9

159 13 2
                                    

ZZa rogu budynku widziała, jak dwóch żołnierzy wywleka Baktina z rezydentury. Niemal ciągnął nogami po ziemi, darł się i wyklinał po rosyjsku, gdy mężczyźni zakuli go w kajdanki i wrzucili do pancernego pojazdu, podobnego do tego, który zabrał ją z Wakandy. Nie zauważył jej, ale Nastia oczami wyobraźni widziała, jak stary oficer, albo skrytobójca, może nawet z Komnaty przywiązują go do zimnego krzesła, obijają gumową pałką, podtapiają, rażą prądem, a na koniec wrzucają do zimnej celi w Krasnojarsku. Wyrok SWR brzmiał: Nadużywanie stanowiska, dwie świadome próby zabójstwa współpracownika, nielegalne zatrudnienie skrytobójcy i próba pozbawienia Rosji dobrego oficera operacyjnego. Zdrada, bardzo upraszczając. Baktina zgubiła duma, jak to zwykle bywało w wywiadzie. Zrobił o krok za dużo i zachwiał systemem wystarczająco, aby stać się zagrożeniem dla przyszłych operacji. Niech gnije, jebar. Pomyślała obserwując, jak pojazd znika między samochodami w drodze do Moskwy. Pokonała już pułkownika, został tylko generał z Hydry i właściwie to całe SWR, jeśli nie cały kraj. Lubiła myśleć, że wszystko co zrobiła, zrobiła dla dobra Rosji. Że zakorzeniony w niej patriotyzm mógł stać się wymówką dla wszystkich zbrodni, które popełniła i jeszcze popełni. Ale wiedziała, że to nie jest takie proste. Jeśli raz splami się dłonie, już nigdy nie będą zupełnie czyste.

Spotkała się z Yahontovem w małym gabinecie bez okien na drugim piętrze. Ściany były oklejone zieloną tapetą, a podłoga wyłożona szarą, brudną wykładziną. Na środku pokoju stało proste, drewniane biurko z obrotowym fotelem i zwykłym, starym krzesłem obitym czerwonym materiałem stojącym na przeciwko. Nastia usiadła na nim, podczas gdy dyrektor rozsiadł się w obrotowym fotelu. Zbadał ją wzrokiem, lisie oczy zdawały się agresywnie zielone. Poczuła pieczenie na policzku, gdy spojrzał na długi, czerwony strup.

- Przykro mi, że Baktin wykazał się taką pychą.- Zaczął spokojnie, nie spuszczając z niej wzroku.- Wiedziałem, że jest głupi i gburowaty, ale nie spodziewałem się, że jest aż tak nierozważny. Dostaniesz jego pensję z dziesięciu miesięcy, jako odszkodowanie i służbowy samochód.- Położył przed nią kopertę z kluczykami do czarnego mercedesa, jakim jeździł Baktin. Zmierzyła wzrokiem przełożonego i przerzuciła włosy na ramię tak, aby zakryły nieco ranę i siniaka przy kąciku oka.

- Dziękuję, dyrektorze, ale nie powinnam poruszać się samochodem. To mogłoby zaszkodzić misji.- Uśmiechnęła się przelotnie, obserwowała, jak dyrektor na chwilę marszczy brwi, po czym zabiera kopertę z kluczykami i chowa ją do skórzanej teczki.

- Masz rację.- Oznajmił.- Nalegam jednak, abyś przyjęła pieniądze. Bardzo dobrze się spisałaś, niezależnie od tego, co mówią te wygi z wydziału. Rozpracowywanie Vasilieva nie było łatwe, ale wiedziałem, że nie zawiedziesz, drogoya.- Uśmiechnął się gadzio.

- Było?- Zdziwiła się, czuła jak paraliżują ją zielone oczy.- Myślałam, że mam wydobyć informacje na temat Vaslieva przekazującego dokumenty Amerykanom?

- To prawda, ale sytuacja stała się...proshche. Łatwiejsza.- Wyciągnął kolejną, grubą kopertę i podsunął ją w kierunku Nastii. W środku był potężny plik czarnobiałych zdjęć, związanych recepturką i nieduży dyktafon.- Dwa dni temu Vasiliev spotkał się w parku z naszym agentem w CIA. Przekazał mu tajne dokumenty FSB w zamian za dwieście pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Nasz człowiek nagrał ich rozmowę, jeśli chciałbyś odsłuchać. Mamy już wszystko, czego potrzebujemy, by wydać nakaz aresztowania.

- Chyba, że wcześniej spotka go nieszczęśliwy wypadek.- Dokończyła za Yahontova, który znów uśmiechnął się i nachylił w jej stronę splatając dłonie na blacie.

- Nie możemy ryzykować zostawienia go przy życiu. Jestem pewien, że doskonale to rozumiesz, w końcu jesteś w zawodzie odkąd byłaś dzieckiem. Widzisz, jacy ludzie są na prawdę i potrafisz to wykorzystać, zawsze jesteś o krok przed nimi. Wiedziałaś, jakie zadanie ci powierzyłem i jak misja miała się zakończyć. Vasiliev jest zdrajcą i dostanie, na co zasłużył.- Odsunęła od siebie żółtą kopertę, wcale nie potrzebowała i nie chciała słuchać nagrania. W pokoju było gorąco, miała wrażenie, że jest czerwona na twarzy, a blade światło jarzeniówek drażniło jej oczy. Zamrugała szybko i przełknęła ślinę. Mogła niemal poczuć ciepłą krew Anatolyego na dłoniach. Weź się w garść, to twoja praca. Rób, co masz robić, a może kiedyś dadzą ci spokój. Pokiwała głową.

- Oczywiście.- Powiedziała. Yahontov wstał, zacisnął dużą dłoń na uchwycie teczki i posłał jej przelotny uśmiech. Nastia czuła, jak zaciska jej się żołądek. Starała się wyrzucić z głowy twarz Vasilieva, nie myśleć o pracy, zanim przyjdzie czas ją wykonać. Yahontov ścisnął jej ramię, zanim wyszli z gabinetu.

Gdy wróciła do mieszkania podłoga była czysta, wszystko znów było na swoim miejscu, a po ciele skrytobójcy Baktina nie było śladu. Spojrzała na zimne tosty leżące na pożółkłym blacie i przypomniała sobie, że jedyną patelnię, jaką dało jej SWR rozwaliła na głowie tamtego wariata z nożem.

Włączyła osiemnastą wariację Rachmaninova. Poczuła ucisk w palcach u stóp, kiedy przypomniała sobie jej pierwsze solo. Pierwszy raz w życiu mogła być po prostu tancerką, serce biło jej z radości tak szybko, że nie mogła skupić się na krokach, dlatego Ewgeni kazał jej powtarzać układ pięć razy pod rząd, dopóki się nie uspokoiła i zatańczyła wystarczająco dobrze. Dzień przed występem była tak zdenerwowana, że nie mogła zasnąć. Odtwarzała muzykę w głowie i śniło jej się, że jest zupełnie sama w ogromnym teatrze. Zatańczyła lepiej, niż nauczyciele z komnaty się spodziewali. Wtedy też po raz pierwszy widziała dumę na pomarszczonej twarzy Madame. Gdy udało jej się zasnąć, śniła o Bolszoj. Zdobionych balkonach z ciemnego drewna i aksamitnych, czerwonych kurtynach oddzielających ją od widowni. Jak wirowała na scenie w czerwono złotym kostiumie, a muzyka zdawała się chwytać ją i podrzucać w powietrze. I jak radość rozpierała ją aż do ostatniej nuty.

...

Macie drugi :)


~Russia's Monster~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz