*CHRISTIAN POV*
Nie wiem co mną kierowało, że napisałem akurat do niej. Niby mówiłem sobie, że muszę ją odzyskać ale to nie ma sensu. To strasznie egoistyczne podejście. Z tego co słyszałem to ona załamała się po moim odejściu i jest dobrze od momentu w którym poznała Matt'a. Nie powinienem jej zabierać tego szczęścia... Mimo to od środka roznosi mnie myśl, że ona może kochać kogoś innego. To zabawne... Nasz związek trwał raptem tydzień, a ona mnie pokochała... chyba. Mi zależało na niej od dłuższego czasu. Ile lat potrzebowałem, aby stwierdzić że jednak ja ją kocham. A ona? Zaczynam zastanawiać się czy ona naprawdę mnie kochała. Gdy byłem mały, mama powiedziała mi że nie ma czegoś takiego jak kochać w czasie przeszłym. Jak zacznie się kochać to już nie można przestać, że kocha się raz na zawsze. Czy to prawda? Nie jestem pewny ale w moim przypadku chyba tak. I tutaj mam kolejny problem. Jedni mówią, że jeśli kochasz to walcz o nią. Inni natomiast: jak kochasz to pozwól odejść. Jestem głupim hipokrytą, bo z jednej strony chcę aby była szczęśliwa z tym całym Matthew'em, ale z drugiej mam ochotę dać mu w ryj, a moją małą księżniczkę zabrać i nikomu nie oddawać. Głowa mówi, żebym zostawił ją w spokoju i cieszył się jej szczęściem. Serce zaś chce brać udział w jej życiu, chce żebym o nią walczył. I kogo teraz ja mam słuchać? Serca czy rozumu?
- Christian... - zawołała mnie mama.
Stwierdziłem, że przyjadę do niej zobaczyć jak się trzyma. To jeszcze świeża sprawa, więc powinienem być przy niej.
- Tak? - zapytałem.
- Ojciec spisał testament... - odparła cicho - Przepisał na ciebie swoją firmę.
Gdy wypowiedziała ostatnie zdanie, stanąłem jak wryty. Dlaczego on przepisał ją na mnie? Dlaczego nie na Amelię? Przecież to ona jest jego prawdziwym dzieckiem. Nie ja.
- Prowadził ją stąd i ty też możesz. - pociągnęła nosem - Jednak co jakiś czas, będziesz musiał wyjeżdżać do głównej siedziby.
- Rozumiem. - skinąłem głową - A gdzie ona się znajduję tak właściwie?
- W Los Angeles. - zatkało mnie - Halo? Chris?
Ocknąłem się i zamrugałem kilka razy. Los Angeles. Ile wspomnień wiąże się z tym miejscem. I co najważniejsze, ile ważnych dla mnie ludzi tam mieszka. Ethan, William, Carlos, a nawet Emma i Jacob. I oczywiście najważniejsze, czyli Jane z moim synkiem.
- Ile wspomnień. - mruknąłem.
- Mhm... - potwierdziła - Tęsknie za tym miastem.
- Ja też mamo. - przyznałem.
W tym momencie mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnąłem go i mimowolnie uśmiechnąłem się na to czyje imię dostrzegłem na wyświetlaczu. No może nie do końca imię, co pseudonim? Chyba tak mogę powiedzieć.
Księżniczka...
Przeciągnąłem w bok zieloną słuchawkę i przyłożyłem urządzenie do ucha.
- Halo? - odezwałem się.
- Hej Chris. - przywitała się - Chcesz wpaść do Blake'a, tak jakoś za godzinę?
- Oczywiście. - na moją twarz wpełzł jeszcze większy uśmiech - Wyślij mi tylko adres SMS'em.
- Myślałam czy by nie pójść z nim do zoo.
- W sumie dobry pomysł. - oblizałem usta - To widzimy się za godzinkę przy kasie?
- Tak. - zachichotała - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - rozłączyłem się.
Schowałem komórkę do kieszeni i usiadłem na stołku w kuchni. Dokładnie na wprost mojej mamy. Już miała się odezwać, gdy usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami. To mogło oznaczać tylko jedno. Amelia wróciła do domu. Spojrzałem na moją rodzicielkę i zauważyłem jak wzdycha. Dziewczyna rzuciła torbę na ziemię i podeszła do lodówki. Nawet nie zdjęła butów. Ja rozumiem, że jest u siebie w domu ale to tym bardziej powinna dbać o czystość. Pokręciłem tylko z dezaprobatą głową i wstałem. Podszedłem do matki, aby się z nią porzegnać.
- Dzwoniła J? - zapytała szeptem.
- Tak. - odpowiedziałem równie cicho co ona - Skąd wiesz?
- Dawno nie widziałam ciebie tak szczęśliwego, przez zwykłą rozmowę telefoniczną. - posłała mi słaby uśmiech.
- Kocham ją dalej. - wyznałem - Źle mi z tym, że tak okłamuję Alice.
- Ehh... Rozumiem kochanie. Porozmawiaj z nią. - doradziła - Ten związek nie ma przyszłości.
- Dziękuję. - pocałowałem ją w policzek - Muszę lecieć, poznać syna. - powiedziałem już głośniej.
- Chwila co? - zdziwiła się - Dobra, nieważne. Jak mój wnuczek ma na imię?
- Blake.
- Chris, ty masz syna? Alice jest w ciąży? - wtrąciła się moja 'siostra'.
- Mam syna. Nie, Alice nie jest w ciąży. - wywróciłem oczami.
- Zdradziłeś ją?
- Co? Nie! - krzyknąłem - Mama ci wszystko wytłumaczy. Ja muszę lecieć. Cześć.
Nie słuchając jej dalszych przemów udałem się do wyjścia. Po drodze ubrałem moje czarne conversy. Wyszedłem z domu z wielkim uśmiechem na ustach. I tu nie chodzi nawet o to, że nie muszę już oglądać Amelii, tylko o to że zaraz spotkam się z J i moim synkiem. A co jak on mnie nie polubi? Co jeżeli będzie zły, że nie było mnie tyle czasu? To jeszcze małe dziecko. On nic nie zrozumie jak będę mu tłumaczyć. Jezu ale zacząłem się stresować...
Wsiadłem do samochodu i odpaliłem pojazd, po czym ruszyłem z podjazdu. Jestem mu winny co najmniej 3 prezenty urodzinowe. Może jak dam mu coś fajnego to mnie polubi? Co ja gadam, nic nie wynagrodzi czasu. Chociaż, jak już mówiłem to jeszcze dziecko. Pewnie nie rozumie jak bezcenny jest czas. Poza tym jednak głupio tak przyjść z pustymi rękoma. Tylko co można dać takiemu małemu dziecku? Hmm... wiem. Kupię mu dużego misia. Jednego dla niego, a drugiego dla mojej księżniczki. Postanowiłem, że będę o nią walczyć, bo bez niej moje życie nie ma sensu. Czuję się taki pusty w środku, jakby brakowało części mnie. Może zabrzmi to debilnie i dziecinnie ale zakochałem się w niej na zabój i nigdy jej nikomu nie oddam. Ten cały Matt może uciekać. Dostanie ją dopiero po moim trupie. Nie ma opcji, że będę stał z boku i przyglądał się ich związkowi. Szczególnie teraz jak mam spędzać sporo czasu w LA. Jest głupim egoistą i nic z tym nie zrobię. Nie mam najmniejszego zamiaru dzielić się moim skarbem.
Zatrzymałem się pod sklepem z zabawkami. Wysiadłem z auta i pobiegłem szybko do środka. Od razu w oczy rzuciły mi się dwa misie. Jeden biały, a drugi brązowy. Biały był większy, miał około półtora metra, ten drugi natomiast mniej więcej metr. Bez dłuższego zastanawiania się wziąłem oba. Nie byłe tanie, ale czego nie robi się dla najbliższych?
~~~~
Przepraszam, że nie było tak długo rozdziałów ale nie ma mnie w domu i nie jestem w stanie napisać nowych :((

CZYTASZ
love me again
Dla nastolatkówStart - 30/04/19 Koniec - ??? pierwsza część "I Hate You My Love" dostępna na moim profilu Podczas pamiętnego wyjazdu do San Diego, Jane zaszła w ciąże. Christian natomist wyprowadził się z matką na drugi koniec kraju. Chłopak próbował utrzymywa...