Opierał głowę o szybę, obserwował rozmazujący się przez prędkość krajobraz, Draco wyszedł na chwilę z przedziału, by z kimś się spotkać, a on sam rozmyślał nad wczorajszymi wydarzeniami, zastanawiał się, kiedy pękło w nim to coś, że nie przejął się tym, iż na jego rozkaz, potwór z komnaty tajemnic — bazyliszek, zabił jego — w sumie niewinnego — rówieśnika. Czy to stało się, wtedy gdy miał pięć lat, a wuj Vernon bił go pasem po plecach? A może, gdy dźgnięto go nożem, bo nie wykonał wszystkich obowiązków domowych na czas? Gdy dostał list od Lily która uświadomiła go, że jest synem mordercy, wielkiego, siejącego postrach Lorda Voldemorta? Albo, gdy właśnie z nim torturował mugoli w wakacje? Nie wiedział. I to go irytowało. Niewiedza. Najgorsza ze wszystkich możliwych kar świata, jaka mogła mu przypaść.
Nie wiedział, kiedy jego oczy zaczęły robić się ciężkie i odpłynął w objęcia Morfeusza, ale na pewno był to zbyt krótki spoczynek, biorąc pod uwagę, że mało spał przez wydarzenia dzisiejszej nocy. Gdy się przebudziłem Draco, siedział już w przedziale, czytając książkę, przyjrzałem się mu, jego twarz przybrała wyraz skupienia, oczy lśniły, poruszając się, linijka za linijką. Powoli odchodził od ulizanej fryzury na rzecz bardziej naturalnych z mniejszą ilością żelu włosów. Ubrania jak zawsze nienaganne. Chyba w końcu wyczuł mój wzrok, bo oderwał głowę od książki i gdy zauważył, jak mu się przyglądam, zarumienił się, co było doskonale widać na jego bladej cerze.
- Obudziłeś się — Stwierdził fakt, lekko speszony moim wzrokiem, w końcu odwróciłem mój wzrok, by zatopić się w pięknym białym widokiem za oknem, kiwając głową, potwierdzając oczywisty fakt.
- Która godzinna? - Spytałem, nie odwracając głowy od okna.
- Za godzinę powinniśmy być na miejscu — Odpowiedział mój towarzysz, ponownie kiwnąłem głową. Zamyśliłem się.
- Myślisz, że jestem zły? - Spytałem po chwili. Draco chyba zaskoczony moim niespodziewanym pytaniem nie odezwał się od razu.
- Dlaczego miałbym tak uważać?
- Jestem złym człowiekiem — stwierdziłem.
- Czemu tak o sobie mówisz? - spytał. W końcu odwróciłem wzrok od okna, spoglądając na niego. Patrzył na mnie, a w jego oczach kryło się coś dziwnego, czego nie mogłem rozpoznać.
- Zrobiłem coś okropnego — powiedziałem — a najgorsze jest to, że w zasadzie nie czuje wyrzutów sumienia —Na chwilę umilkłęm – Poza tym spójrz na mnie... Jestem synem samego Czarnego Pana, mordercy setek ludzi, jestem dziedzicem Salazara Slytherina — przykładnego czarnoksiężnika, petryfikowałem ludzi ze szkoły przez kilka miesięcy, a wczoraj... - Przygryzłem wargi, aż poczułem smak krwi.
- Co się stało wczoraj? - Draco patrzył nadal spokojny. Czy jego to nie interesuję?!
- Zabiłem — szepnąłem. Draco otworzył szerzej oczy. A ja ponownie odwróciłem wzrok do okna. Nie czułem wyrzutów, przez co zrobiłem, ale myśl jedną z nielicznych osób, która się dla mnie liczy... Ta myśl przyprawiała mnie o skręt żołądka. Kolejne pytanie, które powstało w mojej głowie; kiedy Draco stał się dla mnie tak ważny?
Malfoy po chwili zastanowienia odpowiedział jedynie — Rozumiem — Jedynie "Rozumiem" po tym, co mu wyjawiłem. Czy on na pewno jest zdrowy psychicznie? Zmrużyłem oczy.
- Na pewno jesteś zdrowy psychicznie? Nie potrzebujesz jakiegoś leczenia umysłowego? Albo masz może receptę z Św. Munga, o której zapomniałeś? - Blondyn ponownie spojrzał na mnie zdezorientowany, po czym wybuchnął śmiechem.
OoooOoooooOoo
Co dobre zawsze szybko się kończy, z niewiadomych przyczyn ojciec nie mógł mnie dziś odebrać z dworca, przez co miałem skorzystać z świstoklika. Podszedłem z Draco przywitać się z Panią Malfoy o dziwo bez Lucjusza, co dodało mi podejrzeń co do tego, czemu ojciec nie przybył po mnie. Najpierw przywitał się Draco, a następnie ja podszedłem bliżej.
- Witam Pani Malfoy — Ucałowałem jej dłoń, jak przystało na czarodzieja z manierami. Pani Malfoy lekko zmarszczyła nos z irytacji.
- Mówiłam ci, że dla ciebie jestem Cyzia w ostateczności Narcyza. Jesteśmy rodziną, nawet jeśli dzieli nas różnica wieku, jesteś moim kuzynem.
- Spróbuje się przyzwyczaić... Narcyzo — Kobieta od razu się uśmiechnęła.
- Może wpadniesz do nas na herbatę? Musicie mi przecież opowiedzieć, co działo się w Hogwarcie.
- Z przyjemnością, ale już nie dzisiaj, muszę się rozpakować, sama rozumiesz, ale z chętnie wpadnę jutro — Kobietę najwidoczniej usatysfakcjonowała moja odpowiedź, gdyż tylko się pożegnaliśmy i wraz z Draco aportowała się sam, postanowiłem, że czas iść w ciemniejszy kąt, by użyć świstoklika.
- $ Dom $ - syknąłem w wężomowie i po chwili nie było po mnie śladu.
OoOoOooooOoooo
W czasie gdy w rezydencji byłem tylko ja i skrzaty, zdążyłem się wypakować i coś zjeść, bo przez moją drzemkę w pociągu ominęła mnie pani z wózkiem, a nie chciałem za nią gonić. Aktualnie siedziałem w bibliotece, która była niedaleko mojego pokoju. Podobno jest gdzieś jeszcze druga, która jest biblioteką główną, ale jak na razie nie odczuwałem potrzeby jej szukać. Na razie w tej jest zbyt dużo ciekawych książek.
- Coś tak czułem, że cię tu znajdę.
- Ojcze — Natychmiast wstałem, odkładając książkę i obracając się w jego stronę. On spojrzał na mnie z uśmiechem tak rzadkim na jego twarzy.
- Harrisonie, miło cię widzieć synu. Opowiedz jak w Hogwarcie? Stary Trzmiel bardzo się naprzykrza? - Jest w aż podejrzanie dobrym nastroju...
- Jestem najlepszym uczniem na roczniku, ta szlama z Gryffindoru nie może się ze mną równać, chociaż przyznam, że jest na drugim miejscu, jeśli chodzi o naukę. Kazałem bazyliszkowi, spetryfikować na samym początku wścibskiego kota Filcha by mi nie przeszkadzał — Ojciec nie odwracał ode mnie wzroku — Nie chciałemby, częstotliwość ataków była zbyt częsta dlatego, udało mi się spetryfikować tylko jednego ucznia i... mam księgę, o którą mnie prosiłeś i nie wiem jak, mogłem być tak nieostrożny... - Ojciec spojrzał na mnie z niezrozumieniem.
- Co masz na myśli?
- Cóż, gdy brałem księgę z komnaty... na początku nie zauważyłem nic podejrzanego, wziąłem księgę, ale gdy wychodziłem... Ten idiotyczny puchon mnie przyłapał, nie było żadnego dobrego wyjścia więc... Kazałem bazyliszkowi go zabić — Spojrzałem na ojca, jego twarz nie wyrażała, żadnych emocji. Pusta maska.
- I co zrobiłeś po tym? - dopytał. Jego głos również był neutralny.
- Kazałem mojej kukiełce posprzątać, a sam odszedłem do pokoi Slytherinu — Czekałem w napięciu na to, co odpowie mi ojciec. Jednak nie usłyszałem odpowiedzi. Bynajmniej czysto słownej, gdyż on po prostu zaczął się śmiać, podobnie jak Draco. Może to jednak faktycznie ja jestem tu jedynym normalnym?
- Jestem z ciebie dumny Harrisonie Noctisie Riddle — Spojrzałem na niego z szeroko otwartymi oczami. Raczej spodziewałem się naganny za moją nieostrożność. - Pamiętam jak sam, pierwszy raz zabiłem, wcześniej oczywiście się bawiłem, ale nigdy nie zabiłem. Pobiłeś mnie. Ja zrobiłem to, dopiero gdy byłem na piątym roku — oczy mi zalśniły. W końcu powiedział coś o swoich młodzieńczych latach, zawsze unikał tego tematu — ale dosyć o mnie, właściwie chciałem ci powiedzieć o naszych planach na święto Yule — Trochę zawiedziony, że zaprzestał tematu jego młodości, ale nadal ciekawy kiwnąłem na znak by, kontynuował — Zwołałem dziś pierwsze spotkanie najbliższych mi śmierciożerców, bynajmniej tych, którzy są na wolności — Tu skrzywił się nieznacznie, jego wierni słudzy i przyjaciele, których miał nie wiele, tkwili w Azkabanie — Spotkamy się na kolacji w naszej rezydencji, na początku były plany, by spotkać się u Malfoy'ów, ale ostatnio ministerstwo grzebie nie tam, gdzie trzeba i Lucjusz miał już dwie rewizje podobnie u innych... Dlatego kolacja będzie odbywać się u nas.
- Rozumiem, musisz im naprawdę ufać, skoro tak robisz, a ja nie przeczę twoim osądom — odpowiedziałem. Po tym zaczęliśmy rozmawiać o mniej ważnych sprawach. Zapowiadają się ciekawe święta.
OoOoOoOoOoOO
1215 Słów
MAMY NOWY REKORD! W końcu wyszłam powyżej tysiąc słów!
Ostatnio strasznie wkręciłam się w Lil Peepa dlatego, jedna z moich ulubionych piosenek powyżej
Nie wiem, czy zdarzę napisać kolejny rozdział w nocy, ale zawiadamiam, iż następny rozdział poświęcony będzie w części Severusowi z okazji rocznicy śmierci naszego anioła, jakim jest Alan Rickman
Jak zamierzacie spędzić jutrzejszą rocznicę? Ja naszykowałam sobie ponad 15h maraton filmów, w których grał Alan
Życzę miłej nocy
love, Julia

CZYTASZ
Błazen
FanfictionHarry od najmłodszych lat wykorzystywany i krzywdzony przez mugoli poznaje rodzinną tajemnicę. Co się stanie, gdy okaże się, że tak naprawdę został adoptowany przez Potterów? Zobaczymy... Opowiadanie nie jest zgodne z kanonem #1 Harrypotter 28.09.2...