01

1.1K 68 34
                                    

Pierwsza jego wizyta była niespodziewana, akurat wtedy blondynek wymiotował. Prawie się zakrztusił, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Dobrze wiedział, co to może oznaczać. Jego koszmar na najbliższy miesiąc. Niall bał się, że Liam okaże się taki sam jak Alex i będzie chciał z niego zrobić grubasa, a jego zdaniem i tak był już bardzo gruby.

Umył twarz i szybko przepłukał sobie usta, po tym udał się do drzwi frontowych. Otworzył je delikatnie i ręką zaprosił szatyna do środka.

— Niall, miło mi cię poznać. Nie wiem, czy wiesz, ale jestem Liam Payne — przedstawił się uśmiechem i wyciągnął rękę, lecz blondynek przestraszony jej nie uścisnął, tylko pokiwał głową. — Wiem, że lepiej pewnie było by ci przez ten miesiąc tutaj, ale niestety będziesz musiał zamieszkać na ten czas u mnie, zgadzasz się? — przygryzł wargę niebieskooki, nie spodziewał się aż takiej opieki. Jednak skinął łepetyną i poszedł się pakować, myślał, że jak nie wykona polecenia to może dostać karę, jak rok temu. Alex wtedy kazał mu jeść, mimo że to kochał to na koniec wymiotował już jedzeniem, a tamten nie spoczął dopóki blondyn nie zje wszystkiego. Oczywiście później nie było pocałunków czy seksu na przeproszenie takiej kary, tylko blondynek musiał doczłapać swoimi nóżkami do kanapy i próbować zdążyć do łazienki, jednak to nie było najgorsze Alex był psychiczny do takiego stopnia, że kiedyś kazał mu podczas owej kary wszystko co zwymiotował wylizać z podłogi. Niall właśnie po czymś takim wywalił ze swojego domu na drugi dzień, nie mógł znieść takiego upokorzenia ze strony swojego partnera.

Pakował się szybko, nawet nie patrzył co bierze. W jedną z bluzek zawinął żyletki. A w drugą kosmetyczkę. Niemal wyskoczył z siebie, kiedy w drzwiach stanął szatyn. Bynajmniej Horan się go nie spodziewał.

— Czemu maltretujesz te ubrania, Niall? Nie musisz się śpieszyć — uśmiechnął się, jednak nie dostał żadnej reakcji ze strony niebieskookiego.

— Nie ma to sensu, bo i tak jestem gotowy — powiedział, tylko po to, aby nie musiał przy nim składać ubrań, bo nie chciał, aby alfa odkryła to co robi ze swoją skórą. Liam westchnął, zasunął torbę i przerzucił ją sobie przez ramię.

— No to chodźmy w takim razie — wypowiedział te słowa, otwierając drzwi od pokoju blondynka. Przepuścił go i razem wyszli z mieszkania omegi. Po zamknięciu go na klucz skierowali się do samochodu szatyna.

Szatyn mieszkał w centrum w jednej z kamienic. Jego mieszkanko było przytulne, wyglądało jakby mieszkał tutaj omega, a nie alfa. Liam pokazał pokój Niallowi i go zostawił samemu sobie. Blondyn rzucił się na swoje tymczasowe łóżko. Gdyby był chudszy, mógłby się starać o względy szatyna, ale był gruby i tamten nie spojrzy na niego i inaczej niż na grubasa.

Nie wiedział wtedy jak się mylił. Payne uważał go za przystojną omegę, tylko trochę zagubioną w swoim życiu. Jednak od Louisa wiedział, że blondyn nie będzie pakował się w związki i to że on się nim zajmuje to i tak cud. Szatyn robił dla nich kolacje. Zrobił spaghetti. Bardzo uwielbiał tą potrawę, więc miał nadzieję, że jego nowemu współlokatorowi również będzie smakowała.

— Niall! — zawołał, nakładając im po porcji makaronu na talerz. Kiedy blondyn zszedł, mina mu od razu zrzedła. Nie chciał wyjść przed swoim nowych obiektem westchnień na obżartucha, a jak on dotyka jedzenia to tak się kończy.

— Nie jestem głodny — burknął, przygryzając swoją wargę.

— Zjedz chociaż troszkę, dobrze? Ile zjesz to zjesz, jeszcze później Louis posądzi mnie o głodowanie ciebie — zaśmiał się i odsunął krzesło obok siebie dla blondynka, który mozolnie zajął swoje miejsce. Zakręcił wokół widelca kluski, z zamkniętymi mocno powiekami, włożył je do ust. Było dobre, a nawet bardzo dobre. Po trzech widelcach jednak odłożył, mimo że chciał więcej to za bardzo się wstydził. Liam zauważył to, przez co słodko, według Nialla, zmarszczył nosek.

— Tak mało? Jesteś taką chudzinką, Niall. Bo się obrażę — zagroził palcem szatyn, a Horan rozszerzyły się oczy.

— Nie jestem chudzinką! Ja jestem gruby! Nie będziesz mnie tuczył jak Alex! — pisnął i szybko uciekł do swojego pokoju.

Owy pokój był otrzymany w jasnych tonacjach kolorów. Łóżko stało pod oknem, obok którego położona była mała szafeczka nocna. Największym jednak meblem w całym pomieszczeniu szafa wnękowa. Było też biurko, miało ono jasny kolor jak reszta.

Horan rzucił się na łóżko i zaczął płakać. Sadził, że Liam był taki sam jak jego były partner. Bał się tego, że przez ten miesiąc mógłby przytyć, a i tak był gruby.

Payne tylko jak Horan uciekł do swojego pokoju, skierował się tam. Nie wiedział, o co dokładnie chodziło blondynowi, ale nie chciał też, żeby się niepotrzebnie smucił. Lekko otworzył drzwi, a widok płaczącego z twarzą w poduszce niebieskookiego złamał mu serce. Podszedł cicho do niego i pogłaskał po plecach.

— Nie chciałem cię utuczyć, Niall. Przepraszam, że tak to zrozumiałeś. Nie płacz, proszę, bo ja zacznę — zagroził, a kiedy zobaczył, że nie działa to na omegę. To zrobił to samo, co robił kiedy był jeszcze dzieckiem, aby wyłudzić coś od rodziców, rozpłakał się. Niall odwrócił głowę w jego stronę. Nie mógł uwierzyć, że alfa płacze. Alex uważał to za oznakę słabości i jak widział omegę płaczącą, mówił, że jest mazgajem. Szatyn był kompletnym przeciwieństwem jego byłego partnera.

— Nie płacz, Li — szepnął blondynek, niepewnie głaszcząc go po jasnych włosach.

— Dopiero jak ty przestaniesz — zaparł się brązowooki i kiedy Horanowi przestały lecieć łzy mu też.

— Przypomniałeś mi mojego starego alfę — chlapnął Nialler.

— Jeżeli chcesz się wygadać to wiesz, gdzie możesz mnie znaleść. Nigdy ci nie zrobię krzywdy, Ni — przytulił go i jakie było jego zdziwienie, że nie był aż tak tłuściutki jak opowiadał Louis. Liam uważał go za chucherko.

— Nie chcesz tego słyszeć — sarknął. — Będziesz się mnie brzydził, co już pewnie robisz

— Co? Wcale, że nie, Niall. Tak uroczej omegi nie da się nie lubić, a co dopiero się nią brzydzić. Nie opowiadaj głupot — wyszeptał mu do ucha, na co Horan zadrżał.

— Da się — zaparł się Ni.

— No to podaj przykład, bo trudno mi jakoś ci uwierzyć — zaczął się droczyć z nim.

— Moi rodzice, mój brat, Alexander... — w tym momencie głos lekko mu się załamał.

— Kto to Alexander, Niall? — spytał dosyć uważnie, a blondynek zaczął mocno płakać.

— To mój były chłopak — zaczął cichutko mówić, co jakiś czas również pochlipywał. — To przez niego jestem taką grubą spasioną świnią — wyznał, Liam zgarnął go do mocnego uścisku i wyszeptał:

— Nie mów tak o sobie, proszę — wytarł jego policzki z łez. — Jesteś piękny, Ni

Niall spojrzał na niego z politowaniem, a potem spojrzał na swoje tłuściutkie uda.

Resilient || niamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz