Mamy mały kłopot kochani, byłam pewna, że udostępniłam ten rozdział, nie wiem jak, to się stało... Przepraszam. Polecam przeczytać ten rozdział a później ponownie rozdział "jestem zły" wtedy będzie wszystko po kolei
OOoOoOooooooooO
Rozejrzałem się wokół, upewniając się, że nikt mnie nie widzi. Nie chciałem tłumaczyć się, dlaczego wchodzę do damskiej łazienki, a później nie wychodzę z niej przez co najmniej godzinę.
- $ Otwórz się $ - Przejście ujawniło się, a ja ruszyłem na dół. Przeszedłem przez kościstą ścieżkę i dotarłem do wrót. - $ Otwórz się $ – przed jego oczyma pojawił się długi, ciemny korytarz wypełniony wieloma kolumnami ozdobionymi tymi samymi wyrzeźbionymi wężami. - $ Przybądź do mnie $ - Z ogromnego popiersia samego Salazara Slytherina zaczął wyślizgiwać się ogromny wąż o pięknych szmaragdowych łuskach – $ Witaj kochana, świetnie się sprawdziłaś, mam dla ciebie kolejne zadanie $
- $ Co zechcesz panie $ - Syknął wąż.
OOooOooOoOooOoO
- Yhh nie rozumiem, czemu mi nie wychodzi — Draco fukał z wściekłością. Siedzieliśmy właśnie na eliksirach. Za dwa tygodnie mamy święta, a nauczyciele i Dumbledore robią coraz większe ograniczenia. To w sumie uroczę patrzeć na ich starania.
- Pokaż — schyliłem się nad jego pracą i się jej przyjrzałem — to dość proste, zapomniałeś o tym, że sok z pijawek powinien być przegotowany, a liście mięty posiekane dlatego kolor wychodzi nieodpowiedni. - Gdy się obróciłem, był cały czerwony — Spokojnie to dość częsty błąd przy tym eliksirze, ale da się go łatwo naprawić. - Poinstruowałem go, co ma zrobić, a sam zgasiłem ogień pod kociołkiem i przelałem eliksir do fiolki, by oddać go profesorowi. Postanowiłem, że w wolnym czasie muszę udać się do komnaty, nadal czuje, że nie odkryłem całego jej potencjału.
OoOoOoOoOoooooOO
Dzień przed wyjazdem na święta do domu, cóż dokładnie to kilka godzin. Zamierzałem zajrzeć do komnaty jeszcze przed wyjazdem, po moich ostatnich przeszukiwaniach znalazłem coś fantastycznego mianowicie prywatne pokoje Slyterina, biblioteka pełna książek starszych od mojego ojca i różnorodnych papirusów napisanych w antycznych runach. Istny raj. Gdy napisałem do ojca, że odkryłem pomieszczenia, stwierdził, że jest ze mnie dumny i poprosiłbym na święta, przyniósł jedną księgę z tego zbioru, której potrzebował. Gdy znalazłem odpowiednią księgę, która wyglądała jakby, miała około pięciuset lat... Cóż bardzo prawdopodobne, że miała nawet więcej. Rzuciłem zaklęcie którego nauczył mnie ojciec, wolałbym by ta książka, nie rozpadła mi się w dłoniach. Ojciec nie byłby zadowolony...
Bez dłuższego czekania, postanowiłem ruszyć do dormitorium, by przespać resztę nocy i rano wyruszyć w podróż do domu. Wychodziłem z tajemnego przejścia, by znów znaleźć się w łazience Jęczącej Marty – $ Zamknij się $ - powiedziałem w mowie węży, a wejście się zamknęło i nagłe usłyszałem głos.
- Wiedziałem — Powiedział głos za mną. Obróciłem się z wyrazem zapytania, miło będzie pobawić się w ten teatrzyk tylko co z nim zrobić... Uśmiechnąłem się pobłażliwie.
- Cóż wiedziałeś drogi Justynie? Jeśli mnie pamięć nie myli? - Justyn Finch-Fletchley, Huffelpuff ten sam rocznik, szlama... Dość dobry z obrony przed ciemnymi mocami, ale nie wystarczająco...
- To ty jesteś... Dziedzicem Slyterina, kiedyś zauważyłem, jak tutaj wchodzisz... Stwierdziłem, że to dziwne, szczególnie że nie wychodziłeś przez dobrą godzinę. Następnego dnia znaleziono spetryfikowanego Colina Creevey, przez to zacząłem ci się bardziej przyglądać, teraz mam dowód umiesz wężomowe — Stwierdził, ja nadal stałem i patrzyłem na niego z uśmiechem.
- I co zamierzasz zrobić z tą informacją — Spytałem spokojnie, a chłopak wydał się zestresowany i zagubiony. Ojoj nie wiedział co robić. Jak miło.
- J-ja p-pójdę do profesora Dumbledore'a!
- Oh do profesora Dumbledore'a... Cóż przepraszam, ale chyba nie mogę ci na to pozwolić — Chłopak spojrzał na mnie przerażony, ah jak ja kocham takie zabawy, przypomniało mu się jak podczas wakacji, ojciec sprowadził kilka mugoli, by mógł ćwiczyć zaklęcia, jakie to było wspaniałe! Teraz czuje podobną ekscytację, niestety nie będzie mógł pobawić tak, jakby chciał. Zostawiłby wyraźny ślad czarnej magii. To zbyt niebezpieczne. - $ Bazyliszku, przybądź do mnie $ - Fletchley ponownie spojrzał na mnie przerażony, wyraźnie chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem mu — Nie mogę pozwolić, by plan mojego ojca został zaprzepaszczony, a i ja przy okazji świetnie się bawię — Uśmiechnąłem się promiennie.
- T-twój o-ojciec? - Skinąłem głową — Ten syk który ty wcześnie.. - przerwałem mu.
- Ah tak... zaprosiłem do nas kogoś — Gdy nie skupił się na przetworzeniu moich słów, machnąłem szybko różdżką, by zamknąć drzwi. - A co do mojego ojca cóż...
- Kim jest twój ojciec? - tym razem on mi przerwał.
- Hm myślę, że w tej sytuacji... Mój ojciec nazywa się Tom Marvolo Riddle — W tym momencie umywalki ponownie się rozsuneły — Ale myślę, że możesz znać go pod innym imieniem — Uśmiechnąłem się ciepło, a bazyliszek wysuwał się z otwartego włazu — Lord Voldemort.
Chłopak wydawał się jeszcze bardziej przerażony, podbiegł do drzwi i próbował je otworzyć. Głupiutki zapomniał, że ma różdżkę.
- $ Zabij $
OoooooOOoOoOooo
789 Słów
Przepraszam, że rozdział jest dość krótki, ale myślę, że to jeden z ciekawszych jakie się ukazało idk to moje zdanie
Nie powiem na początku, że dość ciężko się pisało, miałam większy pomysł na zakończenie tego rozdziału niż na początek, ale myślę, że nie jest źle
Dawajcie swoją opinię w komentarzach, chętnie poczytam
Chciałabym również prosić, gdyby rozdział nie pojawiał się zbyt długo by pisać do mnie wszędzie, choć największe prawdopodobieństwo, że dość szybko to zobaczę, jest na Twitterze, potrzebny mi mocny kop w dupę, by pisać, taki właśnie dostałam dziś od Vicialicia za co serdecznie dziękuje
Bardzo chciałam również podziękować mojej drogiej za pomoc w decyzjach i słuchaniu mojego bełkotu
Ostatnio ogólnie rzadko wizytuje na wattpadzie, mam problem ze znalezieniem interesującej mnie tematyki, dlatego uciekłam na fanfiction.net, dlatego ponownie polecam pisać mi na twiterze, bo tam jestem codziennie nawet po kilka razy
Dziękuje za wszystkie miłe słowa i gwiazdki
love, Julia
Twitter: Itsthat__girl
CZYTASZ
Błazen
FanfictionHarry od najmłodszych lat wykorzystywany i krzywdzony przez mugoli poznaje rodzinną tajemnicę. Co się stanie, gdy okaże się, że tak naprawdę został adoptowany przez Potterów? Zobaczymy... Opowiadanie nie jest zgodne z kanonem #1 Harrypotter 28.09.2...