Rozdział 3

7.6K 405 278
                                    

Lilian budził się powoli. Jego senny umysł próbował przeanalizować to, co widział przed sobą. Wpatrywał się pół przytomnie w biały sufit, który wydawał mu się dziwnie nie na miejscu. Nie wiedział dlaczego, ale gdzieś w jego świadomość trzepotała się myśl, że ten powinien być przecież beżowy ze srebrnymi zdobieniami. Wtedy zrozumienie wreszcie go dogoniło, a zaspane oczy rozejrzały się po pomieszczeniu. Nadal znajdował się w saloniku. Wstał powoli i przeciągnął się z satysfakcjonującym trzaskiem w kręgosłupie. Najwyraźniej jego ojciec zlitował się nad nim i położył na kanapie. W chwili, gdy usiadł, zrzucił z siebie ciepły koc, którym został przykryty. Spojrzał na zielony materiał z małym uśmiechem. Musiał zasnąć w czasie rozmowy. Zamrugał lekko zmieszany, a jego dobry humor natychmiast go opuścił.

Nie powiedział wczoraj wszystkiego. To, co o czym rozmawiali z ojcem, było prawdą, ale niepełną. To fakty; miał być bronią i zostać odsunięty, gdy wykona swoje zadanie, tylko że definitywnie. Nie chodziło o to, że zaszyje się w jakimś domku nad morzem z dala od ludzi. Czekałaby go śmierć. Nie wiadomo z czyich rąk, ale odszedłby z tego świata. Dlatego samobójstwo wydawało mu się wtedy takie proste. Zabij się sam bez cierpienia albo męcz się i poczekaj, aż inni cię dobiją. Jednak nadal był gryfonem w sercu. Tak łatwe poddanie było wbrew jego naturze, dlatego jego umysł ciągle poszukiwał nowych pomysłów. Nie mógł się ukrywać, nie miał dokąd pójść ani nie wiedział, od czego zacząć. Nie był wtedy animagiem, więc nie mógł po prostu zmienić się w zwierze. Nie miał też nikogo, kto by go przyjął. Myślał, że to już przegrana sprawa, ale wtedy przypomniał sobie o pewnej rozmowie.

Fartem usłyszał kiedyś, jak dyrektor dyskutował z Mistrzem Eliksirów. Mówili właśnie o miksturze klonowania. Dumbledore mówił wtedy, jak wielkim zaufaniem darzy Snape'a i z jak wielkim szacunkiem traktuje jego poświęcenie dla pracy. Jeszcze wtedy piętnastolatkowi wydawało się, że Snape jest największym złem, zaraz po Voldemorcie, które nawiedziło Hogwart. Dowiedział się, gdzie jest ten eliksir i jakie jest dokładnie jego działanie, gdyby Nietoperz z Lochów postanowił jednak otruć nim dyrektora. Lilian był wtedy nadal zaślepiony marnymi okruchami normalności. Dopiero po odrzuceniu kłamstw, zrozumiał, że sam może wykorzystać plan dyrektora. Wiedział o nim, ponieważ pozbierał w całość wszystkie swoje wspomnienia i rozmowy osób, które wcześniej uważał za brednie. Wykorzystał to. Stworzył klona i powiesił go, pozostawiając dobitną wiadomość dla świata. Szkoda, że w trakcie rozmów ani jego ojciec, ani starzec nie wspomnieli o tym, że to eksperyment. To właśnie Lilian miał zaszczyt być pierwszym, który go wypróbował, i pierwszym, który dowiedział się o jego efektach ubocznych. Chłopak zadrżał, przypominając sobie to, co wtedy przeżywał.

To były klony, a one miały być identyczne. Zaświaty dość dobitnie sięgały do tego, co uważały za własne. A tam zawsze jest tak zimno...

Chłopak potrząsnął głową, próbując odgonić złe myśli. Nie chciał się teraz na tym skupiać. Miał to już za sobą i powinien skupić się na rzeczywistości. Jego ojciec będzie chciał kiedyś dokończyć tę rozmowę. Najpewniej nie zrobi tego od razu, ale w odpowiednim dla siebie czasie. Lilian musiał pomyśleć, jak ominąć ten temat, co nie będzie proste. Mistrz Eliksirów miał małego hopla na punkcie nowych przepisów i własnych dzieł. Jeśli chciało się go odciągnąć od tego tematu, trzeba było znaleźć coś równie dla niego zajmującego. Nastolatek musiał to zrobić, inaczej sumienie nie dałoby spać ani jemu ani jego ojcu.

Snape zorientował się, że coś mokrego spływa mu po policzkach. Najwyraźniej rozkleił się bardziej, niż przypuszczał. Starł łzy, przy okazji niefortunnie zahaczając ręką o bliznę. Zaklął przez to cicho. Nienawidził tej blizny, a jeszcze bardziej kobiety, która mu ją zostawiła. Zaliczała się do niewielkiej grupy osób, które byłby w stanie umyślnie skrzywdzić. Na myśl o niej miał ochotę zacząć wrzeszczeć lub chociaż spróbować coś rozwalić. Westchnął, próbując się uspokoić. Nie mógł teraz zatracać się w emocjach, zawłaszcza, że jego ojciec nie pochwalałby, gdyby zastał swój ukochany pokój w ruinie. Nastolatek postanowił zebrać się w sobie, wstać i przygotować się na pewnie trwające już śniadanie. Stanął na nogach i udał się do łazienki. Nie miał ochoty brać dzisiaj prysznica, więc zamiast tego stanął przy umywalce. Skrzywił się, widząc swój wygląd w lustrze.

W uścisku węża - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz