Nie przejmując się tym, że ktoś może go zobaczyć, Charlie szedł korytarzami Hogwartu. Jego sprawa była zbyt ważna, aby załatwić ją zwykłym listem, dlatego zjawił się tu osobiście. Chciał odbyć tę rozmowę później, gdy uda mu się trochę ochłonąć, ale nie mógł. Nie dawało mu to spać w nocy, a przez to stawał się coraz bardziej rozdrażniony, co nie wróżyło dobrze dla jego rozmówcy. Wolał to załatwić jak najszybciej. Termin lekko mu sprzyjał, ponieważ w szkole pozostało obecnie niewielu uczniów i nauczycieli. Więc teraz, przeklinając w myślach, szedł w kierunku lochów. Dzięki znajomości trzech języków był w stanie nie powtórzyć żadnego przekleństwa, aż do czasu, gdy stanął przed odpowiednimi drzwiami. Wziął oddech, próbując choć trochę się trochę uspokoić, ale było tylko gorzej.
- Pieprzyć to. - Wymamrotał i bez pukania wszedł do kwater Mistrza Eliksirów.
Pierwszym co uderzyło rudowłosego, był zapach. Przez moment zemdliło go, gdy jego węch, próbował przyzwyczaić się do tego smrodu. Woń zepsutego jedzenia zmieszana z alkoholem i... czy to był zapach moczu? Starając się w to zbytnio nie zagłębiać dla własnego spokoju, rozejrzał się po czymś, co kiedyś było gustownym salonem. Puste butelki zaśmiecały całą podłogę, rzeczy, które stały kiedyś na półkach, zostały z nich zrzucone, jeden czy dwa meble zostały całkowicie rozwalone, a ich szczątki leżały przy wejściu. W tym całym chaosie Mistrz Eliksirów półleżał na kanapie, pijąc z gwinta jakąś whisky. Starszy chyba nawet nie zarejestrował, że nie jest już sam w pomieszczeniu. Biorąc się w garść, Charlie pstryknął palcami, przywołując jednego ze skrzatów. Gdy jeszcze był w Hogwarcie, miał dobre układy z tymi stworzeniami i teraz prosił w myślach o to, aby któreś z nich odpowiedziało na wezwanie. Po kilku sekundach, które wydawały się dłużyć niesamowicie, w pomieszczeniu pojawił mały skrzat ubrany w zszarzały podkoszulek. Ulga zalała mężczyznę, jednocześnie z poczuciem winy, gdy miał zamiar przydzielić stworzeniu tak niewdzięczną pracę.
- Co Aidi może dla pana zrobić? - Wyłupiaste oczka rozglądały się po pomieszczeniu, a małe rączki ciągnęły przydługie uszy w geście zdenerwowania.
Wzdychając, rudowłosy wskazał na pomieszczenie.
- Chciałby prosić, abyś tu posprzątała. Nie powinienem tego robić, ale mi zajmie to cały dzień, a mam coś jeszcze do zrobienia. Muszę potrząsnąć pewnym profesorem i mieć nadzieję, że przywołam go do pionu. To nie będzie jedna z tych przyjemniejszych rozmów.
Oczy małego skrzata domowego najpierw błysnęły zaskoczeniem, a następnie rozszerzyły się w uwielbieniu. Nieświadomie Charlie został właśnie kimś w rodzaju bohatera wśród stworzeń Hogwartu. Próbowały one już wcześniej posprzątać w tym miejscu, ale zostały przepędzone. Widok tak bardzo zaniedbanych pokoi był dla nich niemal bolesny. Aidi cieszyła się, że może w tym pomóc i, że mistrz Severus wróci do normy. Stworzenie bardzo lubiło tego profesora, ponieważ ten nigdy nie traktował skrzatów w niewłaściwy sposób.
- Aidi wezwie inne skrzaty i Aidi posprząta, a pan naprawi mistrza Severusa.
W powietrzu rozległ się cichy trzask, a Charlie westchnął z rezygnacją. Nie musiał sprzątać, więc teraz pozostało mu tylko w jakiś sposób dotrzeć do Mistrza Eliksirów. Powoli odsuwając butelki i kawałki drewna ze swojej drogi, udało mu się dojść do kanapy.
- Severusie, chyba najwyższy czas pogadać, nie sądzisz?
Ciemnowłosy mężczyzna spojrzał na niego lekko szklistymi oczami, po czym przeniósł spojrzenie na ścianę i prychnął z pogardą. Dźwignął do góry butelkę, którą miał w dłoni i upił dość spory łyk. To przelało czarę goryczy u Charliego. Wyrwał on butelkę z chwiejnych rąk i rzucił nią o ścianę, roztrzaskując w drobny mak. To musiało choć trochę otrzeźwić Mistrza Eliksirów, ponieważ, teraz jego wzrok skupiał się na rudowłosym.
CZYTASZ
W uścisku węża - Harry Potter
FanficŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy? --- Poprawiona wersja "Harry Potter i wężowy naszyjnik". Napisałam to, ponieważ nie byłam zadowolona ze swojego stylu pisania w tamtej książce. Niektóre sc...