Miałem tego dnia już dość. Za dużo emocji jak na kilka godzin. Po ogarnięciu się poszedłem spać. Jutro w końcu normalne lekcje. Nienawidzę takiego czegoś "hołd dla Potterów" niżej Drops upaść nie mógł. Z takimi rozmyśleniami odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Następnego dnia po naszykowaniu się, ruszyłem ze współlokatorami na śniadanie. Szczęście moje Dumbledore'a nie było, więc mogłem w spokoju zjeść. Znając życie, by się gapił. Nie lubię tego. Dzisiaj mamy transmutacje, zaklęcia i OPCM ogólnie rzecz biorąc dobry dzień. Jak dla mnie. Większość nienawidzi lekcji z McGonagall, a Quirrel to Quirrel. Nie chodzi o to, że źle uczy, co to, to nie, ale przez jego jąkanie trzeba bardzo się skupiać, by coś zrozumieć. To jest dużym minusem dla większości osób. Dla mnie zbyt dużej różnicy nie ma.
Transmutacja była jak zwykle, zaklęcia także, no i teraz lekcja, na którą czekałem. Obrona przed czarną magią. Czekając na Quirrela i resztę klasy wyjąłem książkę, zastosowałem to samo zaklęcie maskujące co ostatnio i zacząłem czytać.
- Co czytasz? – Zapytał Draco, który dosiadł się do ławki.
- Książkę — Odpowiedziałem.
- No, ale jaką? - Dopytywał.
Nie odpowiedziałem mu, gdyż przyszła zgraja gryffonów, jedynie wskazałem na ich grupkę w geście, by nie rozmawiać o tym przy nich. Draco szybko skojarzył fakty i nie drążył. Słyszałem, że zaczęła się kolejna sprzeczka pomiędzy gryffindorem a Slytherinem, lecz mnie to zbytnio nie obchodziło. Do czasu, gdy nie przypałętał się do mnie pewien rudy furiat.
- Czego chcesz Weasley? Nie widzisz, że jestem zajęty? - powiedziałem, nie odrywając wzroku od lektury.
- Nie pozwalaj sobie cuchnący śmierciożerco! - krzyknął piegowaty chłopiec.
- Pragnę zauważyć, że to ty do mnie poszedłeś. Poza tym śmierciożerca? Serio? Mógłbyś się bardziej wysilić. - Twarz młodego Weasleya idealnie współgrała z jego włosami. Obróciłem się z zamiarem podejścia do Draco.
- Drętwota!
- Protego — moja brew się uniosła — Serio? Drętwota? I co byś wtedy ze mną zrobił, co? - rozkoszowałem się widokiem szoku na jego twarzy.
- C-co t-tu się dzi-eje-je? - Quirrell przecisnął się przez małe zgromadzenie wokół nas.
- Proszę pana, Ron zaatakował Harrisona — powiedział Draco.
- Cz-czy t-to pr-prawda-a p-p-panie R-Riddle?
- Niestety muszę się zgodzić. Chciałem podejść do Draco i wtedy Weasley mnie zaatakował. Gdyby nie to, że znam materiał do przodu, nie potrafiłbym się obronić.
- R-ro-ozumiem Gry-gryffindor t-traci za-atem dwa-adzieścia p-p-punktów, a-a P-pan, p-p-panie We-Weasley ma-a ty-tydzień sz-szlabanu z Fi-Filchem. A t-teraz za-zapraszam d-do s-sali. - ostatnie zdanie skierował do pozostałych uczniów. Ron za to przypominał buraka. Klasa zasiadła na swoich miejscach i lekcja się zaczęła. Dziś mieliśmy co bardzo zabawne zaklęcia obronne.
Po skończonych zajęciach spakowałem się i usiadłem na ławce w pierwszym rzędzie. Czekałem aż profesor się obróci i mnie zauważy.
- Cz-czy M-m-mogę w cz-czymś p-p-pomóc p-p-panie R-riddle?
- W zasadzie to tak. Mam problem, bo nie wiem jak się do pana zwracać? - Nauczyciel podniósł pytająco brew. - Profesor Quirrell? Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać? Czarny pan? Lord Voldemort? Tom Marvolo Riddle? Ojcze? - Na mojej twarzy pojawił się chytry uśmiech, a w pokoju wybuch śmiech.
- Tego spodziewałem się po moim synu. Zdejmij to ze mnie! - Odezwał się głos, choć nikt nie ruszał ustami.
- Tak jest panie — Quirrell zaczął ściągać turban, a ja byłem coraz bardziej zaintrygowany. Gdy się obrócił, zobaczyłem drugą twarz. Tym razem faktycznie należącą do moje ojca.
- To teraz pozwolisz, że ja zadam pytanie, skąd wiedziałeś?
- Zbierałem informacje od kilku miesięcy, by potwierdzić moje przypuszczenia, ale jeśli mam wskazać co dało mi trop, to oczy i zachowanie w stosunku do mnie — odpowiedziałem.
– Oczy? Co masz na myśli?
- Cóż, czasami, szczególnie gdy ze mną rozmawiasz, można znaleźć w nich, błysk czerwieni. Trochę czytałem książek historycznych, gdzie z resztą jest cię sporo i z opisu wiedziałem, że masz czerwone oczy.
- Rozumiem, widać po kim masz geny — Voldemort odszedł na chwilę w głąb swoich myśli.
- Tak właściwie co robisz w szkole? Raczej w tym stanie zapuszczanie się na terytorium wroga to nie najlepsza opcja.
- Jest tutaj schowany bardzo cenny przedmiot. Kamień filozoficzny. Potrzebuję go, by odzyskać ciało.
- Niech zgadnę, trzecie piętro?
- Zgadza się – Na znak potwierdzenia uśmiechnął się, co z jego obecnym wyglądem wyglądało dość demonicznie.
Zastanawiałem się przez chwilę. W zasadzie nie mam co ze sobą zrobić w wakacje. Potrzebuję domu i choć głośno tego nie przyznam, opiekuna. Rodzica. Kogoś kto faktycznie się mną zajmie. Poza tym mój ojciec nie wydaję się taki zły. Myślę, że moglibyśmy się na spokojnie dogadać. Może po przyzwyczajeniu się do nowej sytuacji z czasem wszystko wyglądałoby coraz lepiej? No i muszę pamiętać, że to sam Czarny Pan i raczej chętnie podzieli się swoją wiedzą z potomkiem.- Czy mogę ci jakoś pomóc? - spytałem.
- W zasadzie, jestem już zbyt podejrzany, każdy patrzy mi na ręce. To ty musiałbyś zdobyć dla mnie kamień. Wiem, że to dość ciężkie zadanie, ale nauczyciele nie będą w stosunku do ciebie tak podejrzliwi co do mnie. U większości jesteś ich ulubionym uczniem. - W jego oczach można było zobaczyć widoczne zadowolenie.
- Rozumiem, raczej to nie powinien być większy problem. Tylko czego mam się tam spodziewać?
- Na samym początku jest cerber, który strzeże klapy, następnie diabelskie sidła, później musisz znaleźć odpowiedni klucz, a następnie masz szachy. Tyle na razie udało mi się wybadać.
- Większość nauczycieli dała swoje zadanie. Czyli przypuszczalnie, jeśli tylko staruch im powiedział poco, to robią, wiedzą o kamieniu.
- No właśnie. Nadal tak chętny do pomocy?
- Bez wyzwań nie ma zabawy — Moją twarz przyozdobił psotny uśmiech.
OooOooOoo
911 Słów
PRZEPRASZAM! Kajam się na klęczkach, wybaczcie mi za tą przerwę! Miałam chyba z 3 miesiące przerwy od wattpada i kilka dni temu do niego wróciłam... Plus taki, że już po egzaminach i mogę mięć w dupie szkołę do września. Dałam na przeprosiny rekordowy rozdział. Mam nadzieje, że wybaczycie. I Teraz raczej nie będę wstawiać codziennie, ale minimum jeden rozdział w tygodniu. Ogólnie przez czas, gdy mnie nie było, czytałam bardziej papier i mogę wam serdecznie polecić serie Rywalki Kiera Cass, seria przewidywalna, ale tak się fajnie czyta, że trzy części przeczytałam w 3 dni i teraz muszę dokupić pozostałe dwie...
A u góry coś na poprawę humoru. (Lubię takie głupotki)
I NAJWAŻNIEJSZE ZE WSZYSTKICH! DZIĘKUJĘ ZA PONAD 8 tys. ODCZYTÓW I 560 GWIAZDEK!!!
CZYTASZ
Błazen
FanfictionHarry od najmłodszych lat wykorzystywany i krzywdzony przez mugoli poznaje rodzinną tajemnicę. Co się stanie, gdy okaże się, że tak naprawdę został adoptowany przez Potterów? Zobaczymy... Opowiadanie nie jest zgodne z kanonem #1 Harrypotter 28.09.2...