#23

407 21 11
                                    

Kiedy Claudia rusza z naszego podjazdu, błądzę wzrokiem po sylwetce mojej młodszej siostry. Jej wyraz twarzy wciąż jest taki sam, dalej daje mi znak, żeby zostać w domu, a nie uciekać z Claudią Scott gdzie pieprz rośnie.
Wzruszam ramionami i zapinam pasy, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że jest to początek czegoś nowego w moim życiu. To koniec z przejmowaniem się wszystkimi dookoła, muszę zadbać o siebie i o swoją przyszłość, a przede wszystkim robić to, na co mam ochotę i nikt nie może mi tego zabronić. NIKT.

- Dokąd tak właściwie jedziemy? - Przypominam sobie o obecności Claudii obok mnie.

- Na pizzę - odpowiada, kręcąc oczami.

- No tak, ale do której pizzerii mnie zabierasz? - Właśnie zdałem sobie sprawę, jak to idiotycznie zabrzmiało. Siedzę sobie obok pięknej dziewczyny i jeszcze śmiem ją pytać, dokąd jedziemy... To ja powinien ją był zaprosić... Ale ze mnie palant.

- Do tej włoskiej za rogiem, kojarzysz? - mówi i włącza radio.

- Tak. Słuchaj, Claudia, to ja powinien był cię zaprosić. Jeszcze ci nie podziękowałem za to, że zostałaś ze mną po tej bójce z Nathanem. - Wzruszam ramionami i wycieram dłonie w moje codzienne spodnie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że się nie przebrałem, tylko paraduję w roboczych ubraniach. Cholera.

- A właśnie, nos masz cały? - pyta żartobliwie. Dobrze wie, że tak.

- Szczerze mówiąc, już sam nie wiem, komu się bardziej dostało - śmieję się. Na twarzy Claudii pojawiają się słodkie dołeczki. Przełykam ślinę i skupiam się na przedniej szybie.
Do końca trasy oboje milczymy. W sumie myślałem, że będzie gorzej, ale jest całkiem okej. Nie sądziłem, że mógłbym z Claudią porozumieć się bez słowa. Oboje uśmiechnęliśmy się prawie niezauważalnie, kiedy przejeżdżaliśmy obok kobiety niosącej dziecko na ręce i trzymającej w drugiej smycz, do której przywiązany był malutki pinczerek, i oboje spoważnieliśmy, kiedy dostrzegliśmy starszą kobietę na wózku inwalidzkim przy sklepie z obuwiem.

- No, to już tutaj! - mówi, kiedy jesteśmy tuż przy pizzerii. Nie zauważyłem, nawet kiedy zaparkowała.

- Wychodzisz, czy zostajesz?! - śmieje się na głos. Zamykam za sobą drzwi i kieruję się w jej stronę. Ona tymczasem zamyka samochód pilotem i razem przekraczamy próg pizzerii.

- Co zamawiamy? - pyta, kiedy kelner podaje nam menu.

- Ty wybierz. Na pewno będzie smaczna - sugeruję.

- To w takim razie wezmę Capricciosę. - Uśmiecha się szeroko i podchodzi do baru, a ja śledzę jej każdy ruch. Muszę przyznać, że dzisiaj wygląda ślicznie. Co prawda nie jest Sophią, ale mimo wszystko ma w sobie to coś, co przyciąga uwagę facetów. Nie raz widziałem, jak na korytarzu kilku się za nią uganiało... Kilku to mało powiedziane, to było chyba pół męskiej populacji w szkole. Teraz zaczynam się zastanawiać, dlaczego jest tutaj ze mną, a nie z tymi innymi, superprzystojnymi kolesiami.

- Zamówiłam! - Siada naprzeciw mnie.

- Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Jadłeś ją już kiedyś? - pyta, opierając łokcie o stolik.

- Nie sądzę. No, chyba że było to bardzo dawno temu - chichoczę. Claudia się prostuje i posyła mi słodkie spojrzenie.

- A więc? - Znowu wraca do swojej poprzedniej pozycji, a ja pochylam się na krześle.

- A więc, co? - pytam, ściągając brwi.

- Opowiedz mi coś o sobie - odpowiada bez namysłu.

- A co chcesz wiedzieć? - Posyłam jej delikatny uśmiech.

- Masz jakieś rodzeństwo, oprócz tej małej?

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz