07

830 57 13
                                    

Całą ruję szatyna spędzili na ciągłych pocałunkach, blondynek czuł się bardzo kochany. Alexander nigdy go tak nie traktował dobrze podczas stosunku, żadna alfa nie traktowała Nialla tak dobrze podczas zbliżeń seksualnych.

Liam jeszcze w wielu rzeczach był nie pewny, jednak po kilku razach ogarnął, po co jest rozciąganie czy lubrykant. Na początku był zawstydzony, że to Niall wszystko musiał mu tłumaczyć. Blondynek jednak się cieszył, że był pierwszym szatyna oraz się smucił, że on nie był czysty dla niego. Przecież to on powinien być nietknięty, a nie Payne. Czuł, że Liam go za to nie wini i tylko mu to pomagało z świadomością norm, które zostały przyjęte przez świat, dlatego starał się mocno tym nie przejmować.

Dzisiejszego dnia też wieczorem mieli się zjawić Louis i Harry Styles, którzy mieli zajechać po Nialla i zabrać go do domu, jeszcze nie wiedzieli, że nastąpiła mała zmiana planów, a mianowicie Horan miał zostać u szatyna, by czasem nie wrócić do wcześniejszych swoich lubianych czynności.

Jednak nie możemy zapomnieć o tym, że nadal nie została rozwiązany spraw bandaży Niall, które Liam zauważył podczas seksu. Nie zaczynał tematu podczas rui, bo wiedział, że przestraszony blondynek mógłby uciec, a on w swoim stanie nie mógłby wyjść, bo byłby narażony na niepołączone omegi, mimo połączania, dlatego też miał zamiar przy najlepszej okazji zapytać niebieskookiego.

Payne właśnie coś pichcił w kuchni, lubi gotować, więc przy każdej możliwej okazji to robił, uznał, że po długiej podróży też chłopcy coś zjedzą. Przyrządzał zrazy wołowe w sosie. Niall w tym czasie obierał ziemniaczki, po tym jak brutalnie został odciągnięty od swojej roboty. Blondynek podśpiewywał piosenki.

Za kilka minut miało się zjawić małżeństwo Styles, Niall i Liam byli już gotowi, aktualnie razem oglądali wiadomości, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, a po chwili można było usłyszeć trzask drzwi, co się równało, że to był na pewno Harry, a za nim się wlókł się LouBear.

— Jesteśmy! — krzyknął Loczek, na wejściu do salonu.

— Słyszę, Hazza — zaśmiał się szatyn. — Zjecie z nami kolacje? — zaproponował.

— O tak — odpowiedział od razu. — W samolocie żarcie było chujowe — westchnął. Po chwili do pomieszczenia wszedł malutki szatyn, który tylko jak zobaczył Nialla, rzucił się mu w objęcia, a po chwili oboje się zaśmiali.

— Cześć, Nini — szepnął, bardzo tęsknił za przyjacielem i martwił się o niego.

— Hej, LouLou — odszepnął, mimo że z Liamem było mu bardzo dobrze, to uwielbiał, kiedy Louis był przy nim.

Po chwili zasiadli całą czwórką do stołu, gdzie wcześniej wszystko Liam postawił. Wszyscy powoli nakładali sobie jedzenia, za Horana zrobił to ciemnooki szatyn, aby ten więcej zjadł, na co szybko zwrócił uwagę Tomlinson, zmarszczył na to nos, coś mu to śmierdziało i to wcale nie były niemyte skarpetki jego alfy.

— Smakuje wam? — Liamowi zabłyszczały oczy, uwielbiał, kiedy komuś jego danie podchodziło do gustu.

— Pytasz dzika czy sra w lesie? — zaśmiał się kędzierzawy, którego dzisiaj mocno trzymały żarty, co było widać po tym, że co chwila mówił „puk puk", aby usłyszeć „otwarte" od chichoczącego Payne.

Po zjedzonej kolacji zasiedli na kanapie i zaczęli rozmawiać.

— Niall? — spytał Harry. — Jak bardzo irytujący jest Liam? Bo w pracy ledwie się go znosi — zaczął się śmiać.

— Było dobrze — powiedział krótko, zerkając na Li.

Rozmów nie było końca, kiedy już dochodziła dwudziesta trzecia w nocy, blondynek zaczął ziewać tak samo jak Louis. Lokowany wstał.

— To my się będziemy już zbierać, Li — powiedział Harry, podchodząc do przyjaciela. — Bo jak Niall i Louis zasną to do domu nie dowiozę, a zwłaszcza że dzisiaj mam dwie stacje — zaśmiał się.

— No właśnie — powiedział nerwowo Payne. — Niall zostaje tutaj — Harry zaczął się śmiać, jednak kiedy zobaczył, że szatyn nie wybuchł jeszcze śmiechem, zrozumiał, że ten nie żartował.

— No dobra, ale masz mi to wytłumaczyć jutro, ok? — spytał.

— Jasne, że tak — uśmiechnął się ciemnooki.

— Louis wstajemy — szepnął do ledwie przytomnego męża, szturchnął lekko w jego ramię.

— Już wstaje — jak wstał, podszedł do Nialla. — Wstawaj, Ni. Jedziemy — powiedział.

— Ja zostaje — szepnął, patrząc załzawionymi oczkami blondynek.

— Wracasz już do domu — wytłumaczył mu, Harry i Liam przyglądali się temu z zainteresowaniem, Payne bał się, że teraz niebieskooki zmienił zdanie.

— Ale tutaj jest mój dom, Loueh — szepnął, zgarniając kocyk, który leżał na podłodze.

— Co się stało, Ni? — przytulił go. — Powiedz mi! Przecież ty zawsze unikasz alf, a teraz chcesz jedną z nich zostać, a na początku mnie nienawidziłeś za ten pomysł — szeptał do mojego ucho. — Jeśli coś się stało, kiedy mnie nie było, to powiedz. Ja cię zabiorę stąd — bał się bardzo o przyjaciela, od sytuacji z Alexandrem unikał alf, on świadomie na pewno by nie chciał zostać z Liamem zdaniem Louisa.

— Ja chce tu zostać z Li. Ja tu się czuje dobrze i nic mi nie będzie — zapewnił, wtulając się w mniejszą omegę. — Ja go chyba kocham — szepnął ledwie słyszalnie do ucha swojego najlepszego przyjaciela, pierwszy raz to na głos powiedział, mimo że u wilków wszystko działo się w tępie błyskawicznym, to nie wierzył, że zakochał się w alfie w miesiąc.

— Ale wszystko jest dobrze? — spytał niepewnie Louis, bojąc się puścić blondynka. Tomlinson, a właściwie Styles, i Horan byli ze sobą bardzo blisko od zawsze, znali się od zawsze i gdyby nie to, że Tommo okazał się omegą, a nie jak wszyscy sadzili alfą, to mieli być razem według ich rodzicieli.

— Jak najlepszym, przy Li jestem bezpieczny — zapewnił go, po chwili się oderwali, a Stylesowie opuścili mieszkanie.

Liam z Niallem położyli się razem do łóżka, spali tak już od rui szatyna. Niebieskooki zaraz po położeniu się mocno się wtulił w alfę i zaczął wdychać jego zapach.

— Louis się bardzo o ciebie martwi? — zagaił alfa, po tym jak zgasił światło.

— Jesteśmy przyjaciółmi — szepnął Nini, który był na granicy snu.

Po chwili zasnął, był małą łyżeczką, co uwielbiał, bo czuł ciepło z ciała szatyna i wydawało mu się, że Liam go chroni całym sobą i nic go nie zaatakuje.

Payne jednak nie mógł zasnąć, nadal miał przed oczami widok, kiedy Louis przytulał blondynka, wbrew pozorom wszystko słyszał cały ich szept. Tak bardzo się cieszył, że blondynek go pokochał, jednak martwiło go podejście męża Harry'ego, nie chciał, by ten mieszał się w ich związek.

Resilient || niamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz