- Lucjuszu, zrozum to! - Wstrząsnął Mistrz Eliksirów.
- Severusie, nie! - Blondyn sprzeciwił się, z hukiem odmawiając kieliszek na blat.
Od zbyt dużej siły uderzenia, naczynie pękło. Szkarłatny płyn rozlał się na całej powierzchni stołu, plamiąc przy okazji absurdalnie drogi, biały dywan. Snape patrzył na powoli rozprzestrzeniającą się czerwień, próbując znaleźć coś, czym mógłby przekonać swojego przyjaciela do zmiany zdania. Od czasu usłyszenia propozycji Lucjusz wpadł w jakąś obsesje. W zamian za przyprowadzenie Pottera przez Narcyzę rodzina Malfoy otrzymała nietypowy przywilej. Draco dostał możliwość wcześniejszego przyjęcia Mrocznego Znaku i stania się od razu częścią Wewnętrznego Kręgu. To miała być decyzja szesnastolatka, ale jego ojciec niemal nieustannie przymuszał go do wstąpienia w szeregi śmierciożerców. Starszy blondyn mówił o honorze rodziny, prestiżu i jak wielką hańbą byłoby nieprzyjęcie prezentu od ich Pana. Mistrz Eliksirów nie sądził, że w rodzinie Malfoy pozostał jakikolwiek honor, po tym, co robił Lucjusz, aby piąć się po szczeblach pozycji wśród śmierciożerców i w Ministerstwie.
Ale nie dlatego czarnowłosy przybył dziś do dworu. To z powodu umowy zaręczynowej, jaką podpisał Lucjusz. Mężczyzna już przyjął, że jego syn zostanie śmierciożercą. A ponieważ wiedział jak bardzo niebezpieczne bywały niektóre misje, nie mógł pozwolić, aby ród Malfoy'ów wymarł. Zawarł umowę ze swoim francuskim przyjacielem, że w wieku siedemnastu lat ich dzieci pobiorą się. Była tam nawet zawarta klauzula, że do roku po ślubie nowożeńcy powinni spłodzić potomka, inaczej Lordowie rodzin będą mieli prawo interweniować. Było to coś niemal nieludzkiego i Severus przybył interweniować w imieniu swojego chrześniaka, który aktualnie odmawiał opuszczenia swojego dormitorium. Znając wybranka Draco, Snape rozumiał, jak bardzo beznadziejnie mogła wyglądać ta sytuacja. Zwłaszcza że jego przyjaciel nie słuchał niczego, co miał do powiedzenia.
- Lucjuszu zrozum, że krzywdzisz własnego syna. Draco nie nadaje się na śmierciożercę. Jego umiejętności nie leżą w walce, a w magicznych runa i arytmetyce. Może stać się Mistrzem w tych dziedzinach i mieć własne osiągnięcia, stać się kimś wielkim. Przestań próbować go siłę zmienić w twoją kopię, bo inaczej go stracisz. Najlepszym co możesz zrobić, jest przerwanie tego okropnego kontraktu. - Mistrz Eliksirów mówił stanowczym głosem, wpatrując się wprost w niebieskie oczy.
- Nie mogę tego zrobić Severusie. To zniesławi moje nazwisko... - Blondyn nie zdołał dokończyć.
- Ty znowu o tym. - Czarnowłosy niemal warknął zirytowany. - Nie rozumiesz, że honor rodziny Malfoy już nie istnieje? Nie po wszystkim, co zrobiłeś, aby zdobyć własną pozycję. Zawsze udawałeś, że postępujesz właściwie, że masz na myśli tylko dbanie o interesy, a tak naprawdę działałeś z własnych, egoistycznych pobudek. Tak samo było z nami. - Ostatnie zdanie zostało wypowiedziane o wiele ciszej, a Mistrz Eliksirów wolał wtedy spojrzeć na ścianę, zamiast w oczy swojego byłego kochanka.
Lucjusz na jego słowa zmarszczył gniewnie brwi.
- To ty ode mnie odszedłeś.
Czarnowłosy zaśmiał się kpiąco.
- A kto odmówił przyznania się ojcu do swoich preferencji? Kto nie chciał zerwać kontraktu małżeńskiego, mimo że miał do tego okazję? I jak to sobie wyobrażałeś? Ty i Narcyza będziecie publicznie tworzyć idealną parę, a ja wieczorami będę czekać gotowy w twojej sypialni. Myślałeś, że nie będzie mi przeszkadzać, że nawet jeśli mnie kochasz to i tak będziesz musiał mieć dziecko ze swoją żoną. I nawet jeśli ta sytuacja ci odpowiadała to i mi, i Narcyzie nie za bardzo. Zwłaszcza że ona musiała zostawić dla ciebie miłość swojego życia, ponieważ był gorszym kandydatem. Gdybyś zerwał własną umowę, cała nasz trójka miałaby wtedy szansę na szczęście. I zamiast uczyć się na błędach, robisz to samo Draco. To twoja wina, że każdy w tej rodzinie cierpi.
CZYTASZ
W uścisku węża - Harry Potter
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy? --- Poprawiona wersja "Harry Potter i wężowy naszyjnik". Napisałam to, ponieważ nie byłam zadowolona ze swojego stylu pisania w tamtej książce. Niektóre sc...