Rozdział 15

4.5K 315 298
                                    

Zielonooki ssał ostatnie krople krwi z szyi swojej ofiary, czując, jak przepływająca ciecz powoli gasi ostatki pragnienia. Silna dłoń w stałym rytmie gładziła go po plecach, uspokajając lekko. Tak działo się przez całe karmienie, był prowadzony za rękę niczym małe dziecko. Najpierw podstawiono mu jednego z mugoli niemal pod nosem. Nie minęła sekunda, a Lilian wgryzł się w ciepłą tkankę, niemal krztusząc się pożywieniem. Wtedy pojawił się głos, mówiący, aby zwolnił i stanowcza dłoń we włosach. Naturalnym odruchem wampira było zaatakowanie lub chociaż warknięcie na intruza, ale był zbyt ogarnięty głodem. O dziwo jednak cykliczne pociągnięcia za włosy zadziałały i po chwili szesnastolatek dopasował swój rytm przełykania do tempa dotyku. Wysunął kły, mając na razie dość. Osuszone ciało upadło z głuchym odgłosem na podłogę obok dwóch podobnie zniekształconych trupów.

Lilian jeszcze przez chwilę patrzył bez wyrazu w zimne oczy osoby, którą zmordował. Czuł się dziwnie ze świadomością, że kogoś zabił. Może dołączył do ciemnej strony, może jego działania doprowadziły pośrednio do śmierci lub tortur, ale nigdy nie robił tego osobiście. Szklane wzrok zdawał się dziwnie oskarżający i szesnastolatek nie mógł się nie zastanawiać czy to prawda, czy tylko jego przepełniony poczuciem winy umysł podsuwa mu to wrażenie. Jego obserwacje zostały przerwane, gdy silne ramiona owinęły się niespodziewane wokół jego tali i przyciągnęły go do twardej klatki piersiowej. Chłopak powinien walczyć, wyrywać się, próbować uciec. Zamiast tego po prostu siedział w bezruchu i patrzył na wznoszącą się, i opadająca pierś. Dłoń znów powróciła na jego głowę, tym razem przeczesując włosy na całej długości. Atmosfera stała się dziwnie delikatna.

- Moje małe utrapienie. - Szeptał Voldemort.

Lilian nadal próbował uparcie pozostać w swoim odrętwieniu i nie konfrontować się z rzeczywistością. To było dla niego za dużo. Chciał zwinąć się w kłębek i udawać, że go nie ma. Był po prostu zmęczony, ale nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek. Nie wtedy, gdy ręka zjechała z jego włosów i drażniła teraz szyję kolistymi ruchami. Miał ochotę uciekać, a jednocześnie zostać tu i pozwolić zalać się temu przyjemnemu odczuciu. Próbując rozstrzygnąć swoje wątpliwości, spojrzał na twarz Czarnego Pana. Spodziewał się ujrzeć tam, zarozumiały uśmiech lub po prostu zwykły pusty wyraz. Zamiast tego zobaczył tam miękkie spojrzenie i delikatnie uniesiony kącik ust.

- Dlaczego mi to robisz? - Zapytał słabo, nie mając ochoty na walkę.

Lord musiał być naprawę zdziwiony tym pytaniem. Spojrzał z lekkim niedowierzaniem na młodzieńca w swoich ramionach i przez chwilę zbierał odpowiednie słowa do odpowiedzi.

- Ponieważ tego pragnę. Jesteś wspaniały, wyjątkowy i niesłychanie wytrwały. Jesteś silny tam, gdzie inni by się już dawno złamali. - Dłoń przesunęła się na zarumieniony policzek. - Uwielbiam w tobie, każdą część. Twój wygląd, rozum i sposób, w jaki twoja magia reaguje na mnie. To czyni cię całkowicie unikalnym. Dlatego zaprosiłem cię bliżej siebie i wtedy dalej mnie zaskakiwałeś. Jesteś wierny wobec mnie, lojalny wobec ciemności, mimo swoich doświadczeń. Potrafisz kierować się przekonaniami, a nie przeszłością. Nie pragniesz władzy ani nie szukasz mocy, a mimo to, z każdym kolejnym dniem rośniesz w siłę. - Głos stał się niższy, bardziej uwodzicielski. - Fascynujesz mnie, sprawiasz, że nie wiem, co myśleć i mieszasz mi w głowie. Wiem też, że czujesz się podobnie i, że przeraża cię ta wizja. Ale tak jest dobrze, - Voldemort przysunął swoją twarz bliżej Liliana, na tyle, aby szepnąć mu do ucha. - ponieważ jesteś mój.

To Czarny Pan zainicjował pocałunek. Powoli zbliżył się do Lilian, a gdy ten nie opierał się, złączył ich wargi. Wampir rozkoszował się powolnym tempem i delikatnością pocałunku. Kłamałby, gdyby powiedział, że o tym nie marzył, ale nigdy nie byłby w stanie wyobrazić sobie takich okoliczności. Rozdzielili się po chwili, nie z potrzeby oddechu, a chęci zobaczenia reakcji drugiego. Patrzyli sobie w oczy, próbując dowiedzieć się co dalej. U młodszego najbardziej wybrzmiewała niepewność i może lekkie zażenowanie, u starszego z kolei zaborczość i nutka pożądania.

W uścisku węża - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz