*JANE POV*
- Christian? - zapytałam z niedowierzaniem.
Zlustrowałam go całego, od stóp do głowy. Trzymał na rękach malutką dziewczynkę. Spała mu w ramionach, a on wyglądał z nią tak uroczo.
Jane uspokój się! Masz chłopaka i dziecko!
Jego dziecko...
Cicho! Nie musi tego wiedzieć!
I tak się dowie...
Nie pomagasz.
Po skończonej kłótni samej ze sobą spojrzałam na niego ponownie. W oku zakręciła mi się pojedyncza łza, więc szybko zamrugałam.
- Idź kochanie do wujka Petera. - chłopczyk puścił moją rękę i pobiegł do bruneta.
Spojrzałam na twarz satyna. Nic się nie zmienił. No może jedynie wydoroślał i jego rysy twarzy są troszeczkę ostrzejsze. Zerknęłam w jego brązowe oczy i wiem, że jakbym popatrzyła w nie trochę dłużej, to bym się utopiła. Nadal ma tak samo hipnotyzujące spojrzenie. Zjechałam wzrokiem nieco niżej na jego nosek, na którym widniała malutka blizna. Pamiętam to jak dziś...
Sobotni, słoneczny poranek. Wyszłam na dwór, żeby pobawić się z przyjaciółmi, ale jak zobaczyłam Chrisa na rowerze momentalnie zmieniłam swoje plany. Ostatnio jak się uczyłam jeździć to rzucił mi kamieniami w koło więc postanowiłam mu się odwdzięczyć dokładnie tym samym. Usiadłam na krawężniku i wzięłam kilka większych kamyków z ulicy. Było ich tam wiele, bo z jakiegoś powodu zamiast asfaltu mamy wysypane kamienie...
- I co gówniaro? - śmiał się szatyn - Patrz co um... - nie dokończył.
Zamachnęłam się i rzuciłam kamykami. Wszystkie trafiły w koło przez co chłopak się wywrócił. Rozciął sobie nos i nawet fakt, iż go nienawidzę nie zmienił tego, że zaciągnęłam go do domu. Wepchnęłam go do łazienki i wyjęłam apteczkę z dolnej szafy. Brązowooki usiadł na toalecie, a ja przemyłam mu ranę wodą utlenioną, na co syknął lekko z bólu.
- Zaboli trochę. - powiedziałam i ponownie przyłożyłam gazę.
Na koniec nakleiłam mu niebieski plasterek ze smerfami i uśmiechnęłam się z powodu tego widoku...
Gdy zjechałam wzrokiem na jego usta przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek. Później zerknęłam na jego szyję i nie znalazłam tam, żadnych malinek.
Od babci wiem, że znalazł sobie kogoś, ale najwyraźniej nie pozwala jej robić sobie malinek... Dziwne, bo mi pozwalał...
- Umm... cześć. - przywitałam się w końcu.
- Hej. - odparł niepewnie.
Nagle jego telefon zawibrował. On jednak nie odwrócił ode mnie wzroku.
- Umm... Chyba dostałeś SMS'a. - zwróciłam mu uwagę.
- Co? Oh... Racja.
Wyciągnął komórkę z kieszeni i odpisał na wiadomość, po czym zerknął na mnie z jakby bólem w oczach.
Dlaczego mam wrażenie, że jego dziewczyna napisała? Jestem ciekawa jaka ona jest. Czy ją znam? W sumie głupie pytanie. Nikogo tutaj nie znam więc raczej nie możliwe jest żebym ją znała, czy chociaż kojarzyła. Mimo to interesuję mnie czy jest go godna.
- Słyszałam, że kogoś sobie znalazłeś. - palnęłam, a w głowie strzeliłam sobie w czoło.
- Um.. tak. - posłał mi przepraszający uśmiech - Przyjedzie tutaj zaraz.
- Fajnie. Chętnie ją poznam. - czemu ja tak kłamię?
Chociaż nie. Poznam ją tylko po to, żeby stwierdzić czy jest jego warta. Ale i tak nic nie zrobię z tym ja uznam, że nie pasuje do niego. W sumie co ja się oszukuję. Tylko ja do niego pasuję...
Chwila, co?
Co ja właśnie powiedziałam?
- Tak właściwie to co robisz w szpitalu? - zadałam pytanie, przerywając niezręczną ciszę.
- Mój ojczym miał wylew... - powiedział smutno - Kocham go jak prawdziwego ojca...
- Tak mi przykro. - na serio było mi przykro.
Na sam jego smutny wyraz twarzy chciało mi się płakać i nawet nie wiem dlaczego. To wszystko jest pojebane!
- Mam siostrę Amelię. - mówił dalej - Jest córką Conrada, czyli męża mojej mamy.
- A ona? To twoja córka? - zapytałam wskazując na dziecko w jego rękach.
Zastanawia mnie to od jakiegoś czasu, a był to idealny moment na zadanie tego pytania.
Chłopak już miał mi odpowiedzieć gdy przerwał mu jakiś damski głos. Zapewne jego dziewczyna. To by wyjaśniało słowa 'Hej kochanie'. Nie spojrzałam na nią na razie, boję się.
- Jane?! - pisnęła, a ja odwróciłam głowę w jej kierunku.
Zlustrowałam dziewczynę od dołu do góry.
- Alice?! - zdziwiłam się.
- Tak! Pamiętasz mnie. - przytuliła się do mnie.
- Jak mogłabym cię zapomnieć? - zadałam pytanie retoryczne - Spędziłam z tobą całe życie.
- Tęskniłam. - objęła mnie ponownie.
- Ja też Ali. - uśmiechnęłam się - Wy... Chodzicie ze sobą? - zadałam pytanie, ale znałam już odpowiedź.
- Tak. - odpowiedziała mi lekko skruszona.
- I to twoja córka? - przymknęłam powieki.
- Co? - zdziwiła się - Nie! To jest siostra Chrisa. Annabel. Kate zaszła w ciąże i urodziło się to małe cudeńko. On kocha tą małą perełkę jak nie wiem co. Wyglądają tak uroczo razem. - powiedziała i cmoknęła chłopaka w policzek. On natomiast nie odrywał ode mnie wzroku.
- Mamusiu... kim jeśt teń pan? - pociągnął mnie za rękę mój mały skarb.
- To twoje dziecko? - odparł zdziwiony Williams.
- T tak. - zająkałam się lekko.
- Kto jest ojcem? - przełknął głośno ślinę.
- Ty. - odpowiedziałam cicho.
~~~~
To powinien być ostatni taki krótki rozdział ;)
![](https://img.wattpad.com/cover/185316569-288-k898789.jpg)
CZYTASZ
love me again
Roman pour AdolescentsStart - 30/04/19 Koniec - ??? pierwsza część "I Hate You My Love" dostępna na moim profilu Podczas pamiętnego wyjazdu do San Diego, Jane zaszła w ciąże. Christian natomist wyprowadził się z matką na drugi koniec kraju. Chłopak próbował utrzymywa...