Pokój

4.2K 220 38
                                        

Nadszedł dzień zakończenia roku szkolnego. Większość osób była szczęśliwa, że mają przerwę od nauki i rozmawiali z przyjaciółmi jak spędza wakacje. Większość bo gryfoni mimo, że cieszyli się przerwą byli raczej niezadowoleni z faktu, że przegrali ze Slytherinem mocną przewagą punktów w walce o Puchar domów. Aktualnie trawa uczta pożegnalna, wszędzie wisiały flagi Slyterinu, ogólnie bardzo ładny wystrój.

- Minął jeszcze jeden rok! - zaczął Dumbledore - Jeszcze jeden rok dobiegł końca, a ja muszę was pomęczyć ględzeniem staruszka. Cóż to był za rok! Na szczęście wasze głowy są teraz trochę mniej puste niż na początku... I macie całe lato na opróżnienie ich przed początkiem następnego. A teraz przejdę do ogłoszeń. Czwarte miejsce zajmuje Gryffindor - tu większość wrogich spojrzeń swoich współdomowników przyjął młody Weasley - trzecie Hufflepuff - tu domownicy byli szczęśliwi, że tym razem nie zajęli ostatniego miejsca - drugie miejsce Ravenclaw, a Slytherin na pierwszym miejscu - Przez stół ślizgonów przewaliła się burza oklasków, wrzasków i głośnego tupania. Już po raz siódmy z rzędu mają pierwsze miejsce. - Tak Ślizgoni dobrze się spisaliście. Warto wspomnieć, że uczeń właśnie z tego domu, sam w ciągu roku zdobył 437 punków, był to uczeń pierwszego roku, a mianowicie pan Harrison Riddle - Uczniowie w zielonych barwach ponownie wybuchli szczególnie głośnymi oklaskami, a ja, wstałem i skłoniłem się głęboko po czym wróciłem na miejsce - A teraz gdy wszystko mamy za sobą, wcinajcie!

OOOoooOOO

Podróż pociągiem minęła spokojnie. Usiedliśmy z Draco i Blaisem w przedziale i prowadziliśmy nie obowiązującą pogawędkę, a gdy tematy się znudziły każdy zajął się swoimi sprawami. Zanim się obejrzałem byliśmy już na dworcu w Londynie. Gdy wysiadłem z pociągu próbowałem znaleźć mojego ojca wzrokiem. Podszedłem do bardziej zacienionych części peronu, uśmiechnąłem się.
- Ojcze - skłoniłem się lekko.

- Harrisonie, miło ponownie cie widzieć. Zaraz aportujemy się do domu, ale najpierw przywitajmy się z Malfoyami - Szyderczy uśmiech oświecił jego twarz. Teraz zauważył jak bardzo są do siebie podobni. Tylko oczy inne, oczy ma po mamie. Oprócz tego jest młodszą kopią swojego ojca.

- Witam państwo Malfoy, jak miło was ponownie spotkać. Dawno się nie widzieliśmy - Szok na ich twarzy był wyraźnie widoczny. Lucjusz z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w nas.
- Tom, ale jak... - Narcyza odewała się w końcu.
- Cyziu, chyba nie myślisz, że mógłbym tak po prostu zniknąć. A teraz radzę by wasze maski wróciły bo ludzie zaczynają się gapić- ich twarze powróciły do nienagannego stanu.
- Przyjacielu tyle lat minęło... - rzekł blond włosy mężczyzna.
- Fakt, ponad dziesięć lat. Może kiedyś przyjdziecie do nas na kolację? Na przykład jutro? Mamy wiele do nadrobienia.
- Chętnie przyjdziemy - odpowiedział Lucjusz.

- Świetnie, a teraz wybaczcie, ale mamy jeszcze wiele do załatwienia. Do zobaczenia jutro. - Malfoyowie skinęli głowami w geście pożegnania, a mój ojciec złapał mnie za ramię i teleportował nas gdzieś. Poczułem strasznie dziwne uczucie w pępku i trochę się zachwiałem, ale po za tym podróż przeżyłem całkiem dobrze.

Gdy już złapałem równowagę, spojrzałem na ojca, on uśmiechając się powiedział - Spokojnie, pierwszy raz zawsze jest najgorszy, choć i tak zniosłeś go dobrze. Chcesz zobaczyć nasz dom? - wskazał na coś za mną. Obróciłem się by zobaczyć nie dom, a pieprzoną willę! Była ogromna, ściany pokryte były białą farbą, masywne kolumny przy wejściu, a wokoło piękny ogród różany. Nie jestem może specjalistą, ale mogę stwierdzić że budynek ma kilka wieków, choć utrzymany jest w świetnym stanie. - Synu, zamknij usta bo ci mucha wleci. Witaj w jednej z will Slytherina - nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się na przy drzwiach.

- w jednej z? - Spytałem.

- Tak jest jeszcze kilka, ale do tej mam... Największy sentyment. - skinąłem głową w geście zrozumienia  - chcesz pozwiedzać?

- Chętnie. - Dom w środku wydawał się jeszcze większy, mimo to nie było nie wiadomo jakiego przepychu. Zachowana została raczej ciemna i zimna kolorystyka, co mnie nie zdziwiło. Zwiedziliśmy najważniejsze pomieszczenia, gdyż zajęłoby nam wieki gdyby patrzeć na każde najmniejsze pomieszczenie.

- Teraz najważniejsze - na twarzy mego ojca wykwitł lekki uśmiech.

Zaprowadził mnie do ciemnych rzeźbionych drzwi i zachęcił do otworzenia. Nie czekając dłużej popchnąłem drewnianą powłokę i wkroczyłem do środka. Znajdowałem się w dużym, przestronnym pokoju. Ściany były w odcieniu butelkowej zieleni, w centrum pokoju znajdowało się ogromne łóżko z czarną pościelą i stosem poduszek, w rogu pomieszczenia znajdowało się duże biurko, po lewej stronie znajdowały się dwie pary drzwi, jak podejrzewałem do łazienki i garderoby. Na ciemnych panelach leżał puchaty dywan. Gdzieś z boku zauważyłem biblioteczkę i półki.

- I jak? Podoba się? - zapytał ojciec.

- Jest cudny - stwierdziłem, nadal zachwychając się urokiem wnętrza.

- W takim wypadku jest twój.

- Mój? To mój pokój ? Tylko i wyłącznie mój? Ale...

- Dokładnie. Tylko i wyłącznie twój własny pokój. Należy ci się po tym co przeszedłeś - uśmiechnął się smutno - nie wiem dokładnie co przeżyłeś u tych mugoli - ostatnio słowo wręcz wypluł - ale chcę ci to wynagrodzić.

OoooooOo

771 słów

W końcu po wielu trudach napisałam ten rozdział! Z racji, że pisałam ten rozdział na telefonie możliwe jest, że będzie więcej błędów niż zazwyczaj. Wiecie tu gdzieś przecinka nie ma, tu niepotrzebna litera, ale mam nadzieję, że nie będzie tego zbyt dużo. Naprawdę muszę zainwestować w ładowarkę i wydać te trzy stówy... Ta mam macbook xD
W ogóle cały czas mi się myliło i myślałam, że Harry z sierocińca a nie od Dursley'ów, znaczy no teoretycznie tak, ale wiecie o co chodzi. Mam nadzieję.

Zapraszam na mój profil, książki do dupy, ale może ktoś chce popisać czy coś
Buziaki

BłazenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz