Godzina minęła w mgnieniu oka. Zwiedziłem Pokątną i załatwiłem nocleg u Toma. Zaintrygował mnie Śmiertelny Nokturm, ale nim zobaczyłem byłem już u Madame Malkin odebrać moją szatę i kroczyłem ku mojemu pokoju. Z braku laku wziąłem książkę i zacząłem czytać. Po zastanowieniu zakupy do szkoły wypadałoby zrobić jak najszybciej, bo nie mam co robić. Wtedy, chociaż mógłbym czytać podręczniki... Postanowione! Jutro zrobię wszystkie zakupy, będę mieć z głowy. Czytałem jeszcze godzinne, poszedłem się umyć i kłaść się spać. Jutro może być równie fascynujący dzień.
OoOoOoOoO
Rano po zjedzeniu śniadania w barze, ruszyłem ponownie na Pokątną. Najpierw udałem się do apteki po ingrediencje do eliksirów, później udałem się po zapas pergaminu i piór. Załatwiłem jeszcze kilka mniej ważnych rzeczy i ruszyłem po najważniejsze — książki i różdżka. Esy i floresy tego dnia były strasznie zapełnione. Znalazłem wszystkie podręczniki i ruszyłem w poszukiwanie dodatkowych dzieł. Wziąłem między innymi kolejne dwa podręczniki do eliksirów, książkę do transmutacji i kilka o obronie przed czarną magią. Cóż po zapłaceniu okazało się, że spędziłem tam półtorej godzinny.
Teraz została tylko różdżka.
Sklep u Ollivandera wydawał się strasznie zaniedbany. Wszędzie kurz jakby co najmniej 10 lat nikt tu nie zaglądał. Podszedłem do lady i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem dźwięk jakby coś hukło o ziemie. Po chwili zza framugi wyłonił się starszy, siwy mężczyzna.
- Ach Pan Riddle spodziewałem się, że Pana spotkam, chociaż myślałem, że dopiero za kilka tygodni — Okej ten dziad jest dziwny — Zaraz, co by tu... A może tak spróbuj tą — Wyciągnął stare pudełko, w którym znajdował się magiczny patyk — No, Machnij! - Zrobiłem co, mi kazał — Nie, nie nie!-Wyrwał mi różdżkę z ręki i wsadził nową. I tak w kółko. Siedzę tu i siedzę, przetestowałem już chyba z pięćdziesiąt magicznych badyli i nic! Za to Ollivander wygląda jakby, coraz bardziej się nakręcał. Nagle jakby dostał olśnienia — A może. Nie. Ale może warto spróbować — Mamrotał pod nosem. Szybko poszedł na zaplecze, a gdy wrócił miał w ręku w porównaniu do innych wyjątkowo stare pudełko. Podał mi ją, a ja poczułem, że to, to. Tego po prostu nie dało się opisać.
- To ta — stwierdziłem krótko.
- Ciekawe, bardzo ciekawe.
- Przepraszam, co takiego jest ciekawe? - Zapytałem.
- Widzi pan, panie Riddle, pamiętam każdą różdżkę, którą sprzedałem. Co do jednej. I tak się składa, że feniks, którego pióro jest w pańskiej różdżce, uronił jeszcze jedno pióro... ale tylko jedno. To bardzo ciekawe, bo to drugie znajduję się w różdżce, za pomocą której zrobiono panu tę bliznę. Tak, tak, trzynaście i pół cala. Cis. Widzi pan, różdżka sama sobie wybiera czarodzieja... Myślę, że możemy się spodziewać po panu wielkich rzeczy... Ostatecznie On dokonał wielkich rzeczy... Strasznych, ale wielkich. Teraz pytanie, w którą stronę pójdzie pan, panie Riddle — Harrison nie był pewny czy polubił się z Ollivanderem. Zapłacił za różdżkę siedem galeonów i wyszedł*
OoOoOoOO
* - Fragment na podstawie "Harry Potter i kamień filozoficzny" J. K. Rowling, dokładnie rozdział "Ulica Pokątna"
OoOoOoO
467 Słów
Mamy kolejną część pokątnej i trochę nw co zrobić dalej chyba mały time skip i odwiedziny na Nokturmie. I tak. Po drugiej nad ranem ślęczałam z Potter'em w łapie i szukałam fragmentu u Ollivandera xD

CZYTASZ
Błazen
FanfictionHarry od najmłodszych lat wykorzystywany i krzywdzony przez mugoli poznaje rodzinną tajemnicę. Co się stanie, gdy okaże się, że tak naprawdę został adoptowany przez Potterów? Zobaczymy... Opowiadanie nie jest zgodne z kanonem #1 Harrypotter 28.09.2...