Następnego dnia wstałem z większym zapałem. Jak ona potrafi o mnie zapomnieć to ja o niej tak samo. Nie będę leżeć w łóżku i wpatrywać się w sufit. Ubrałem na siebie czarne dresy, tego samego koloru koszulkę bez rękawów, a na to założyłem szarą bluzę. Wziąłem do ręki sportowe buty i zbiegłem na dół.
-Carter? – usłyszałem zaskoczony głos mojej mamy, gdy pojawiłem się na dole.
-Dzień dobry – uśmiechnąłem się do niej i podszedłem ucałować w policzek.
-Co ty tak wcześnie robisz? - zapytała spoglądając na zegarek na swoim nadgarstku –Jest szósta rano.
-Idę pobiegać, a później chce pozałatwiać kilka spraw. Koniec z leżeniem w łóżku i użalaniem się nad sobą.
-Czasami trzeba sobie pozwolić trochę się po użalać nad sobą, nie trzeba mieć zawsze dobrego humoru ani dnia.
-Wiem, dzięki, mamo – uśmiechnąłem się.
-No leć już – poklepała mnie po ramieniu posyłając mi szczery uśmiech.
Odwzajemniłem jej uśmiech i skierowałem się w stronę drzwi. Założyłem sportowe buty, włożyłem słuchawki i wyszedłem z domu.
***
Nie wiem jak długo już biegałem, ale czułem już zmęczenie, moje nogi paliły, oddech był przyspieszony, a muzyka jeszcze bardziej motywowała mnie do kolejnego kroku, metra, kilometra, ale to nie ona mnie tak nakręcała. Buzowały we mnie emocje, których za wszelką cenę chciałem się pozbyć. Nie ważny był ból nóg i późniejsze zakwasy, chciałem oczyścić mój umysł. Z każdą kolejną myślą na temat Sam biegłem coraz szybciej, nie potrafiłem się zatrzymać. Czułem przeszywający ból w sercu. Z każdym kolejnym krokiem było odrobinę lżej. Po pewnym czasie zacząłem zwalniać, aż w końcu całkowicie się zatrzymałem. Zdjąłem słuchawki, oparłem dłonie o kolana i się pochyliłem głośno dysząc. Moja klatka piersiowa unosiła się szybko, a nogi drżały. Usłyszałem śpiew ptaków i podniosłem głowę rozglądając się dookoła. Byłem w jakimś parku, nawet nie wiedziałem jakim, nie zwracałem uwagi gdzie biegnę. Było to bardzo ładne miejsce, nigdy wcześniej tam nie byłem. Ścieszki nie były kamienne, a żwirowe, piaskowe, rośliny rosły sobie jak tylko chciały, widoczne było to, że człowiek nie wpływa bardzo na to miejsce. Wszystko wygląda tak dziko. Chciałbym pokazać to miejsce Sam. Na tą myśl poczułem ukłucie w sercu, ale nie była to już tak obezwładniające uczucie. Wiedziałem, że spodobałoby się jej to miejsce, ale nie wiedziałem czy będę miał okazję ją tu zabrać. Świadomość tego było okropnie bolesna, ale byłem w stanie przyznać to, że jest taka możliwość. Wiedziałem, że pomimo tego czy będziemy razem czy nie, ja nigdy nie przestanę jej kochać, Sam już na zawsze będzie w moim sercu. Jeszcze przez chwilę porozglądałem się po parku z zachwytem i gdy czułem się gotowy do powrotu wyruszyłem powolnym truchtem w stronę domu.
Gdy wróciłem do domu od razu wskoczyłem pod prysznic, żeby zmyć ze siebie zapach potu i odświeżyć swoje klejące się ciało. Czułem się jakby to był najlepszy prysznic w moim życiu. Po ubraniu się w czyste ubrania skierowałem się do kuchni. Schodząc po schodach czułem jakby moje nogi były z waty. Gdy dotarłem do kuchni i chciałem otworzyć lodówkę zauważyłem na niej małą, różową karteczkę.
Zrobiłam ci śniadanie, jest na blacie, smacznego! Mam nadzieję, że dobrze się biegało, do zobaczenia popołudniu
Mama <3Po przeczytaniu automatycznie uśmiechnąłem się sam do siebie i odwróciłem się do blatu. Zobaczyłem jakiegoś owocowego shake i pudełeczko, które od razu otworzyłem. Znajdowały się tam trzy pięknie wyglądające kanapki. Od razu ugryzłem i poczułem się niczym w niebie. Awokado, jajko, rzeżucha... Coś pysznego.