W Wielkiej Sali grzmiał gwar rozmów, choć nie był on tak głośny, jak zawsze. Wakacje przyniosły przerażające, ale bardzo potrzebne wnioski. Oficjalnie potwierdzono powrót Czarnego Pana. Oznaczało to pełną mobilizację oddziału aurorów, szkolenia dla ludzi, którzy chcieli być w stanie choć trochę uchronić się we własnym zakresie, aż wreszcie godzinę policyjną i różne patrole. Świadomość, że w każdej chwili można stracić życie, napełniła całe społeczeństwo strachem i jednocześnie uświadomiło, jak wiele nadziei pokładali w nastolatku. Zimny prysznic przyszedł już po czasie, ale na szczęście nie zaczęły się jeszcze zmasowane ataki. Niestety, atmosfera w domach nie była zbyt optymistyczna, więc dzieci cieszyły się, że uciekają z ponurej rzeczywistości do Hogwartu, gdzie ich jedynym zmartwieniem, będą prace domowe. Oczywiście będą pamiętać o zagrożeniu, ale wśród starych i potężnych murów będzie się ono wydawać o wiele mniejsze.
Teraz uczniowie oczekiwali na przydział pierwszaków. Tylko on dzielił studentów od wspaniałej uczty, jaka zawsze miała miejsce na początku roku. Dodatkowo niektóre osoby miały dość po podróży i praktycznie spały na siedząco. Na szczęście przybyło ich wybawienie w postaci otwierających się drzwi. Do środka Wielkiej Sali dumnym krokiem weszła profesor McGonagall, za nią w zwartej grupie szły tegoroczne pierwszaki. W normalnej sytuacji wzrok wszystkich skupiłby się na tych wystraszonych maluchach, powodując u nich większy stres, ale nie dziś. Zamiast tego wszyscy skierowali wzrok na osobie kroczącej za dziećmi. Było to niezwykłe, ponieważ w ostatnim czasie nie zdarzyło się, aby ktoś został poddany ceremonii przydziału w wieku innym niż jedenaście lat. A postać na pewno była starsza. Można to było wywnioskować po wzroście, ale to była jedyna wskazówka. Nawet nie wiadomo było czy to kobieta, czy mężczyzna, ponieważ całą sylwetkę tej osoby skrywała długa, czarna peleryna z kapturem.
Cała grupa stanęła przed stołem grona pedagogicznego. Profesor McGonagall ustawiła się przy małym stołku, na którym spoczywała stara tiara. Jakby na jakiś niemy sygnał, szef rozpruł się, ukazując coś w rodzaju ust. Szpiczaste nakrycie głowy rozpoczęło śpiew, zaskakująco głębokim i czystym głosem. Sam tekst pieśni opowiadał najpierw o powstaniu Hogwartu, czwórce zjednoczonych, która współpraca stworzyła coś wspaniałego. Dalej mówiła o wielkich w historii, o tym, że każdy z nich jakoś zmienił świat. Na koniec wspomniała o dwóch potęgach szarpiących obecnym światem. Tylko jeden mógł je rozdzielić. Narodził się już, w bólu, ale mimo to zyska moc, która zmieni świat.
W całej sala rozbrzmiały oklaski, choć były one niepewne. Było to inne od tego, co zwykle śpiewała tiara. Zazwyczaj nawoływała ona do tradycji, jedności domów czy zwykłego życia szkolnego. Nigdy z jej materiałowych ust nie wyszło nic, co brzmiałoby jak przepowiednia. Większość zastanawiała się nad jej sensem. Nawet profesor transmutacji na chwilę zatraciła się w swoim świecie, zanim przypomniała sobie o sortowaniu. Wyjęła z kieszeni swojego płaszcza rolkę pergaminu z nazwiskami.
- Kiedy wyczytam imię i nazwisko, proszę, aby wywołana osoba usiadła na stołku. Tiara przydziału zostanie wtedy umieszczona na jego głowie i to ona zdecyduje o przynależności do danego domu.
Wywołano pierwsze nazwisko. Mała dziewczynka niepewnie wystąpiła przed grupę i z wahaniem podeszła do stołka. Gdy tiara przydziału opadła na jej głowę, ta nieznacznie drgnęła. Po minucie rozległ się głośny krzyk - REVENCLAW! Uradowana dziewczynka oddała kapelusz pani profesor i prawie biegiem ruszyła w stronę udekorowanego na niebiesko stołu. Tam też została przytulona przez starszą uczennicę, najpewniej przyjaciółkę lub kogoś z rodziny. I tak podchodziły kolejne osoby, czasem zadowolone z werdyktu, czasem zrozpaczone lub złe. Wreszcie ostatni chłopak zajął miejsce przy stole Hufflepuffu. Najwyraźniej sortowanie jeszcze się nie skończyło, ponieważ McGonagall nadal trzymała pergamin z nazwiskami w rękach i zdawała się nie dowierzać w to, co widzi. Lekko łamiącym głosem wyczytała ostanie nazwisko;
CZYTASZ
W uścisku węża - Harry Potter
FanficŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy? --- Poprawiona wersja "Harry Potter i wężowy naszyjnik". Napisałam to, ponieważ nie byłam zadowolona ze swojego stylu pisania w tamtej książce. Niektóre sc...