Każdy osoba w naszym życiu, czegoś nas uczy. Dzięki ludziom wokół nas uczymy się na błędach. Wiemy, czego nie robić, by było nam lepiej. Niektórzy są lekarstwem na rany, a inni je zadają.
Alexander był czymś w rodzaju trucizną dla małego blondynka, który wraz z pojawieniem swojego lekarstwa, Liama, zaczął się zmieniać i doceniać swoje ciało i duszę.
Każdy też w swoim życiu ma swoją role, którą wykonuje. Można to porównać do roli w filmie czy teatrze. Wraz z śmiercią przestajemy grać. Dostajemy rolę albo trucizny albo lekarstwa dla drugiego człowieka, ale nigdy nie dowiemy się, dla której istoty kim będziemy, dopiero po fakcie się dowiadujemy.
Nikt nie zasługuje na takiego Alexandra w swoim życiu, ale za to każdy zasługuje na Liama, który co by się nie działo, to wyciągnie Nialla z całego bagna, w które ten wpadł.
Miłość to miłość. Każdy jej doświadczy i każdy na nią zasługuje. Tylko nie zawsze trafiamy odrazu dobrze. Tak miał Niall, który dopiero po kilku upadkach, wzniósł się i stał się szczęśliwy.
Epilog jest krótki, ale uważam, że wystarczający. Co powiecie na drugą cześć? Czy wolicie tylko dodatki? Bo nie potrafię się rozstać jeszcze z Niallem i Liamem. Haha pozderki kochani

CZYTASZ
Resilient || niam
FanfictionNiall Horan nigdy nie miał prosto w swoim życiu. Jego ostatnia alfa była feederem, czyli miłośnikiem otyłości. Miał sporą nadwagę, po kilku latach walki z otyłością wpędził się w bulimię. Jego organizm powoli wysiadał, nie sądził, że jego ostatnim r...