11

774 51 25
                                    

Równo o dwudziestej Zayn Malik zaprosił swojego przyjaciela i jego omegę do gabinetu.

— Cześć, Liam — wita się z większym. — A ty musisz być Niallem. Miło mi, jestem Zayn — wystawia rękę w stronę omegi. — Co was do mnie sprowadza?

— Lekarz rodzinny powiedział, że Ni jest w ciąży — mówi Liam poważnie.

— A na jakiej podstawie to stwierdził? Jakieś badania czy tylko po objawach? — zaczął pytać i wypełniając powoli kartę pacjenta. — Później będziesz musiał mi tą kartę dopełnić, bo jesteś tutaj pierwszy raz — mówi mulat do blondynka.

— Zrobił niby USG — mówi cicho Niall, który rozglądał się po gabinecie. Doktor Malik wydawał się być miły.

— No to teraz my to sprawdzimy — stwierdza wesoło. — Też zrobimy USG, a później jeszcze pobierzemy krew, aby zobaczyć, czego brakuje — wstaje i ręką zaprasza blondynka na kozetkę. Zakłada niebieskie jednorazowe rękawiczki i maseczkę. Niall delikatnie podciągnął bluzeczkę i odpiął guzik swoich spodni, a po chwili wylądował na jego brzuszku zimny żel, szatyn trzymał omegę za rękę.

— A te objawy ciąży jak długo będą się utrzymywały? — pyta Liam, bardzo martwi się o swojego partnera.

— Które masz na myśli, prawda? — dopytuje Zayn, włączając monitor, na którym pojawiają się wnętrzności blondynka.

— No te bóle, nudności i wymioty — tłumaczy alfa.

— Uważam, że powinno minąć po kilku tygodniach — mruczy Zayn, przypatrując się przymrużonymi oczami na monitor. — Tutaj mamy małego Liama Juniora albo Nialla Juniora — pokazuje.

— Jaki malutki — szepcze zachwycony omega. Jego i Li dzidziuś, ich mała kopia.

— Nasza fasolka, Niall — mówi Payne, ściskając mocniej rękę Horana.

Po badaniu, siedli znowu przy biurku. Niall przylgnął do ciała swojej alfy.

— Przepiszę wam witaminy, kolejną wizytę zrobimy za miesiąc, a i jeszcze ważne jest to, żebyś dużo i zdrowo jadł, nie możesz się głodzić — mówi, mierząc go ostrym wzrokiem i w tym momencie wiedział, że już kiedyś musiał natknąć się na Malika i on musiał wiedzieć jak wyglądał wcześniej. Spuścił głowę.

— Nie martw się, Zee. Ja go przypilnuje — śmieje się Liam.

— To chyba już wszystko, co musiałem wam powiedzieć — stwierdza Zayn. — A! — krzyczy mulat, dostając olśnienia. — Wypełnij mi tą kartę, powinieneś zrobić to przed wizytą, ale zapomniałem. Jestem dzisiaj strasznie roztrzepany

Jak wrócili do domu, Liam postanowił ugotować obiad. Jednak tym razem najpierw spytał Nialla, co chce, by znowu przez cztery dni nie jeść zupy, bo blondynek nie będzie chciał nawet na nią patrzeć.

— Jesteś dla mnie zbyt dobry, Li — westchnął Niall, podczas jedzenia zupy dyniowej. — Cieszę się, że nadal mnie chcesz — wymamrotał, był świadomy, że był lekkim kłopotem.

— Uwielbiam cię, Nini — zasłaniał się szatyn, a potem poczochrał blondwłosą główkę.

— Ja ciebie też — powiedział, uśmiechając się od ucha do ucha, po tym jak przełknął jedzenie, które miał w buzi. Liam odwzajemnił uśmiech.

Kiedy już leżeli oboje w łóżku, zaczęli rozmyślać, co będzie za kilka miesięcy. Payne chciał się oświadczyć, aby blondynek miał pewność, że go nie ma zamiaru zostawić. Niall myślał, że Liam trzyma go z litości albo że poczuwa odpowiedzialność za dziecko.

— Będziemy najlepszymi rodzicami — szepcze do blondynka Liam. — Nasz maluszek będzie miał jak w niebie. Będzie miał super tatę i wspaniałą mamę

— Nie jestem wspaniały — duka Niall, nie lubił być komplementowany.

— Jesteś najlepszy, mamusiu — mówi, głaszcząc go po policzku, blondynek się rumieni.

— Ty jesteś lepszy ode mnie, tatusiu — mówi oczarowany Horan. Jednak nie spodziewał się, że na to jedno słowo Liama przyjaciel zareaguje i powstanie na baczność.

— Oops — szepcze zawstydzony Li, nie spodziewał się, że ma ten fetysz.

— Masz spory problem, tatusiu — mówi w przypływie odwagi, Liam czuje się nie zręcznie. Bardzo go podniecają się słowa niebieskookiego, jednak wstydzi się, że takie rzeczy mu się podobają. — Pomogę ci, tatusiu — szepcze, łapiąc za krocze szatyna, który na to uczucie sapie.

— Niall — jęczy gardłowo.

— Twój maluszek się tobą zajmie, tatusiu — jego omega przejęła nad nim kontrole, gdyby nie ona nigdy nie odważyłby, powiedzieć alfie, że mu ulży. Delikatnie się zsunął by mieć dostęp do kutasa Liama. Szybko ściągnął jego spodnie, pod którymi nie miał bokserek. — Nadal tak samo duży, tatusiu — szepcze dumnie. Liam się uśmiecha.

— Zajmij się maluszku swoim tatusiem — mówi, kiedy jest mocno napalony. Niall kiwa gorliwie głową, a po chwili przejeżdża językiem po całej długości. Payne głośno jęczy, na to błogie uczucie ogarniające jego ciało.

Po chwili Niall włożył do ust całego kutasa uciekającego swojego alfy. Liam głośno sapnął imię swojego partnera, leciutko uniósł ku górze biodra, a Niall zaczął się krztusić, jednak nie wypuścił z ust przyjaciela szatyna. Kiedy Payne zaczął pieprzyć usta blondynka, ten jęczał, wysyłając wibracje.

— Ja już, Niall — Li chciał ostrzec mniejszego przed swoim orgazmem i się odsunąć, by nie zrobić tego w jego buzię, jednak blondynek złapał jego biodra, chciał spróbować Payno, co zrobił kilka sekund później, jak alfa się spuścił w jego usta, a on grzecznie połknął. Mała stróżka spermy wyleciała mu z ust, którą zlizał Liam. — Byłeś wspaniały, Nini — gratuluje mu. — Teraz tatuś się tobą zajmie, ale dzisiaj będą tylko palce, bo nie chcemy zrobić krzywdy naszej fasolce — pstryka go w nos, a Niall jęczy nie zadowolony.

— Nic się nie stanie dzidziusiowi — jęczy, kiedy szatyn go rozbiera.

— Nie będziemy ryzykować — mówi Liam, całując go po piersiach. — Ciesz się, że nauczyłeś mnie o co chodzi z palcami, bo tak to byłby celibat — zaśmiał się. Niall jęczy zażenowany.

Liam mocno adorował ciało młodszego, mimo że dobrze wiedział jak i co po kolei, to jednak nigdy nie przestawał uwielbiać tego ciała.

Niall jęknął, kiedy w jego dziurkę wszedł pierwszy palec, uwielbiał to uczucie. Kochał jak, Liam go tak traktował w łóżku. Czuł się ważny. Po chwili szatyn dołożył kolejny paluszek, a Niall się wypinał i próbował mocniej nadziać. Jęczał niczym dziwka w burdelu.

— Chciwy jesteś — stwierdza Liam, dokładając trzeci palec.

— Ja chcę, byś był we mnie, tatusiu — mówi, piszcząc. Niczego w tym momencie nie pragnął bardziej, jak kutasa Liama, który będzie penetrował jego zachłanną dziurkę.

— Nie możemy zrobić krzywdy fasolce — mamrocze szatyn, głaszcząc blondynka drugą ręka, a w tym czasie palce krzyżując w jego wnętrzu, przez co Niall się wygina i cicho jęczy.

— Nic mi nie będzie — sapie.

— Spytamy się Zayna, czy możemy, słoneczko — zapewnia go Liam, dokłada czwarty palec. To było za dużo dla Horana, dochodzi nietknięty z imieniem alfy na ustach. Uśmiechają się do siebie delikatnie. Liam ich czyści i idą spać.

Resilient || niamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz