - zdobywam się na odwagę. Mój ton zaskakuje tatę, bo wzdryga się, a jego brwi natychmiast się marszczą.
- Nie możesz się z nim spotykać! - te słowa mnie śmieszą, a równie martwią. Nie sądziłam, że tata posunie się do takiego stopnia.
- Dlaczego? - wrzeszczę i wzdycham, podsumowując tym moje oburzenie.
- Bo nie! - dziwi mnie to, że pierwszy raz słyszę od niego takie słowa.
- No powiedz! Co, nagle zmieniłeś o nim zdanie? - prowokuję go, żeby powiedział mi prawdę.
- Bo ty mu się podobasz, do cholery! Jak mogłaś nie zauważyć tego, że się na Ciebie gapi przy pierwszej lepszej okazji?! - widzę, jak mojemu tacie te słowa ciężko przechodzą przez usta.
Nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałam, a tata w to, co przed chwilą powiedział.
Teraz wszystko zaczyna się układać w całość. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że Hero był cały czas obecny w moim życiu - przynajmniej od chwili, kiedy pocieszał mnie po stracie mamy. Nie kłamał, mówiąc wtedy, że nie jestem sama. On był ze mną cały czas. Śledził mnie. Na korytarzu w szkole, na lekcjach czułam dziwne spojrzenie za plecami, przed domem Evy też był i w lesie tak samo, kiedy zamordowano Lisę. On był tam przez cały czas. Teraz jestem tego pewna i zdaję sobie sprawę, że nie powiedział mi wszystkiego na temat tych tragicznych okoliczności. To dlatego tata, nie powiedział mi o śmierci jego mamy i poszedł sam na pogrzeb. Nie chciał, żebym się z nim widziała, żeby on mnie widział. W jakiś sposób starał się mnie chronić przed tym zielonookim chłopakiem. Tylko dlaczego?
- To dlatego nie powiedziałeś mi o śmierci Pani Tiffin, prawda? - dalej jestem na niego zła, ale mój gniew kieruję teraz bardziej w stronę Hero niż w tatę.
- Skąd wiesz o jej śmierci? - mówi z zaskoczeniem. Jego twarz przybrała jaśniejszy odcień, a ja zaczynam się modlić w myślach, żeby nie zemdlał, czy coś w tym stylu.
- On mi powiedział. - mówię stanowczo, chwytając się za czoło i odgarniają włosy do tyłu. Tata milczy.
- Rozumiem, nie chcesz, żebym się z nim spotykała, ale dlaczego go tak nie lubisz? - nie wiem, dlaczego bronię Hero po tym wszystkim, co mi zrobił.
Tata wzdycha i przechodzi z kuchni do salonu. Oczywiście idę za nim. On wie, że mu nie odpuszczę tego pytania, więc po chwili namysłu mówi:
- Nie chodzi o to, że go nie lubię. Martwię się o Ciebie, Sophia i dlatego nie chcę, żebyś spotykała się z chłopakiem, który nie ma przyszłości. - kończy, a w jego oczach widzę ból i niepokój. Jest mi przykro z powodu tego, co właśnie usłyszałam. Ja rozumiem, że Hero rzucił szkołę, ale tata nie powinien go za to od razu skreślać. Nawet go nie zna, a ten zielonooki chłopak może miał ku temu powody.
- Nie musisz się martwić, tato. Mam chłopaka i jest nim Nathan, także spokojnie. Przepraszam Cię za mój gniew. Idę już spać, bo jutro mam ciężki dzień. Dobranoc. - całuję tatę w czoło, a on stoi w osłupieniu.
- Cieszę się. Ja też Cię przepraszam. Dobranoc słońce. - mówi, patrząc, jak odchodzę.

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz