Rozdział 30

9.8K 332 102
                                    

- Chris... - jęknęłam gdy chłopak wziął mnie na ręce - Jestem za ciężka, żebyś mnie dźwigał. Szczególnie teraz z tym gipsem na nodze.

- Nie przesadzaj. Dźwigałem większe ciężary. - wywrócił oczami.

- Fakt. Pewnie wyglądałam jak wieloryb gdy byłam w ciąży i zapewne wagą też daleko od niego nie odbiegałam. - prychnęłam lekko rozbawiona.

Chłopak zatrzymał się na sekundkę i przełknął ślinę, po czym uśmiechnął się słodko.

- Byłaś słodkim wielorybkiem. - mruknął nie patrząc mi w oczy i wszedł do środka.

Nie przypominam sobie tego mieszkania. Czyżby to była kolejna rzecz o której zapomniałam?

- Tutaj mieszkamy? - zapytałam niepewnie.

- Co? - wyglądał na lekko zdziwionego - Nie, mieszkasz z Emmą i Blake'iem kilka ulic dalej. - wyjaśnił.

- Serio? Myślałam, że skoro mamy syna i jesteśmy w związku to mieszkami razem. - odparłam lekko zawstydzona - Co i tak nie zmienia faktu, że totalnie nie pamiętam tego miejsca.

- Bo... jesteś tutaj po raz pierwszy. - odparł tak cicho, że ledwo usłyszałam to co powiedział.

- Co? Jak to?

- To już historia na inny wieczór słońce. - pocałował mnie w czoło, po czym położył na łóżku w sypialni, w której nawet nie wiem kiedy się znaleźliśmy

- Teoretycznie rzecz biorąc to jest jeszcze popołudnie, a nie wieczór. - wywrócił oczami na moje słowa i już chciał się odezwać ale mu przerwałam - Okej rozumiem. Temat na inny dzień. - uniosłam lekko dłonie w geście kapitulacji.

- Grzeczna dziewczynka. - kąciki jego ust powędrowały ku górze - Skocze zrobić herbatę, za sekundkę wrócę. - powiedział i wyszedł z pomieszczenia uprzednie przykrywając mnie kołdrą.

Przytaknęłam delikatnie głową mimo iż wiedziałam, że raczej tego nie zobaczy. W czasie jego nieobecności postanowiłam rozejrzeć się po pokoju. Mam na myśli dosłownie rozejrzeć się, bo nie mogę przecież wstać z łóżka. Jestem pewna, że gdyby Williams zobaczył, że wstałam to by mnie chyba zamordował. Poza tym mimo wszystko ta noga i to żebro jest trochę upierdliwe.

A wracając do jego pokoju to ściany były ciemno szare, natomiast panele podłogowe czarne. Obok łóżka leżał niewiele jaśniejszy od ścian dywanik. Na przeciwko drzwi znajduje się okno pod którym stoi biurku w takim samym kolorze co panele. Po lewej stronie, przy ścianie prostopadłej do okna stoi całkiem spora szafa na ubrania obok której znajduje się regał z książkami, płytami i innymi takimi duperelami. Ponieważ szafa i regał znajdują się naprzeciw łóżka mogę dokładnie dostrzec zdjęcia, które się tam znajdują. Na pierwszym z nich jest Christian z Willem jak byli malutkimi dzieciakami. Zdjęcie było zrobione jak zaraz po ulewie postanowili pograć w piłkę. Na drugim jest również młody szatyn z Kate i Robertem. Ciekawe czy nasz syn jest do niego podobny? Na kolejnym chłopak jest z mężczyzną, którego nie kojarzę zbyt dobrze i jakąś młodą dziewczyną. Nie znam także blondyna z którym jest na fotografii obok. Moje serce jednak rozpływa się na widok ostatniej ramki w której są dwa zdjęcia. Pierwsze przedstawia nas jak byliśmy malutcy i kazali nam się bawić razem w piaskownicy, a drugie przedstawia mnie jak całuję brązowookiego w policzek.

Moje rozmyślenia, o ile tak to mogę nazwać, przerywa dźwięk otwieranych drzwi.

- Wróciłem. - wyszczerzył się - Herbata jest gorąca więc nie pił bym jej w tym momencie na twoim miejscu. - dopowiedział i odłożył różowy kubek na szafkę nocną obok łóżka.

Przytaknęłam delikatnie głową i obserwowałam jak zbiera porozrzucane ubrania z podłogi. Zachichotałam cicho na ten widok ale on i tak to usłyszał lecz nie skomentował tego i tylko teatralnie wywrócił oczami. Następnie przebrał się w czarne dresy i tego samego koloru luźny T-shirt, po czym położył się obok mnie.

- Kim jest ten blondyn? - zapytałam wskazując na zdjęcie na regale.

- To Colin. - uśmiechnął się - Mój przyjaciel, którego poznałem w Jacksonville. Poznasz go pewnie niedługo, bo obecnie z nim mieszkam.

- Kiedy byłeś w Jacksonville? - zapytałam zaciekawiona.

Szatyn wygląda na lekko zakłopotanego jakby nie wiedział co odpowiedzieć.

- W sumie to wróciłem stamtąd całkiem niedawno. - podrapał się po karku.

Skinęłam głową nie zadając mu już więcej pytań na ten temat.

- A ta dziewczyna? Kim jest? - pokazałam na inne zdjęcie.

- To Amelia. - wzruszył ramionami - Córka Conrada czyli tego pana obok niej.

- Kim oni są dla ciebie?

Wziął głęboki wdech i spojrzał na szafę.

- Amelia jest moją przyrodnią siostrą, natomiast Conrad... - zatrzymał się na chwilę - Był moim ojczymem. - powiedział na jednym wdechu.

- Był?

- Mhm... - przytaknął smutno - Zmarł całkiem niedawno. - westchnął.

- Przykro mi. - położyłam głowę na jego klatce piersiowej, chcąc go przytulić.

On chyba załapał o co mi chodzi, bo po chwili objął mnie leciutko i delikatnie przysunął do siebie. Pocałował mnie w czoło i schował nos w moich włosach.

- Kocham cię malutka. - westchnął wyraźnie smutny, jednak czułam w tych słowach szczerość.

- Ja ciebie też. - mruknęłam w jego klatkę piersiową - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

~~~~

a więc jestem i ja

mam wrażenie, że ten rozdział jest turbo nudny, ale mam nudne życie więc nie potrafię napisać nic szczególnie ekscytującego

przepraszam za błędy i literówki ale jestem zbyt leniwa aby je sprawdzić

buziaczki moi drodzy

a i uprzedzam, ż prawdopodobnie zmienię niedługo nazwę z zuza_svnku na 1dz05ath94, wiem że raczej macie to w nosie ale mówię XD

love me againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz