Lilian obudził się zdezorientowany. Może nie było mu zimno, ale jego ciało było dziwnie powolne i sztywne. Podniósł się i wtedy zorientował się, że miejscem, w którym zasnął była Wieża Astronomiczna. A ponieważ nadal trwała zima, jego skórę dosłownie pokrywała cienka warstwa szronu. Wampir z fascynacją przyglądał się temu zjawisku na swoich dłoniach. Podwinął rękawy, chcąc ujrzeć, jak wygląda skóra na całej jego ręce. Ciekawie było dowiadywać się nowych wiadomości o sobie, zwłaszcza że nadal nie wiele wiedział. Najwyraźniej stał się bardziej odporny na zimno. Przejechał dłonią po cienkiej warstwie lodu, w pewnym momencie wyczuwając pomarszczoną powierzchnię. Zmarszczył brwi i spojrzał na swoje ramię, chcąc zobaczyć, co się tam znajduje. Na prawym bicepsie miał wydrapaną runę. Było to miejsce, gdzie wcześniej dziobał go Fawkes. Niestety nastolatek nie znał się na runach, więc nie był w stanie powiedzieć, co takiego oznacza symbol na jego ręce. Ale dobrym znakiem było to, że żyje, a przynajmniej w większym stopniu.
Jego obserwacje zostały przerwane z powodu dźwięku kroku na schodach. Starając się szybko uporządkować, szesnastolatek ocieplił trochę swoją skórę, chcąc ją przywrócić do właściwej temperatury. Usiadł też na murku, aby wyglądało to w taki sposób, że po prostu podziwia widok. Zrobił to w dosłownie ostatnim momencie, ponieważ osoba, która spowodowała ten hałas, właśnie wyszła na balkon. Lilian zdziwił się, widząc Draco. Blondyn przystanął, starając się złapać bardzo potrzebny oddech. Jego policzki były zarumienione z wysiłku.
- Ze wszystkich miejsc musiałeś wybrać cholerną Wieżę Astronomiczną? - Chłopak spojrzał na wampira z wyrzutem, nadal dysząc z wysiłku.
Snape tylko uśmiechnął się niezrażony.
- Mam do niej jakiś dziwny sentyment.
- Możesz mieć tu schowany zapas Ognistej, a i tak byś mnie nie przekonał do ponownego wejścia tutaj. Nikt nie powinien lubić miejsc z taką ilością schodów. - Draco powoli przestawał wyglądać jak po przebiegnięciu maratonu. - Chociaż sądząc po fakcie, że leżałeś, już wcześniej tutaj pijany świadczy, że masz tu ukrytą butelkę lub dwie.
- Naprawdę przyszedłeś tutaj tylko po to, aby rozmawiać o mojej tolerancji na alkohol? - Wampir spytał z sarkazmem.
- Przeszedłem tu, aby zaciągnąć twój chudy tyłek na pierwszą lekcję.
Wtedy umysł Liliana kliknął i uświadomił sobie, czemu zdziwił go widok Malfoy'a. Przecież blondyn wyjechał do domu. Nastolatek był tak pochłonięty wszystkimi sprawami, że zapomniał kompletnie, że dziś znowu zaczynają się zajęcia. A ponieważ drugi ślizgon miał nawyk spania do ostatniej możliwej chwili, oznaczało to, że Snape miał niewiele czasu, aby przejść do dormitorium i zabrać swoje podręczniki. Było prawie pewne, że się spóźni, a dodatkowo jego pierwszą klasą były Eliksiry. Nie miał ochoty znosić obrzydzenia w oczach ojca, ale wiedział też, że nie będzie mógł unikać zajęć. Musiał po prostu spróbować dotrzeć dzisiaj na czas i ignorować ewentualne kpiny. Wstał z murka, chcąc pobiec po swoje podręczniki i przybory, gdy coś zostało rzucone w jego stronę. Po złapaniu ze zdziwieniem zauważył, że była to jego torba. Otworzył ją i zobaczył w środku podręczniki potrzebne na zajęcia. Spojrzał pytająco na blondyna.
- Jeśli naprawdę myślałeś, że fatygowałem się tutaj tylko po to, aby ci nawymyślać, to masz o mnie bardzo niskie mniemanie. - Wampir po prostu patrzył na niego bez słowa. - Rusz się, bo w końcu obaj się spóźnimy.
Blondyn nie czekając na drugiego, ruszył stronę schodów. Lilian potrzebował chwili, aby się otrząsnąć, po czym ruszył za swoim kolegą. Dogonił go po chwili i obaj zaczęli iść obok siebie. Między nimi panowała dziwnie niezręczna cisza. Wampir chciał podziękować lub w jakikolwiek sposób rozproszyć ten ponury nastrój, ale nie mógł wymyślić nic sensownego. Nie pomagały mu też przebłyski niepokoju, które widział w szarych oczach. Najwyraźniej Malfoy martwił się o niego bardziej, niż miał zamiar przyznać. To podniosło lekko Snape'a na duchu i czuł się odrobinę pewniej, idąc na pierwszą lekcję, choć spowodowało też trochę żalu. Żałował, że nie mógł powiedzieć Draco wszystkiego. Chłopak okazał się świetnym materiałem na przyjaciela i gdyby spotkał go w innym życiu i w innych okolicznościach Lilian bez wahania wyznałby wszystko. Niestety to była rzeczywistość i teraz powinien skupić się na innych rzeczach. Na przykład na swoim ojcu, który właśnie zaczął wpuszczać uczniów do klasy. Dwaj nowo przybyli ślizgoni przeszli obok niego i zajęli swoje miejsca, w innych częściach pomieszczenia.
CZYTASZ
W uścisku węża - Harry Potter
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy? --- Poprawiona wersja "Harry Potter i wężowy naszyjnik". Napisałam to, ponieważ nie byłam zadowolona ze swojego stylu pisania w tamtej książce. Niektóre sc...