6

206 14 4
                                        

To trwa zdecydowanie zbyt długo. Pomyślała, gdy z przystanku tramwajowego zmierzała w kierunku restauracji, do której Vasiliev zaprosił ją na obiad. Spotykali się przynajmniej dwa razy w tygodniu, z każdym dniem zdawał się bardziej otwierać, zaczynał jej na prawdę ufać. Jednak dla rezydentury to wciąż było za mało, a jej przełożeni buczeli pod nosem, że gdyby nie była taką zimną kurwą już dawno mieliby Vasilieva w garści. Starała się ignorować uwagi, tłumaczyła sobie, że nawet największy bezkulturnyj burak nie może przekonać jej, że jest bezużyteczna. Może, gdyby przestali traktować mnie jak prostytutkę radziłabym sobie lepiej. A Vasiliev okazał się być całkiem miłym człowiekiem, był szczery, widziała, że jeśli już się jej zwierza mówi prosto z mostu, nie słodził bardziej, niż powinien. Komplementował ją i zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Jednak musiała przyznać, strasznie był niezdecydowany. Po paru miesiącach znajomości wciąż jej nie pocałował, a szkoda gadać o czymkolwiek więcej. Dla Nastii była to sytuacja idealna, jadła smaczne jedzenie, za które nie musiała płacić, miała miłe towarzystwo i do tego nie wisiała nad nią zmora kolejnego, napalonego faceta o wątpliwych intencjach. Zauważyła, że zaczynała lubić Vasilieva i robiło się jej go szkoda, kiedy docierało do niej, jaki los ostatecznie zgotuje mu własny kraj. Przestań, jest zdrajcą. Zasługuje na cokolwiek mu zrobią. A raczej cokolwiek, co każą mi zrobić. Wystarczająco już zmiękła. Natalia, Hedman...Barnes, na miłość boską. Czuła się jak szmaciana lalka rzucana z rąk do rąk, dopóki kompletnie się nie rozpadnie.

Restauracja La Villa mieściła się na szczycie wieżowca przy Avenue Louise. Przed budynkiem zobaczyła czarny samochód, który teraz mogłaby rozpoznać wszędzie, wysiadł z niego Vasiliev, wystrojony w drogi garnitur i czarny płaszcz na guziki. Nastia uśmiechnęła się zupełnie szczerze, mężczyznę otaczała ciepła aura i pieprzowy zapach wody kolońskiej, której zawsze używał, a której zapach przypominał jej chłodny wieczór na polu w lepiance, w której zostawała podczas pobytu w Afryce. Ucałowała go w oba policzki i razem udali się do restauracji, zanim kierowca Vasilieva odjechał. Windą wjechali na najwyższe piętro, gdzie przywitała ich uśmiechnięta kelnerka z jasnymi włosami upiętymi w schludny kok. Nastia zdjęła tweedową kurtkę i pozwoliła Anatolyemu ją odwiesić. Miała na sobie granatowy sweter z golfem, spódnicę w pepitkę, cieliste rajstopy i kozaki z czarnego zamszu na obcasie. Odgarnęła włosy za ramię, gdy Vasiliev odsunął dla niej krzesło, a kelnerka położyła przed nimi karty dań.

Pomieszczenie przypominało wąskie, szklane pudło. Okna ciągnęły sie od podłogi aż po sam metalowy sufit. Mogła stąd obejrzeć całe miasto, kolorowe kamienice, zabieganych biznesmanów, biegaczy i spacerowiczów w parku tuż przy restauracji. Mogłaby tak siedzieć i obserwować cały dzień i to zupełnie wystarczyłoby jej do szczęścia, ale przed nią leżała karta dań pełna rzeczy, o których w życiu nawet nie słyszała, dopóki nie poznała Anatolyego. Lubiła myśleć, że jest już nieźle obeznana w temacie drogiego jedzenia, więc zamówiła pierwszą rzecz, która zwróciła jej uwagę, a która nie była dość droga, by wpędzić ją w poczucie winy.

- Wyglądasz na prawdę ładnie.- Powiedział Vasiliev na tyle szczerze i spokojnie, że Nastia uśmiechnęła się i spuściła wzrok, udając zawstydzenie.

- Tak myślisz?- Upiła łyk zimnej wody z cytryną. Pokiwał głową, ale dziś wydał się jej przygnębiony. Nie żartował za bardzo, uśmiechał się, ale tylko, jeśli na niego patrzyła. Pomyślała, że może jest głodny, ale nawet przy posiłku, oczy miał puste, jakby był bardzo zamyślony. - Jesteś taki cichy.

- Przepraszam, Blanko.- Zdziwiła się, gdy zobaczyła, jak bardzo się zawstydził. Odłożył sztućce i pogładził jej dłoń kciukiem. Nastia spojrzała mu w oczy, starała się coś wychwycić, cokolwiek, co pomogłoby jej ustalić, czy to już odpowiedni moment na popchnięcie tej relacji. Bardzo chciała, żeby ktoś z rezydentury nagle zadzwonił, poinformował ją, że operacja jest odwołana i ma natychmiast zerwać kontakt z Vasilievem. To byłoby najprostsze wyjście dla nich obojga, ale oczywiście nic podobnego się nie stało. Zaczął mówić, a Nastii zacisnęło się gardło.- Miałem ciężki dzień w pracy, nie chciałem wydawać się znudzony, uwierz mi.

- Oczywiście, że Ci wierzę, solntse. Po prostu nigdy nie mówisz, czym się zajmujesz. Mam wrażenie, że nie mogę Ci pomóc...- Skoro zaczął mówić o pracy, przyszedł czas na kolejny etap. Boże, Anatoly, a mogłeś jeszcze odejść czysty.

- Przepraszam Cię. Wiem, że byłem skryty z tym, co robię. Widzisz moja praca...to o wiele bardziej skomplikowane, niż po prostu bycie ambasadorem.- Spochmurniał, wciąż gładząc jej dłoń. Nastia uśmiechnęła się pochyliła, by dodać mu otuchy.

- Spróbuj o tym nie myśleć, Anatoly. Cieszmy się tym miłym wieczorem, w końcu tak rzadko się widzimy.- Vasiliev zdecydowanie ożył po jej słowach, a gdy zjedli, a za oknem robiło się coraz ciemniej i ulice ożyły jasnymi, kolorowymi światełkami Nastia poczuła jak żal delikatnie kłuje ją w serce. Chciała poobserwować jeszcze miasto, ludzi, światła i zabytkowe budynki w pełnej okazałości, ale gdy tylko Anatoly zapłacił za posiłek przyszedł czas opuścić restaurację. Zaproponował, że odwiezie ją do domu, a ponieważ wieczór był chłodny i nie chciało jej się łapać tramwaju, zgodziła się i wsiadła do wciąż pachnącego nowością samochodu. Od kierowcy oddzielał ich czarny ekran, szyby były przyciemnione i Nastii natychmiast zachciało się spać. Do jej śmiałości mogły przyczynić się dwa kieliszki wina, które wypiła, ale mniej więcej w połowie drogi do jej kamienicy złapała Vasilieva za rękę i pogładziła jego nadgarstek. Mężczyzna spojrzał na nią z początku z niepewnością. Wiedziała, że szefostwo chce postępu. Ja im dam postęp, niech się nim udławią. Przysunęła się do Vasilieva i pocałowała go w usta, delikatnie, jakby sama nie była pewna, co robi. Miał miękkie usta, okalane krótkimi, ostrymi włoskami, których nie zdążył dokładnie ogolić. Odwzajemnił jej pocałunek, czego oczywiście się spodziewała, chwycił ją w talii i przyciągnął na tyle blisko, by otuliła ją pieprzowa woń.

W mieszkaniu zmyła tylko makijaż i od razu rzuciła się na skrzypiący materac. Czuła na ustach smak białego wina, które pił Vasiliev, a jej ubranie przesiąkło jego zapachem. Zrzuciła je szybko i cisnęła w kąt sypialni. Czuła się głupia, ale przynajmniej miała co napisać w raporcie dla SWR.

Ile jeszcze? Ile misji, ile uwodzenia nieświadomych dyplomatów? Co powiedziałaby Madame, gdyby ją teraz widziała? Zmarnowany potencjał, zdegradowali cię do kurwy, a ty im na to pozwoliłaś. Pozbędą się ciebie przy pierwszej lepszej okazji, bo tak działa ta gra. Musiało przecież być jakieś wyjście. Takie, które pozwoliłoby jej ukarać wszystkich, którzy starają się ją wykorzystać, przestawiają ją jak pionek na planszy licząc na wygraną.

...

Dzieńdoberek człowieki

Dobra wiadomość, odzyskałam simsy i moje życie znów ma sens. Do tego grałam w kalambury na kurniku, polecam, świetna zabawa.

A jak Wy sobie radzicie z nudą kwarantannową? Jakieś filmy może byście polecili, bo w sumie dawno nic nowego nie oglądałam.

Pozdrowionka

~Paulina



~Russia's Monster~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz