Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Potarłem twarz dłońmi i sięgnąłem po o cholerne urządzenie.
-Halo? – powiedziałem zachrypniętym głosem.
-Wypuścili Sam ze szpitala! – wykrzyknął z ekscytacją Nick.
Momentalnie się obudziłem. Podniosłem się do pozycji siedzącej i rozszerzyłem oczy.
-Ale jak to? Co się stało? – zapytałem zdezorientowany.
-Musi po prostu chodzić na rehabilitację, uznali że nie musi być już na obserwacji, bo jej organizm działa prawidłowo.
Wyobraziłem sobie jak Sam musi być szczęśliwa, że mogła wyjść.
-Właśnie jedzie z mamą do domu – dodał wzruszony –Ja zaraz też będę u nich, może ty też dołączysz?
-Jasne, już się zbieram – odpowiedziałem pełen energii.
Rozłączyłem się z Nickiem i od razu wyskoczyłem z łóżka. Wyjąłem z szafy pierwsze lepsze spodnie oraz koszulkę. Wbiegłem do łazienki, jak najszybciej się ogarnąłem i Wybiegłem z motelu kierując się w stronę mojego samochodu. Zacząłem przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu kluczyków, ale nigdzie ich nie było. Zdenerwowany wróciłem do mojego pokoju. Odkluczyłem pospiesznie drzwi. Wchodząc do środka potknąłem się jeszcze o próg i omal nie spadłem na twarz. Przekląłem kilkukrotnie pod nosem. Wziąłem klucze ze stolika i odwróciłem się w stronę wyjścia. Zatrzymałem się w pół kroku i otworzyłem szeroko usta. Przyjrzałem się postaci stojącej w drzwiach. Kobiet średniego wzrostu z ciemnymi niczym smoła włosami związanymi w starannego koka opierała się o framugę i mnie obserwowała.
-Gabriela? – wypowiedziałem zaskoczony.
-Już mnie nie poznajesz? – zapytała zalotnie.
-Nie spodziewałem się tu ciebie.
Dziewczyna zaczęła iść w moją stronę delikatnie poruszając biodrami. W całym pokoju było słychać stukot jej czarnych szpilek.
-Nie odzywasz się do mnie, nie odpisujesz na moje wiadomości, musiałam sprawdzić czy tylko mnie zbywasz, czy może coś ci się stało – powiedziała dopiero, gdy była tuż naprzeciwko mnie –Ale jak widzę jesteś cały i zdrowy, co oznacza, że po prostu nie chciałeś mieć ze mną kontaktu – uderzyła mnie kilkukrotnie palce wskazującym w klatkę.
-To nie tak, Gaby – odpowiedziałem kręcąc głową na boki –Dużo teraz się dzieję, Sam się obudził, była cały czas na obserwacji w szpitalu, dzisiaj ją wypuścili, jeszcze do tego ciągłe rehabilitację, ona mnie potrzebuje.
-No tak... Twoja malutka Sam cię potrzebuje – potakiwała głową.
-Mam nadzieję, że rozumiesz, nigdy nie miałem zamiaru tak po prostu wyjechać bez żadnego sowa i nie dawać znaku życia, ale sama wiesz to Samantha.
-Tak, tak, wiem. Dużo przecież o niej rozmawialiśmy, ale i tak nie zostawia się osoby, która przez cały czas gdy jej nie było ci pomagała – uśmiechnęła się wrednie i odwróciła się na pięcie –Miłego życia – powiedziała kierując się w stronę wyjścia.
-Poczekaj Gaby! – zawołałem skruszony.
Dziewczyna się zatrzymała i odwróciła w moją stronę.
-Wiele dla mnie zrobiłaś przez ten czas i jestem ci bardzo wdzięczny. Byliśmy bardzo blisko i nie chcę, żeby to teraz tak wyglądało.
-Czego ty oczekujesz Carter? – zapytała unosząc do góry brwi i zakładając dłoń na biodro.
-Sam nie wiem – wzruszyłem ramionami –Po prostu nie chcę cię stracić.
Przez chwilę panowała między nami cisza. Nie wiedziałem co mógłbym więcej powiedzieć, ale czułem, że nie chce jej stracić. Przez ten rok bardzo się do siebie zbliżyliśmy, to ona pomogła mi wyjść z dołka, a ja tak po prostu wyjechałem.
Kobieta podeszła w moją stronę i zarzuciła mi ręce na szyję. Od raz objąłem ją w pasie i wtuliłem głowę w jej szyję. Poczułem znajomy zapach jakiś intensywnych perfum, były bardzo przyjemne, ale nie potrafię rozszyfrować co to za zapach.