Albus chodził zmartwiony po swoim biurze. W swojej głowie rozmyślał nad konsekwencjami zebrania Wizengamotu. Obecny Naczelny Mag opowiadał się po stronie Ciemnej Partii. Oznaczało to nie tylko powolne odwoływanie przepisów, o których wprowadzenie walczył przez całe życie, ale także zmianę sił w Wielkiej Brytanii. Nie to było najbardziej niepokojące, ale nowo ujawniony Lord Slytherin. Mężczyzna, który niespodziewanie pojawił się na sesji, był w jakiś sposób związany z Voldemortem. Nie do końca było Dumbledore'owi wiadome w jaki sposób, ale gobliny potwierdziły, że ma prawo do tego tytułu, a największą głupotą było ignorować osąd tych stworzeń. Nie mógł to być sam Czarny Pan, ten nie pochyliłby się tak nisko we własnym mniemaniu, aby dla nieśmiertelności stać się wampirem. Istniały też duże różnice w wyglądzie, choć także należy pamiętać o zaklęciach maskowania i o tym, że zabezpieczenia w Ministerstwie nie są idealne. Nie zmieniało to jednak faktu, że wampir był dobrym mówcą i zdołał przekonać ludzi, aby Śmiertelny Nokturn otrzymał dofinansowanie. Pojawiły się argumenty, że nie ważne, jakich środków się użyje, ludzie i tak będą prowadzić nielegalny handel. Nokturn po prostu temu sprzyjał, ponieważ znajdowali się tam w większości biedni ludzie. Bez pieniędzy na życie chwytali się każdego możliwego zajęcia. Oczywiście nie wszyscy byli święci, ale to bez różnicy dla faktu, że największy procent bezdomności w ich społeczeństwie przypadł na tę konkretną ulicę. Posługując się tymi danymi, Lord Slytherin zdołał jakoś przekonać zebranych, nawet niektórych z Jasnej Partii do poparcia tego pomysłu. Miały tam zostać zbudowane specjalne bezpłatne lokale, dla osób, które starają się podjąć pracę, a także kilka miejsc pracy, gdzie potrzebne byłyby niskie kwalifikacje. Debatowano nawet czy nie znieść części ograniczeń handlu, ale uznano, że to zbyt dużo na jedną sesję i trzeba najpierw zebrać odpowiednie dane.
Sama inicjatywa może wydawała się słuszna, ale Dumbledore'a niepokoił fakt, że Ciemna Partia miała teraz większość. Zostało to subtelnie pokazane, ale przekaz był jasny. Prawo Wielkiej Brytanii zostanie gwałtownie zmienione. To nad czym dyrektor pracował lata, może zostać zniszczone w ciągu najbliższych kilku zebrań. Najpierw ogólne prawa, następnie całe Ministerstwo, aż wreszcie zło dosięgnie Hogwartu. Młode umysły będą powoli zatruwane ciemnością, ich wierzenia zostaną powykręcane, a sumienia wygaszane na potrzeby mrocznej magii. Musiał jakoś temu zapobiec i nie był zbyt dumny z siebie, że jedynym sposobem, jaki przychodził mu do głowy była łapówka. Mógł przekupić niezdecydowanych gapiów, aby głosowali oni przeciwko nowym ustaleniom. Do tego potrzebował jednak znacznego majątku, a nie miał czasu zgromadzić go w subtelny sposób. Musiał powstrzymać zmianę praw, chociażby do ogłoszenia wojny, a ta mogła jeszcze nie zostać rozpoczęta w najbliższym czasie, ale na pewno będzie mieć miejsce. Starszy mężczyzna westchnął pokonany. Próbował odwieść swój umysł od tego pomysłu i wymyślić coś innego, ale nie był w stanie.
Podszedł do swojego biurka i usiadł na krześle. Sięgnął do trzeciej szuflady i wyjął z niej małe pudełko. To zdawało mu się bardzo ciążyć na starej ręce. Po otwarciu wieczka, na czarnej poduszce leżał, mogłoby się wydawać, zwyczajny pierścień. Niebieskie oczy patrzyły przez chwilę, jakby nie widząc, w ten obiekt. Rubin na szczycie i złota obrączka naprawdę wyglądały niewinnie. Ale tak naprawdę był to mroczny artefakt - pierścień małżeństw. Być może jedyna, choć obrzydliwa nadzieja na zmianę sytuacji. Jego dusza bolała na samą myśl o tym, ale chyba nie miał wyboru. Jeśli nie zacznie działać już teraz, wszystko przepadnie.
Dla większego dobra - starał się powtarzać w głowie Albus.
Zebrawszy w sobie trochę motywacji, mężczyzna przywołał do siebie trzy skrzaty. Małe, pomarszczone stworzenia pojawił się w jego gabinecie niemal natychmiast. Dumbledore rozkazał im, aby dostarczyły mu trójkę konkretnych osób. Wszystkie trzy miały być związane i bez różdżek. Starzec nie bał się wydać im swoich poleceń, ponieważ magia skrzatów Hogwartu, nakazywała im być lojalnymi oraz posłusznymi wobec dyrektora. Oczywiście stworzenia walczyły, ponieważ było to sprzeczne z ich łagodną naturą, ale i tak musiały się dostosować do rozkazu. Mając ostatni moment dla siebie, Albus poprawił swoją szatę i uprzątnął biurko. Starał się też na razie, usunąć ze swojego umysłu świadomość tego, co planuje zrobić za chwilę. Z ostatnim spojrzeniem na swój gabinet stwierdził, że jest gotowy. Właśnie wtedy rozległy się trzy trzaski.
CZYTASZ
W uścisku węża - Harry Potter
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy? --- Poprawiona wersja "Harry Potter i wężowy naszyjnik". Napisałam to, ponieważ nie byłam zadowolona ze swojego stylu pisania w tamtej książce. Niektóre sc...