Dostaniecie jeszcze jeden dzisiaj, jeśli rozegracie to odpowiednio
Ogólnie to będę się smażyć w piekle...
Liam był cały skryty w środku, słowa jego omegi nie docierały do niego, lecz do jego alfy, który ochoczo przyjął ten pomysł za bardzo dobry.
— Jesteś pewny? — wysapał wilk.
— Alfo! Oznacz mnie! Chcę być pełny twoich dzieci! — pokrzykiwał.
Po chwili dostał to, czego pragnął. Wraz z oznaczeniem, nastąpiło obojga spełnienie i zaknotowanie Nialla, powoli wracali do swojej świadomości. Ból w tyłku blondynka narastał wraz z powiększającym się knotem alfy. Zaczął popiskiwać z bólu.
— Ni... co się dzieje, kochanie? — spanikował od razu Liam.
— Jesteś taki duży — zajęczał z bólu. Szatyn pogłaskał go po włoskach, był świadomy, że czasu nie cofnie tak samo jak swojego knota. Aby odwrócić myśli blondynka od bólu, zaczął obsypywać go pocałunkami, gdzieniegdzie robił malinki, a niebieskooki zaczął jęczeć z przyjemności a nie z bólu.
Po kilku minutach całowania oboje wycieńczeni zasnęli. Niall jak i Liam byli zadowoleni, a ich wilki cicho mruczały na obecność drugiego w pobliżu.
Ranek okazał się, jednak trudny. Horan obudził się z kutasem w dziurce w pomieszczeniu, gdzie nadal śmierdziało rują, która jeszcze trwała. Leciutko spojrzał na alfę, która go zaknotowała. Przestraszył się, że to był Liam, bał się, że jeśli zaszedł w ciąże, to alfa go zostawi samego. Jednak niespodzianką było oznaczenie, które odkrył, kiedy chciał się podrapać nad obojczykiem. Zapłakał cicho, co obudziło alfę.
— Co się dzieje, Ni? — wymamrotał, jeszcze niespełna świadomy. Jednak jak poczuł jak jego penis jest w dziurce mniejszego, to się przestraszył, wszystkie wspomnienia z ranka zalały jego umysł. Szybko wyjął swój sprzęt z omegi i zgarnął go do uścisku. Powoli sobie uświadamiał, że nie jest już prawiczkiem.
— Czemu to zrobiłeś? — zapłakał. — Ja nie chce być sam — Payne spojrzał na niego zdezorientowany, a po chwili jego wzrok spoczął na oznaczeniu, które musiało być jego sprawką, bo ewidentnie wcześniej go nie było.
— Nie będziesz sam, Ni — wyszeptał, wiedział, że teraz musi wziąść odpowiedzialność za swoją alfę w rui, która znowu się odzywała, jednak z całych sił ją olewał.
— Nikt nie będzie chciał oznaczonej grubej omegi z dzieckiem — zapłakał, a Liam był pewny, że on na tym etapie, co byli z Niallem, byłby w stanie, być z nim na zawsze i o jeden dzień dłużej.
— Ja ciebie chcę — powiedział zarumieniony, ponieważ był mocno zażenowany mówieniem o swoich uczuciach, ale i także był mocno podniecony już.
— Chcesz, bo twoja alfa chce wziąść odpowiedzialność za oznaczenie, a nie bo chcesz mnie — wyłkał skołowany. Szatyn czuł się źle z tymi słowami, bo on od początku pragnął blondynka i jaki by nie był to on by go czcił niczym pana Boga.
— Ja ciebie chcę, takiego jaki jesteś, nawet jeśli to oznaczenie nie byłoby przeze mnie wykonane — powiedział odważnie, niebieskooki zdziwił się słowami szatyna, nie sadził, że on to powie, nie wierzył, że nich go w ogóle chce.
— Ale ty mnie zaknotowałeś... — zaczął cicho, jednak Liam szybko odpowiedział:
— To będziemy mieli naszą małą kopie, tylko od teraz jesz jeszcze więcej, Ni — chciał, aby Horan czuł się, że nie zostanie sam, a on się nim zaopiekuje.
— Nie lituj się nade mną, proszę — poprosił cicho, na co szatyn go mocniej przytulił i wyszeptał:
— Nigdy się nad tobą nie litowałem — blondynek nie pojmował, dlaczego taki przystojny alfa właśnie go przytula i mówi, że chcę, aby był jego omegą. To dla Nialla było nierealne.
W pewnym momencie Payne'owi zaczęła ruja na zbyt mocno dokuczać, nawet Nialler czuł narastające podniecenie w zapachu jak i przy jego udzie czuł erekcje. Horana omega chciała pomóc swojej alfie, dlatego wysyłała sygnały do Nialla, aby ruszył swoje cztery litery i zaopiekował się swoim alfą.
Blondynek zaczął się ocierać delikatnie o Liama, który był zdezorientowany na ten ruch młodszego. Niall nie spojrzał jednak w oczy Payne, czuł się trochę jak dziwka, choć nie wiedział, skąd to uczucie się wzięło.
Po zakończeniu szybkiego numerku Liam tuląc mocno mniejszego poszedł do kuchni, gdzie posadził go na blacie, a sam zabrał się za przygotowanie kolacji, co chwila dawał buziaki Horanowi. Payne był tak szczęśliwy, że to niebieskooki był jego pierwszym i jego omegą, czuł się z tym cudownie, liczył, że tamten nie zostawi go, a zwłaszcza że jest ryzyko ciąży po zaknotowaniu.
Szatyn powoli kroił pomidorka w kawałki, aby przygotować sałatkę z niego i ogórka kiszonego. Blondynek siedział nadal na blacie, rozmyślał, co teraz będzie, już nie długo przyjedzie Louis z Harry'm, a Liam miał przestać służyć za niańkę, bał się, że zostanie znowu sam, tylko czasami będzie jeszcze Louis, który będzie chciał go na siłę utrzymać przy życiu.
— Co będzie jak Stylesowie wrącą? — wycharczał z zaszklonymi oczkami Niall, Liam na chwilę przestał kroić w kostkę warzywo.
— A co ma być? — spytał zdezorientowany.
— Ja mam swoje mieszkanie i pewnie do niego wrócę — wymamrotał niepewnie, patrząc na swoje zgrabne paluszki.
— Chcesz tego? — spytał zachrypniętym głosem alfa, tego się właśnie obawiał, że jego Nini nie będzie go chciał.
— Nie — szybko zaprzeczył, choć to bardziej był impuls jego wewnętrznej omegi niż jego.
— Na prawdę? — oczy ciemnookiego zabłysnęły.
— Lubię ci, Li — szepnął zawstydzony, trudno było mu to powiedzieć, bał się, że skończy się to tak jak związek z Alexandrem. — Opiekujesz się mną, choć wiem, że to dlatego że Louis to wybłagał, ale ja po prostu lubię ciebie przy mnie — szybciutko i cicho wytłumaczył blondynek, a jego twarz pokryła się rumieńcem.
— Początkowo obawiałem się opieki nad tobą — zaczął Liam. — Ale z czasem to stało się przyjemne, to że mogłem cię przytulić czy pocałować w czoło — przełknął ślinę. — Serce mnie bolało, kiedy widziałem, że marniejesz, a ja nic nie mogłem z tym zrobić — zaczął kroić cebulę. — Kiedy odkryłem to, wiedziałem, że nie chcę cię stracić. Chciałem cię zatrzymać i każdego dnia mówić ci, że jesteś najpiękniejszą omegą, która stąpa po tej planecie — ręka mu zadrżała, zaprzestał wykonywać jakichkolwiek cięć na warzywie. — Uwielbiam być przy tobie i chciałbym by, z tego wszystkiego powstał związek — wziął wdech. — Chciałbym, abyś do końca zawsze był moim pierwszym przy wszystkim — szepnął, blondynek wzruszony do niego się przytulił, zeskakując przy tym z blatu. Pocałował delikatnie jego usta. — Chciałem teraz pogłaskać cię po policzku, ale oczy cię będą piekły, po kroiłem cebulkę dla nas — zapłakał.
— Nic się nie stało, Li — zachichotał. — Ja... ja... — zająknął się. — Chciałbym być twoją omegą — cicho wymamrotał, a po chwili wtulił się w alfę, która była wniebowzięta.
Na koniec mam sprawę, zaraz po zakończeniu Resilient jak wiecie lub nie, kończę Hidden Tears, ale później ruszam z kolejnym pomysłem, chce ruszyć z ff na temat gnębienia i znęcania się w szkole, to byłoby bardzo uczuciowe, bo sama tego doświadczyłam, czy uważacie to za dobry pomysł?
CZYTASZ
Resilient || niam
FanfictionNiall Horan nigdy nie miał prosto w swoim życiu. Jego ostatnia alfa była feederem, czyli miłośnikiem otyłości. Miał sporą nadwagę, po kilku latach walki z otyłością wpędził się w bulimię. Jego organizm powoli wysiadał, nie sądził, że jego ostatnim r...