Forszmak Liama był gotowy na godzinę piętnastą. Chłopcy ze sobą nie rozmawiali więcej, było zbyt pogrążeni pracą i własnymi myślami.
Szatyn nalał dwie pełne miski zupy, zaniósł je na stół, a po chwili doniósł dwie łyżki i kilka kromek białego chleba.
— Niall, chodź na obiad — blondyn dopiero po dłuższej chwili przyszedł i zasiadł do stołu.
— Ale dobre — jęknął blondynek, po posmakowaniu pierwszej łyżki czerwonej cieczy.
— Czyli spełniłem zachciankę na medal? — zaśmiał się szatyn. W odpowiedzi niebieskooki mruknął i szybciutko jadł swoją porcje, w pewnej chwili zaczął się krztusić. Zaalarmowany Liam szybko podbiegł do omegi i mocno poklepał plecy, aż ten wypluł kawałek mięsa.
— Dziękuje — zarumienił się, a swoim rękawem przetarł swoje usta.
— Miska ci nie ucieknie. Jedz wolniej, bo mi zejdziesz — powiedział poważnie alfa, a blondynek ze skruchą pokiwał główką.
Niall zaczął wolniej jeść, bardzo mocno się powstrzymywał, aby nie powrócić do wcześniejszego tempa, ale nie chciał zrobić przykrości swojemu tymczasowemu opiekunowi.
Po zjedzeniu Horan wszystkie brudne naczynia umył, choć szatyn mówił, że nie musi. Potem Horan zniknął za drzwiami łazienki. Zamknął je na klucz, a potem przykucnął przy kibelku. Gwałtownie włożył trzy palce sobie do buzi, tylko po to aby całą zawartość swojego żołądka zwrócić do toalety. Gardło go lekko piekło. Po chwili spuścił wodę, przetarł ręka łzy, a potem lekko przemył swoją twarz, wypłukał też buzie, czuł się źle, ale sadził, że na to zasługuje. Wtedy nie zauważył, że na swojej bluzeczce ma trochę własnych wymiocin. Wyszedł z łazienki zadowolony ze swojego poczynania. Zaszedł do salonu, gdzie siedział Liam i oglądał telewizje.
— Chodź tutaj! — powiedział podekscytowany. — Leci właśnie Iluzja! — wskazał na telewizor, a potem wrócił do oglądania.
Blondynek po chwili siedział obok szatyna i próbował wciągnąć się w akcje filmu.
— Coś mi tu śmierdzi — stwierdził w pewnym momencie ciemnooki.
— To się umyj — mruknął w przypływie odwagi blondyn.
— Ale to nie chodzi o pot — machnął ręką szatyn. — Śmierdzi tu czymś innym — Liam zaczął się rozglądać i chodzić po pokoju, w pewnym momencie swój wzrok zatrzymał na bordowej bluzce ma plamę. Podszedł do niego i powąchał, a przestraszony Ni na niego popatrzył. — Wymiotowałeś? — blondynek się zarumienił i leciutko pokiwał główką.
— Co się dzieje? — spytał poważnie. — Możesz mi powiedzieć. Zrobię wszystko, żeby ci pomóc
— Po prostu mnie zmuliło, Liam. To nic takiego — machnął ręka, dosyć nerwowo blondynek. Na siłę chciał wszystko utrzymać w tajemnicy.
— Nawet nie wiem, kiedy wymiotowałeś — westchnął. — Masz biegunkę czy cokolwiek innego? Czy tylko wymioty? — dopytywał.
— Biegunkę — wymyślił na poczekaniu i szybko pobiegł do toalety, aby bardziej uwiarygodnić swoje kłamstwo.
Blondyn bardzo się bał. Nie chciał, aby Liam wiedział o jego małej tajemnicy, bo na pewno by zaczął go nakłaniać do zaprzestania wymiotów, a na to nie mógł sobie pozwolić niebieskooki.
Każdego dnia Liam opiekował się Niallem. Dawał mu różne babcine lekarstwa, a Ni niezauważalnie nadal mógł zwymiotować wszystko, co wcześniej zjadł. Choć dla Liama zaczynało się robić podejrzanie, że „żołądkówka" blondynka tyle już trwa. Pewnego razu jak Niall po obiedzie, jak Horan zostawił uchylone drzwi, zajrzał do łazienki, wtedy zobaczył jak mała omega wkłada sobie palce do buzi, a potem wszystko wymiotuje, co zjadł zaledwie pięć minut wcześnie. Liamowi poleciły łzy z oczu, miał się opiekować niebieskookim, a nie zauważył tak poważnego problemu.
— Czemu Niall to robisz? — spytał, płacząc. Zdezorientowany i przestraszony wspominany chłopak popatrzył na niego, szybko przecierając usta z własnych wymiocin.
— Ja jestem gruby — zająknął się, nie spojrzał w oczy alfy, wstydził się, że widział go w takim stanie.
— Jesteś piękny — powiedział Liam, a później go mocno przytulił. — Proszę, nie wymiotuj więcej — załkał.
— Ale to jest zbyt trudne. Za każdym razem, kiedy patrzę w lustro... widzę grubą świnie — wycharczał z łzami w oczach.
— Proszę, nie mów tak. Jesteś piękny. Znajdziemy inny sposób na schudnięcie, który tobie nie będzie szkodził, dobrze? — spytał i nie czekając na odpowiedź, zaczął mówić dalej:
— Obiecaj mi, że już więcej nie będziesz wymiotował swoich posiłków, proszę — załkał alfa.
— Obiecuje, Li — szepnął blondynek.
Od tego też dnia Payne zmienił się zastraszająco. Po każdym posiłku zabraniał iść blondynowi do łazienki albo chociaż kazał zostawiać otwarte drzwi, żeby słyszeć, czy ten czasem nie próbuje zmóc wymiotów. Do tego zaczął nakłaniać Nialla do ćwiczeń i zdrowszego jedzenia.
Każdego ranka razem biegali. Liam w ogóle się wtedy nie męczył, był bardzo wysportowany. Lecz Niall męczył się szybko i wyciskał siódme poty, aby nie zawieść szatyna.
Kiedy po tygodniu stanął na wadzę i zobaczył, że liczba zmniejszyła się jedynie o kilka gramów. Blondynowi popłynęły łzy z oczu, wtedy pierwszy raz złamał obietnicę daną Liamowi.
— Ni, obiecałeś — powiedział, kiedy go zobaczył nad kibelkiem.
— Tak bardzo się staram, ćwiczę, jem zdrowo, robię wszystko, a w ogóle nie chudnę — zapłakał.
— Kochanie, minął tydzień. Waga nie może szybko spadać, bo to nie zdrowe — przytulił go szatyn, na co Horan mocno się w niego wtulił.
— Ale ja chcę już — zapłakał w bawełnianą koszulkę.
— Musisz być cierpliwy, Ni. Niedługo będziesz taki jak sam chcesz być teraz, ale pamiętaj i bez tej niskiej wagi jesteś piękny — uspokajał go. — Musisz wiedzieć, że jakbyś nie wyglądał to będziesz piękny. Liczy się to co masz w środku, a nie wygląd — szepnął mu Payne, potem wziął go na ręce i zaniósł do jego sypialni.
Blondynek cicho płakał w koszulkę Liama, powoli zasypiał. Uścisk dłoni na materiale zelżał, a sam omega leżał spokojnie, oddychając równomiernie, na łóżku. Liam zaczarowany tym widokiem, pogłaskał go po głowie, a potem pocałował go w czółko.
— Spij dobrze, słonko — szepnął, a potem po cichu wyszedł z pomieszczenia, zostawiając uchylone drzwi.
Payno poszedł do salonu, włączył sobie mecz piłki nożnej między Francją a Niemcami. Oglądał z zainteresowaniem, mimo że w meczu nie grali jego rodacy.
Młody blondynek obudził się w tym czasie, bo miał zły sen. Śnił mu się Alexander, który znowu go pasł. Z łzami w oczkach zaszedł do salonu, gdzie siedział Liam przed telewizorem. Szybko do niego podbiegł, przytulając go.
— Co się stało, Ni? — spytał, wdychając zapach omegi.
— Śnił mi się Alexander — zapłakał. — Znów tyle jadłem, co wcześniej — wyłkał niebieskooki.
— Nie ma go tu. Jesteś ze mną i już nikt nie będzie zmuszał się do jedzenia w takich ilościach — szeptał mu do ucha. Blondyn się powoli uspokajał. Zapach alfy działał kojąco, na jego serce jak i umysł.
Razem zasnęli przy włączonym telewizorze na kanapie.
CZYTASZ
Resilient || niam
FanfictionNiall Horan nigdy nie miał prosto w swoim życiu. Jego ostatnia alfa była feederem, czyli miłośnikiem otyłości. Miał sporą nadwagę, po kilku latach walki z otyłością wpędził się w bulimię. Jego organizm powoli wysiadał, nie sądził, że jego ostatnim r...