Rozdział 24

4K 268 98
                                    

Starając się nadążyć za chaosem wokół niego, Lilian uchylił się przed kolejnym zaklęciem. Jego ręka wisiała bezwładnienie u jego boku. Ktoś wycelował klątwą łamania kości w jego czaszkę, ale zdołał się w porę osłonić własną kończyną. Przeciwnik, który wystrzelił zaklęcie, próbował go teraz powalić mugolskimi sposobami, ale wampir po prostu, zamachnął się na niego pazurami, przecinając delikatne białko. Oślepiony mężczyzna upadł na ziemię, wrzeszcząc z bólu. Szesnastolatek nawet nie miał czasu go wykończyć, ponieważ w tym samym czasie kolejna osoba zaszła go od tyłu, próbując udusić. Tym razem musiał się dłuższą chwilę szarpać w uścisku, ale w końcu udało mu się odwrócić napastnika na tyle, aby rozszarpać mu szyję kłami.

Bitwa nie przypominała tego, co opisuje się w kronikach. To była po prostu krwawa rzeź. Mordowałeś wszystko, co cię atakowało i jedyne na co musiałeś uważać, to fakt czy nie zabijasz swoich sojuszników. Każdy walczył za siebie, bo prawie niemożliwe było chronienie kogoś. Wystarczyło na chwilę się rozproszyć, szukając własnych towarzyszy, a można było samemu paść martwym. To nie było miejsce dla ludzi o słabych nerwach. Czasem kawałki twoich bliskich uderzały w twoją twarz, czasem dusiłeś kogoś w szale, a jeszcze przy innej okazji po prostu leżałeś na ziemi, biorąc ostatni dech, prosząc, by nikt więc cię nie podeptał. Jednym słowem można nazwać to chaosem.

Przedzierając się przez kolejne osoby, Lilian modlił się o to, aby wystarczyło mu sił. Jego twarz była umazana krwią, a fałszywa różdżka już dawno leżała gdzieś połamana. Szedł jednak dalej, próbując pokonać jak najwięcej przeciwników. Jeśli przeznaczone mu było zginąć tej nocy, miał zamiar zabrać ze sobą jak najwięcej osób. Jednak w czasie kolejnej z potyczek, dostrzegł kątem oka coś, co sprawiło, że jego serce zamarło na moment. Kilka metrów od niego, walczył jego ojciec. Mężczyzna już ledwie dyszał, a kilka kroków od niego jakaś kobieta celowała w niego różdżką. Było widać, że Mistrzowi Eliksirów nie uda się uskoczyć i na pewno nie będzie miał się na wyczarowanie tarczy. Łamiąc własne zasady, szesnastolatek ruszył na pomoc. Niestety jego drogę zastąpił kolejny przeciwnik. Nie potrafiąc go ominąć, chłopak musiał z frustracją patrzeć, jak kobieta, zaczyna dręczyć jego ojca bolesnymi zaklęciami. Przy klątwie wrzenia krwi nie wytrzymał.

Agonalne krzyki mężczyzny jakoś dotarły do uszu ślizgona, nad ogólną wrzawą bitwy. Z determinacją zebrał resztki swojej magi i bez namysłu wysłał ją w powietrze. Nie wiedzieć czemu z jego dłoni wyszedł Patronus. Mały nietoperz trzepotał przez chwilę w powietrzu przed mężczyzną, który do tej pory zasłaniał mu drogę. To tylko wywołało kpiący śmiech. Wtedy w Lilianie coś pękło. Cały szok bitwy, dzisiejsze morderstwa i cudza krew na jego ciele jakby go skaziły. Poczuł, jak całkowicie ślepa nienawiść zalewa jego żyły. Nawet nie zwracał uwagi, że świetliste zwierzę zaczęło piszczeć i zwijać się z bólu. Za bardzo skupił się na swoich emocjach, rozpaczy i rezygnacji. Czerń powoli zaczęła pojawiać się na do tej pory idealnie białym Patronusie. Z każdą chwilą nietoperz stawał się coraz bardziej czarny, a wokół niego ludzie zaczynali odczuwać coraz większą rozpacz. Dodatkowo pisk ranionego zwierzęcia, drażnił uszy do tego stopnia, że niektórzy byli zmuszeni, do opadnięcia na kolana i zakrywania sobie uszu ramionami. Po chwili, która wydawała się wiecznością, zaklęcie po prostu się rozpadło, uwalniając ludzi spod swojego wpływu.

Wampir jeszcze przez chwilę walczył ze swoim otępieniem, dysząc ciężko. Nie rozumiał, co się właśnie stało. Świat wokół zdawał się lekko wirować, a dźwięki zagłuszał głuchy pisk w uszach. Dopiero ból w ramieniu wyrwał go z tego bezwładnego stanu. Następnym co poczuł, było uderzenie plecami o ziemię i oddech wyrwany z płuc. Na jego klatce piersiowej jakimś cudem siedziała Hermiona. Niefortunne było to, że jej kolano naciskało bezpośrednio na złamaną rękę. Ból i zmęczenie utrudniały szesnastolatkowi myślenie do tego stopnia, że nawet nie potrafił zrozumieć tego, co dziewczyna do niego mówiła. Próbował jeszcze zepchnąć dziewczynę z siebie, ale brakowało mu na to sił.

W uścisku węża - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz