- Cholerny całus, kurwa!- Baktin uderzył wielkim łapskiem o blat długiego stołu, woda w szklanej karafce stojącej przed nim zadrżała, parę kropel wystrzeliło do góry i opadło na stertę teczek, zostawiając na papierze ciemniejsze ślady. Oficer ryknął donośnie, agenci na korytarzu odwracali głowy słysząc hałas, szeptali przelotnie patrząc to na Nastię, to na starszych oficerów. Splotła dłonie na stole, starała się trzymać emocje na wodzy, nie dać się sprowokować.- Słyszał Pan to, towarzyszu Siemanov? Jest tu od miesięcy, a jedyne, co wyciągnęła z tego biurokraty-karierowicza to pieprzony całus!- Widziała, jak policzki Baktina zaczynaja płonąć purpurą. Nie była pewna czy ze wściekłości, czy tępego rozbawienia.
- To żeczywiście niewiele.- Siemanov zmierzył wzrokiem rezydenta, zastanowił się. Nastia wiedziała, czego od niej oczekują, ale wiedziała też, jak wypełnić powierzone jej zadanie i przy okazji trochę podrażnić przełożonych, żeby sama mogła mieć jakąś satysfakcję. Siemanov nie poruszył się, blade tęczówki nagle zwróciły się ku Nastii, a ona starała się ukryć, jak ucieszył ją fiolet na twarzy Baktina.- Słyszeliśmy o Pani wiele dobrego, ma Pani być jedną z najlepszych agentek w całej historii Rodiny. Z przykrością zaczynam wątpić te pogłoski.
- Rozumiem, że tępo operacji jest dla Panów niezadowalające, generale.- Powiedziała spokojnie i wzięła głęboki oddech, nawet już nie patrzyła na Baktina, który cały czas wlepiał w nią świńskie oczka. Nie pamiętała, kiedy ostatnio ktoś tak szybko doprowadził ją do białej gorączki, Baktin najwyraźniej był w temacie ekspertem, albo po prostu nie miał nic lepszego do roboty. Kontynuowała.- Ale Vasiliev jest bardzo skryty. Potrzebowałam czasu na zbudowanie relacji, zdobycie zaufania...
- I udało się Pani?- Przerwał Siemanov, wyprzedzając Baktina, który już miał otworzyc usta i wysłać w jej kierunku kontrowersyjną wiązankę.- Czy Vasiliev ufa Pani na tyle, by przyznać się do zdrady?- Patrzyli na siebie dość długo, Nastia poczuła, jak trzęsą się jej kolana. Miała wrażenie, że została zahipnotyzowana, a Siemanov czyta jej w myślach i gdy wreszcie zdołała sie odezwać, znał już jej wszystkie sekrety. Przełknęła ślinę i poprawiła się na skrzypiącym krześle, za co natychmiast się w duchu skarciła.
- Spotykamy się w przyszły piątek, Vasiliev chce zbrać mnie do galerii Thema. Później planuję kolację w swoim mieszkaniu.- Głupia, zwariowałaś? Siemanov rozłożył ręce.
- Czas najwyższy.- Głos Baktina wwiercił się jej w czaszkę, miała wrażenie, że dzwonią jej zęby.- Proszę się postarać tym razem, mamy wiele innych, ważnych operacji do przeprowadzenia, a Pani nas spowalnia. Vasiliev nie jest już młody, ale jestem pewnien, że patrząc na Panią będzie gotowy do działania. Po prawdzie, jestem zaskoczony, że jeszcze nie wylądowała Pani na plecach.- Oblizał usta, dosłownie rozbierając ją wzrokiem. Nastia poczuła, jak palą ją policzki, w pokoju zapadła cisza, nawet Siemanov wbił oczy w pułkownika, zaskoczony jego śmiałością. Nagle jej zasoby cierpliwości i opanowania pękły jak mydlana bańka. Nie tym razem, pomyślała.
- Myśli Pan, że nie wiem, co ma na myśli?- Wbiła w niego źrenice, szum w uszach zagłuszał jej własne słowa i to tylko dodało jej odwagi.- Muszę coś Panu powiedzieć, pułkowniku. Jest Pan obrzydliwy. Odkąd dołączyłam do wydziały traktuje mnie Pan haniebnie, a nie zrobiłam nic złego. Jestem oficerem operacyjnym i nie będę tego tolerować.- Widziała, jak z purpury, poliki Baktina zapłoneły ognistą czerwienią. Znów walną łapskami o blat tak mocno, że Nastię zabolały dłonie.
- Do kogo ty mówisz, pierdolona dziwko?!- Wszasnął głośniej Baktin.- Mogę cię odesłać z kwitkiem i jeszcze dziś wrócisz do domu. Trafisz do obskurnego baru w Magnitogorsku, gdzie będziesz mogła wycierać kible, a po godzinach ssać fiuty tamtejszych bezzębnych śmieciarzy!
- A tak, znam te groźby.- Syknęła Nastia. Znała takich gadów jeszcze z Czerwonej Komnaty, jak wieczorem przychodzili do jej pokoju licząc, że wszystko ujdzie im na sucho.- A co Pan powie na to, że zrobię w Moskwie taką rozrubę, że to Pan wyląduje w Magnitogorsku? Dyrektor Yahontov dowie się, że ta rezydentura to swałka, że nic sie tu nie dzieje. Z przyjemnością wysłucha, jak gapi się Pan na jego agentkę, i że najchętniej widziałby ją Pan na swojej kanapie. Mudak! Sukinsyn!- Teraz to ona walnęła dłońmi o stół, jedna ze szklanek przewróciła się, a woda zalała teczkę, która błyskawicznie przemokła.
Była to olbrzymia niesubordynacja. Wręcz zdrada. Baktin zerwał się zza blatu i zaczął wrzeszczeć tak obłąkanie, że agenci za szybą zastygli, obserwując, co się dzieje.
- Pakuj się! Ma cię tu nie być do jutra, w dupie mam, jak i dokąd wyjedziesz, ale jeśli nie znikniesz...
- Żopa!- Wydarła się, czerwona z wściekłości i ruszyła do wyjścia. Baktin wyciągnął zza paska służbowego glocka, którego od czterech lat nie miał okazji użyć poza ćwiczeniami. Nigdy też nie użył go w złości i nie na innym agencie. Teraz uniósł broń i ja odbezpeczył, Nastia odwróciła się na ten dźwięk i spojrzała mu prosto w oczy. Celował w jej klatke piersiową, a Siemanov zaszokowany poderwał się z krzesła tak gwałtownie, że przewróciło się na podłogę.
- Pułkowniku Baktin!- Wrzasnął. Nastia czuła, jak chłód owiewa jej twarz. Jakie to było wspaniałe uczucie, powiedzieć temu gburowi, co tak na prawdę o nim myśli. Zmierzyła lufę ciemnymi oczami i znów spojrzała na czerwonego, spoconego Baktina.
- Nie jestem Vasilievem, pułkowniku. Nie możecie zniszczyć wszystkiego, nad czym nie możecie zapanować.- Wyszła z gabinetu, śledzona przez oczy skołowanych pracowników. Z windy słyszała jeszcze wrzaski Siemanova.
...
Późno, ale jest. Mam nadzieję, że nie męczycie się w domkach za bardzo, jak radzicie sobie z nudą, kiedy nie do końca można gdziekolwiek wyjść?
Przebiegł mi dzisiaj przez głowę pomysł pisania one shotów marvelowych, jeszcze nie wiem o czym, ani w ogóle nic poza tym, że marvelowe. Jakbyście mieli sugestie piszcie koniecznie i dajcie znać, czy w ogóle bylibyście zainteresowani.
Do następnego ;)
~Paulina
![](https://img.wattpad.com/cover/216573988-288-k96706.jpg)
CZYTASZ
~Russia's Monster~
FanficTrzecia cześć „The Room is Pain" "what is more unfair than having to choose between being a monster or being a hero? (-when you have to be both.) when you learn that the road to hell is paved with more than just good intentions." -you are not head...