Wczoraj skończyłam pakować się, a następnie położyłam się spać. Byłam tak cholernie zmęczona, że nie miałam na nic siły. Wstałam wcześnie rano i wykompałam się porządnie. Gdy skończyłam suszyć włosy, ubrałam się w luźne czarne spodnie i szarą, grubą bluzę i zeszłam na śniadanie. Musiałam zrobić je sama, ponieważ ciocia jeszcze spała. Zrobiłam tosty z serem i popiłam czarną herbatą z cukrem,a gdy skończyłam jeść wstawiłam naczynia do zlewu i wróciłam do swojego pokoju. Zgarnęłam telefon oraz klucze i wyszłam z domu. Ruszyłam na piechotę...
Dlaczego?
Aby zatrzeć ślady. Dziś było bardzo ciepło mimo chmur na niebie. Dotarcie do szkoły zajęło mi dobrą godzinę; w budynku ani na zewnątrz nie było kamer więc musiałam uważać tylko na ludzi. Cichaczem weszłam do budynku i zchowałam się tak, aby nikt mnie nie zauważył. Z mojego punktu widokowego widziałam wchodzących ludzi, ale oni mnie już nie. Gdy zauważyłam wchodzące do budynku 3 jasno włose dziewczyny, wyszłam z kryjówki.
Korytarz jest pusty...
Idealnie!
Wyszłam zza rogu ściany udając, że ich nie zauważyłam. Te diablice chwyciły moją osobę jako przynętę i cicho zakradły się za mnie. Chwyciły mnie za ramiona i zaciągnęły do opuszczonej damskiej. Aby nic nie podejrzewały zaczęłam trochę się wyrywać, a w odpowiedzi usłyszałam paskudny, złośliwy śmiech. Gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu zostałam pchnięta na ścianę.
Na pewno będzie siniak, ale warto trochę pociepieć. Ich ból będzie miodem, najlepszym lekiem na ranę.
Zamknęły za sobą drzwi na zasówkę, a następnie ich torby wylądowały przy ścianie obok drzwi. Zaczęły powoli zbliżać się.
- Znowu tu jesteś!- zaczęła śmiać „różowa”.
- Nie dość, że wczoraj dostałaś to jeszcze dziaiaj przyszłaś! Jesteś walnięta! Piep*ona masochistka!- buntowniczka wybuchła śmiechem.
- Wygląda na to, że nie masz dość.- powiedziała Wiki,ale natychmiast zamilkły. W łazience rozbrzmiał mój histeryczny śmiech,a spojrzenie mówiło, że jeśli się zbliżysz to masz prze*bane. Były zaskoczone moją reakcją i trochę się cofnęły.
- Jesteś pierdolnięta!- pisnęła różowa.
- Chyba wczoraj za mocno oberwała.- mruknęła buntowniczka.
- Nie obchodzi mnie to!- warknęła Wiki i skoczyła w moją stronę.
Dwie siły starły się siłując się na ręce,ale nie na długo. Nie jestem silna nawet przeciętna, ale kiedy jestem wkurzona staje się prawdziwą Godzillą. Chwyciłam dziewczynę i pchnęłam ją mocno w stronę zlewów. Oberwała w brzuch od umywalnki. Nie miałam czasu na świętowanie, ponieważ jej obstawa rzuciła się w moją stronę. Pinky została znokautowana moim łokciem i osunęła się nieprzytomna na podłogę.
Runęłam na podłogę powalona przez dzikusa, oberwałam kolanem w brzuch, ale przez adrenalinę prawie tego nie poczułam. Ugryzłam ją w rękę aż do krwi, gdy próbowała złapać mnie za szyję i przerzuciłam nade mną. Wylądowała na ścianie, przygwoździłam ją z całej siły, ale była silniejsza. Przez chwilę szarpałyśmy się i wrzeszczałyśmy na siebie,aż kłaki latały... A raczej nasze włosy... Mimo to udało mi się kopnąć ją kilka razy w brzuch. Następnie użyłam siły, aby rzucić ją na podłogę. Usiadłam na niej i zaczęłam okładać pięściami, a gdy na chwilę ją zaćmiło wykonałam unik. Wiki wróciła do gry. Kopnęłam ją w brzuch i złapałam za włosy. Zrobiłam jej nurkowanie głową w klozecie. Cała trójka oberwała ode mnie jeszcze kilka ładnych razych. A gdy skończyłam wyjęłam marker z jednej z ich toreb i namazałam im wszystkim monobrew oraz wąsy. Na koniec Wiki jak i reszta w prezencie ode mnie dostała śliczne napisy na czołach. Wiki została rozpieszczoną panienką, różowa - idiotką,a ostatnia babochłopem . Po tym wszystkim byłam zdolna wymyślić tylko to. Czułam jak powoli zmęczenie odbiera mi siły więc szybko zgarnęłam okulary, które spadły mi z nosa podczas szarpaniny, następnie wyciągnęłam szczotkę do włosów z jednej z toreb i ułożyłam włosy potym jak zostały zamienione w gniazdo dla ptaków. Byłam lekko podrapana na twarzy, ale wystarczyło założyć kaptur. Rzuciłam szczotkę na podłogę i pstryknęłam zdjęcie mojemu dziełu. Wyszłam z łazienki, z zewnątrz była możliwość zamknięcia na zasówkę. Oczywiście zrobiłam to, zamknęłam je i niezauważona opuściłam szkołę. Miałam szczęście, że w tym czasie były lekcje. Tym razem nie spacerowałam tylko pobiegłam do domu skrótami, aż ździwiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że powrót zajął mi 20 minut.
W czasie szaleńczego biegu myślałam nad tym co będę musiała zrobić, gdy dotrę do domu.
Już wczoraj ciocia wzięła papiery ze szkoły, więc nie musiałam tam wracać.
Bierzemy tylko nasze rzeczy,bo meble zostają. Będziemy mieć nowe więc są niepotrzebne. Rzeczy są już na pewno przy wejściu, więc mam zaoszczędzoną chwilę. W dodatku firma od transportu będzie po 11 czyli za około 40 minut.
Zdarzę się wykąpać i przebrać, a następnie wyjeżdżamy. Potem...
Potem... Potem już mnie nie ma. Jedziemy od razu na najbliższe lotnisko.
W biegłam do domu i pochwyciłam czekające na mnie ciuchy, które wcześniej naszykowałam. Szybko umyłam się i przebrałam, a przepocone ciuchy wrzuciłam do wora na śmieci, który zapakowałam do ostatniego nie zaklejonego kartonu. Niedługo potem przyjechała firma od przeprowadzek, która zapakowowała nasze rzeczy. Ja i ciocia wzięłyśmy tylko nasz bagaż podręczny i wsiadłyśmy do granatowego samochodu. Zapiełyśmy pasy i ruszyłyśmy na lotnisko.
CZYTASZ
Handsome And The Beast || Oikawa Tooru x OC
FanfictionPewna niezbyt urodziwa, dziwna polka trafia do Japonii, gdzie zaczyna uczęszczać do szkoły Aoba Johsai. Dziewczyna zna Japonię tylko z mang i anime. Nastolatka ma niską samoocenę i nie lubi być w centrum uwagi. Postanawia przetrwać ostatni rok szko...