Rozdział 17

3.6K 304 59
                                    

W Hogsmeade, a dokładniej w jednym z prywatnych pokoi w karczmie Pod Świńskim Łbem siedziała dziesiątka osób. Patrzeli po sobie niepewnie, nie do końca wiedząc, jak zacząć rozmawiać ani o czym. Byli raczej mieszanym towarzystwem zarówno jeśli chodzi o pochodzenie, przydział do domu, poglądy polityczne, status czy nawet orientację seksualną. Ciężko było wymyślić jakikolwiek neutralny temat. Patrząc po zebranych i ich napiętą postawę Severus nie mógł uwierzyć, że wylądował w tak nietypowym składzie. Litując się nad pozostałymi, postanowił zacząć rozmowę i zobaczyć dokąd to zaprowadzi.

- Draco, przyznam szczerze, że jesteś ostatnią osobą, jaką się tu spodziewałem. - Severus patrzył na swojego chrześniaka, który siedział kilka miejsc od niego.

Blondyn drgnął na swoim miejscu zaskoczony, że został wywołany. Ale ponieważ był ślizgonem, rozumiał, co takiego robi jego ojciec chrzestny i postanowił odpowiedzieć na zaczepkę.

- Uwierz mi wuju, mam podobne odczucia. - Malfoy spojrzał wymownie najpierw na Severusa, następnie na Charliego. - Choć według mnie to Blaise jest tu w najbardziej szokującym składzie.

Zabini uśmiechnął się i wzruszył ramionami, a obok niego Ron zrobił się cały czerwony. Związek gryfona ze ślizgonem mógł wydawać się niezwykły, ale tak naprawdę, każda para przy tym stole była na swój sposób wyjątkowa. Zebrali się w tym składzie tylko dlatego, że po scenie w gabinecie dyrektora, byli ciekawi partnerów swojego rodzeństwa. Tak więc obok siebie siedzieli Charlie i Severus Snape, dalej był Draco, który z jakiegoś powodu wolał być na kolanach Freda niż na własnym krześle. Fleur Delacour pozostawała niemal od początku spotkania oparta na ramieniu Billa i obserwowała wszystko z małym uśmiechem. Jej wzrok często padał na Blaise i Rona, który trzymali się nieśmiało za ręce pod stołem. Ostatnimi w sali byli Percy i Oliver Wood.

- Nie spodziewałem się takiego składu, proponując spotkanie. - Powiedział Charlie ze śmiechem.

Percy prychnął kpiąco.

- Nikt się nie spodziewał. Ani tego, że mamy tylu gejów w rodzinie. - Ostatnie zadnie wymamrotał do siebie, ale i tak wszyscy je usłyszeli.

- Mnie do tego nie zaliczaj. - Krzyknął Bill, a następnie pochylił się do Fleur, całując ją demonstracyjnie.

- Dalej barcie. - Wiwatował Fred. - Dzięki tobie jest szansa, że będą jakieś dzieci do rozpieszczania, a przy takiej ilości wujków będą bardzo zepsute. - Nastolatek za swoją uwagę, otrzymał dość mocne uderzenie od Draco, pod żebrami. - W sumie mamy już jedno dziecko do zepsucia. - Powiedział z nagłym objawieniem rudowłosy. - Jak myślicie, co Lilian chciałby dostać na zaległe święta?

- Czekaj czy to znaczy, że mój kolega z dormitorium powinien mówić do mnie wujku? - Zapytał z nagłym przerażeniem blondyn.

Po drugiej stronie stołu Charlie dość znacząco zbladł. Czy jeśli wyszedł za Severusa, to oznaczało, że był ojczymem Liliana? Czy szesnastolatek powinien mówić do niego tato, czy coś podobnego? Niby pogodził się z myślą, że jego partner ma dziecko, ale nigdy nie myślał o konsekwencjach tego. To nagłe objawienie było przerażające, trochę jakby po latach uświadomić sobie, że ma się dorosłe dziecko. Starając się lekko ochłonąć, złapał swojego męża za rękę. Czarnowłosy spojrzał na niego z niemym pytaniem, ale rudowłosy tylko pokręcił głową, że nie chce na razie o tym mówić. Nie tutaj. Zamiast tego wolał skupić się na poczuciu ciepła drugiej osoby i gładkości metalu, gdy krążył palcami po przedramieniu starszego. Był to spóźniony prezent na wiązanie.

Platynowa bransoleta, z zaklęciami ochronnymi była idealnej długości, aby zakryć Mroczny Znak. Dodatkowo przy odpowiednim ruchu ręką, ozdoba zmieniała się w nóż. Mógł on służyć jako broń, choć nadawał się też do przygotowywania składników. W zamian rudowłosy otrzymał amulet z przetopionych łusek Antipodean Opaleye*. Była to jedna z dwunastu ras smoków czystej krwi i była uważana za najpiękniejszą na świecie. Ich łuski miały perłową barwę, a po stopieniu, czego potrafiły dokonać jedynie gobliny, wyglądało to niczym wielowarstwowy ocean zamknięty w kształcie smoczego kła. Całość była oprawiona w srebro, a na szczycie wygrawerowano runy mające zapewnić bezpieczeństwo. Chyba nie trzeba dodawać, że obaj byli bardzo zadowoleni ze swoich prezentów.

- Czekaj! Co takiego? Kiedy ty się ożeniłeś? - Głos Rona wyrwał Charliego z jego zamyślenia.

Chyba przegapił kilka wypowiedzi. Najwyraźniej przed chwilą Percy oznajmił wszystkim, że jest już po ceremonii wiązania. Ron tylko wpatrywał się w swojego brata z otwartymi ustami i zszokowanym wyrazem szoku. W sumie każdego zaskoczyła lekko ta wiadomość, choć nie okazywali tego w tak oczywisty sposób. Śmiech Freda zabrzmiał niespodziewanie w pomieszczeniu.

- Ronkins i ty się jeszcze czemukolwiek dziwisz? Twój najstarszy brat nie wiadomo jakim cudem zdobył serce najpiękniejszej dziewczyny, a ona musi być chyba ślepa, skoro jeszcze nie uciekła. Bez obrazy dla damy. - Mrugnął łobuzersko do Fleur, która tylko machnęła na niego ręką. - Charlie jest z Postrachem Hogwartu, którego prawie wszyscy panicznie baliśmy się na lekcjach i jakimś sposobem zmusił naszego go do umycia włosów. Percy... jakim ty cudem spotykałeś się z Oliverem przy jego obsesji Quidditcha i twoim pracoholizmie? - Wspomniany brat po prostu pokazał mu środkowy palec. - Jeśli chodzi o mój związek, to chyba nie muszę opowiadać o sporze między Malfoya'mi i Weasley'ami. Ron... - Fred zamrugał tak, jakby dopiero teraz zauważył brata. - Kiedy zerwałeś z Hermioną? W sumie to nieważne. Najprościej powiedzieć, że po prostu nie jesteśmy normalną rodziną.

Wszyscy rudowłosi mruknęli na znak zgody.

---

Opalooki antypodzki - wiedza ze strony; fandom.com

---

Lubię ten rozdział. Bardzo przyjemnie się go pisało :)

Z 300 słów powstało 900 słów

W uścisku węża - Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz