Tak, wiem, że jestem zryta
*retrospekcja*
Alexander szedł z pełną siatką fast foodów do domu. Na jego twarzy był szczęśliwy uśmiech. Nie dość że był po pracy, to jeszcze po patrzy jak jego omega będzie się pasła.
Uważał, że nie ma piękniejszego widoku niż Niall, który je wszystko, co mu daje pod rękę. Dzisiaj też przygotował dla niego kilka urozmaiceń.
— Cześć, kochanie — powiedział wesoło, na widok blondyna, który leżał na kanapie, a na jego tłustym brzuch położony był komputer.
— Cześć, Al — szepnął blondyn, był mocno zapracowany.
— Mam jedzenie dla ciebie, tłuścioszku — zaśmiał się.
— Jestem zajęty — zlał go blondynek, który był bardzo skupiony na swoim zajęciu. Plus lekarz mu wyraźnie powiedział, że jeśli nie schudnie to przestanie chodzić za jakiś czas.
— Jak na chwilkę przerwiesz to nic się nie stanie. Mam twoje ulubione — zaczął go kusić. — Trzy hamburgery, pięć paczek frytek, dwadzieścia nuggetsów, trzy mcwrapy i jeszcze mam ciastka z jabłkiem — zaczął wyliczać. Można pomyśleć, że to dużo na ich dwójkę. Jednak Alex zawsze robił to tak, że blondynek zjadał wszystko.
— No dobrze — westchnął. Odłożył urządzenie, a później lekko się sturlał z kanapy. — Dasz mi frytki? — spytał z błyszczącymi oczami. Właśnie szlak trafił wszystkie jego postanowienia. Po chwili alfa dała mu paczkę frytek, które ten szybko zaczął wchłaniać.
Obżerania Nialla nie było końca, jednak w końcu rozbolał go brzuszek, zostało jeszcze kilka rzeczy w światach. Alex skrzywił się, nie rozumiał tego. Czemu jego grubasek nie jadł, przecież wtedy schudnie i nie będzie jego tłuścioszkiem.
— Jeszcze trochę musisz zjeść, Ni — powiedział, otwierając ciastko z McDonald, a potem próbował mu go wepchnąć do buzi.
— Nie dam rady już, Alex — szepnął, co jakiś czas brało go na mdłości.
— Jeśli chcesz być piękny to zjesz wszyściutko — warknął, pociągając za jasne końcówki włosów omegi.
Zrezygnowany blondynek zaczął powoli jeść, jadł na prawdę wolno, bał się wszystko zwymiotuje.
— Nie smakuje ci? — zapłakał.
— Smakuje, jest bardzo smaczne, tylko brzuszek mnie boli, alfo — wysapał. Partner omegi podszedł do niego i położył na wspomnianej części ciała swoją rękę, zaczął powoli masować.
— Skoro ja cię masuje, to ty masz to zjeść — powiedział, a Niall otworzył szeroko oczy. Nie wierzył, że zmieści to wszystko, tego było więcej niż zawsze.
Powoli wsadzał w siebie to jedzenie. Co jakiś czas musiał przerywać, bo zbierało go na wymioty. Alexander w końcu się mocno zirytował.
— Powiedziałem, że masz to zjeść — warknął, Niall zapłakał, kiedy zobaczył jak ociąga się jego tłuścioszek, postanowił, że go zmusi do tego. Po chwili kiedy Horan znów zrobił sobie przerwę, jego ręka mocno przycisnęła wzdęty brzuszek. Przez co blondynek zwymiotował. — Boże! — krzyknął, Alexander nienawidził widoku wymiocin. — Posprzątaj to i się umyj, śmierdzielu — warknął, popychając go. Z pokoju wyszedł jak poparzony.
Nialler się mocno się rozpłakał, wycierał swoje wymiociny swoją własną bluzką. Był to okropny obraz.
*koniec retrospekcji*
Zalało to wspomnienie głowę blondynka, kiedy wszedł do salonu. Spojrzał kątem oka na szatyna.
— Co musimy stąd zabrać? — spytał się. Rozglądał się trochę po mieszkaniu, było w nim pełno zdjęć z Louisem i z chłopakiem z lokami, który na pewno nie był mężem szatyna.
— Moje ubrania, kosmetyki z łazienki i kilka pamiątek, bo nie chce tutaj przychodzić, przez długi czas — szepnął zamyślony, patrzył na podłogę, na której jeszcze jakiś rok temu obżerał się.
— To ja może zabiorę twoje klamoty z łazienki i ubrania, a ty zajmij się swoimi pamiątkami, dobrze Nini? — spytał się. Wiedział, że to spotkanie było bardzo ciężkie dla omegi.
— Dobrze — uśmiechnął się delikatnie, sadził, że wtedy Liam nie będzie się o niego już martwił. Uśmiech miał wszystko naprawić.
Payne poszedł do łazienki, wcześniej zabrał ze sobą materiałową torbę. Z szafki zaczął wyciągać kilka kosmetyków. Niall miał ogromne ilości kremów na rozstępy, jak i maseczek. Uśmiechnął się smutno, ale spakował wszystkie. Chciał, aby blondynek czuł się dobrze w swojej skórze.
Wszystkie żyletki zostawił w szafce. Choć myślał nad tym, aby zabrać dla Niall maszynkę do golenia, bo tam ten miał bzika nad goleniem nóg, a nawet klatki piersiowej. Westchnął i zabrał kilka. Liczył, że nie będzie tego żałował.
Zabrał prawie wszystkie rzeczy z łazienki, które używał Horan, aby dbać o swoje ciałko. Wyszedł z łazienki, a torbę postawił przy szafie w przedpokoju.
Niall ściągał wszystkie zdjęcia z ścian w salonie.
— Wiem, że to szybko, ale moglibyśmy powiesić niektóre u ciebie w mieszkaniu? — spytał.
— Jasne — oczy mu się zaświeciły. — Jeszcze naszej dwójce zrobimy i powiesimy — zapewnił, pstryknął Nialla w nosek.
— Ja wszystkie zabiorę, wtedy będziemy odrazu mieli ramki, bo można te zdjęcia powyjmować — zaczął tłumaczyć.
— Ciekawi mnie to, ale kto to jest? — powiedział, wskazując na lokowanego mężczyznę, który obejmował Nialla i Louisa.
— To jest Shawn, jest alfą i moim wspólnikiem w interesach — uśmiechnął się na wspomnienie przyjaciela. Kiedyś często razem z Louisem i Shawnem wychodzili na spacery, ale po zerwaniu z Alexandrem ograniczył swoje kontaktu z loczkiem do telefonicznych. Shawn nie obraził się, rozumiał, że blondynek bał się kontaktów z alfami, podszedł do tego psychologicznie jak w pracy. — Musisz go poznać!
— Pewnie jest super gościem — zamyślił się szatyn.
— Tak — poparł go Niall. — Rozumiał nawet to, że się go bałem. Mało moich przyjaciół czy bliskich z rodziny zrozumiało mój strach do alf. Tylko Louis i Shawn — szepnął Horan, wytarł swoje łzy.
— Teraz masz też mnie i Harry pewnie też to rozumie — zapewniałem go.
— Harry się irytuje zawsze, kiedy mnie widzi — westchnął. — Uważa, że zabieram mu Louisa
— Harry jest zaborczy — wytłumaczyłem przyjaciela. — Wstyd przyznać, ale ja też jest dosyć zaborczym i terytorialnym alfą — pogłaskał go po główce.
— Ty jesteś dobrym alfą — pochwalił go Niall.
Po tym jak spakowali wszystkie swoje klamoty do toreb materiałowych i dwóch walizek, cali spoceni usiedli na kanapie.
— To co robimy? — spytał Liam, przecierając swoją twarz z potu.
— Możemy spróbować się zabrać — zaproponował Niall, który przytulał swojego misia, którego nie widział z trzy lata, bo zapodział się pod łóżkiem.
— Tylko chwile odpoczniemy, kochanie. Zmęczyłem się trochę — zaśmiał się Liam, przytulił się do swojej omegi. Niall cicho zamruczał, który szybko się wtulił w Payne'a, a jego nogi owinęły się wokół tali alfy. Pomiędzy nimi nadal był pluszowy miś Horana.
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich kobietek! Mam nadzieje, że spędzacie miło ten dzień!
CZYTASZ
Resilient || niam
FanficNiall Horan nigdy nie miał prosto w swoim życiu. Jego ostatnia alfa była feederem, czyli miłośnikiem otyłości. Miał sporą nadwagę, po kilku latach walki z otyłością wpędził się w bulimię. Jego organizm powoli wysiadał, nie sądził, że jego ostatnim r...