Pocieszając się batonikiem proteinowym dreptała w kierunku potężnej fasady teatru. Słońce powoli wspinało się po niebie, obrzucając ulice Moskwy białym światłem. Minęła po drodze staruszki z kolorowymi chustami zawiązanymi na głowie, sprzedające cięte tulipany po dwa ruble i paru eleganckich biznesmenów gorączkowo opieprzających kogoś przez telefon. W oddali widziała już koleżanki z zespołu, które z gracją łabędzi pokonywały ulicę i dreptały do teatru, po drodze uśmiechając się do znajomej sylwetki chłopaka o czarnych lokach i szczęce wyciętej z marmuru. Dimitri miał na sobie spodnie dresowe, czarną, puchową kurtkę i czapkę z daszkiem w tym samym kolorze. Przez ramię przewiesił granatową torbę sportową. Nastia widziała, jak strzepuje dym z papierosa i chowa filtr do kieszeni, po czym uniósł dłoń i pomachał w jej kierunku. Przebiegła przez ulicę, przy okazji poprawiając na głowie futrzaną czapkę i w mig znalazła się przy Dimitrim, ucałowała go w oba policzki. Pachniał dymem papierosowym i ciężką wodą kolońską o pieprzowo-drzewnym zapachu. Przypomniał jej się dom na obrzeżach Sofii, Barnes siedzący w fotelu i czytający polskiego Wiedźmina, gotowanie placków z Romanovą i zapach prażonego masła i kwaśnej śmietany. I jak pocałowała dawnego nauczyciela, po czym bez słowa zniknęła i już nie wróciła. Bozhe moy.
- Jesteś chora, czy masz kaca?- Zapytał i otworzył dla niej wielkie wrota teatru. Nastia prychnęła pod nosem.
- Oba, znalazłeś pracę?- Odbiła piłeczkę i świeżo wymytym korytarzem poprowadziła chłopaka do jednej z odnowionych wind, wciąż pachnącej kwiatowym płynem do mycia podłóg. Jej wzrok był jak lodowaty laser badający twarz Dimitrija. Stał dość blisko by mogła jeszcze chwilę powspominać Brukselę. Poczuła, jak pieką ją policzki.
- Nie do końca.- Oznajmił już ciszej, jakby nie chciał, żeby ktoś go usłyszał.- Chyba, że chcesz codziennie trenować z kimś śmierdzącym drobiem. Mają wakat w mięsnym kilometr stąd.
- Nie codziennie.- Poprawiła go. Dimitri nie wiedział, czym na prawdę się zajmowała i Nastia zdecydowanie nie planowała go wtajemniczać. Chociaż czasami miała wielką ochotę, niemal od razu przypominał jej się los Adama Hedmana.- Wolałabym już, żebyś umył mi okna.
- Kto wie, może się skuszę, jeśli nie znajdę niczego innego.- Zdjął czapkę i dłonią rozczochrał gęste włosy. Wysiedli na drugim piętrze i potruchtali do pomalowanej na czerwono, ciasnej przebieralni, gdzie Nastia zrzuciła ubrania i przebrała się w biały kostium z lajkry, rajstopy i spódnicę podobną do tej, którą Nikija ma w pierwszym akcie; długą za kolano i bardzo lekką. Przed toaletką upięła włosy i założyła brzęczący diadem z przeźroczystych, plastikowych kryształów. Tatiana chciała mieć pewność, że nie będzie przeszkadzał podczas spektaklu. Zauważyła, że cienie pod oczami ma prawie czarne, a białka oczu przekrwione i szkliste. Nawet makijażem scenicznym ciężko będzie to zakryć.
- Za minutę na scenie, bystreye, Nastia, nie będę na Ciebie czekać!- Kobieta przemknęła przez pomieszczenie tak szybko, że Nastia ledwo ją zauważyła. Zachowała młodzieńczą krzepę i figurę baletnicy, to Tatianie trzeba było przyznać. Przebieralnia pachniała ciężkim pudrem i mieszaniną dezodorantów o rozmaitych kwiatowych i owocowych zapachach. Owinęła palce bandażem i wcisnęła na stopy nowe puenty z rozbitymi czubkami. Przeciskając się między podekscytowanymi baletnicami wyszła na kulisy, a później prosto na scenę, gdzie Dimitri i Maxim, który tańczył rolę Bramina zaczynali rozgrzewkę. Maxim był niebotycznie wysoki z umięśnionymi nogami, haczykowatym nosem i małymi oczami w kolorze ciemnej czekolady. Unosząc dłoń do wąskich warg przypominał jej Ewgeniego, jej nauczyciela jeszcze z Komnaty. Chociaż Maxim miał zdecydowanie lepsze poczucie humoru. Ucałował ją w oba policzki, a Nastię uderzył agresywny, chemiczny zapach dezodorantu. Mimo to, uśmiechnęła się i zanim Tatianie zdążyła pęknąć żyłka na czole ustawiła się na swoim miejscu.
Gdy tańczyła, czuła się lekka. Tylko wtedy to świat musiał dopasować się do niej, a nie odwrotnie, a muzyka nadawała mu barw, jakich gołym okiem nie sposób było dostrzec. Walka była podobna, ale trwała tylko do pokonania przeciwnika. W tańcu chodziło o pokonanie samego siebie, swoich słabości, znalezienia i przekroczenia granicy wytrzymałości. Nauczyła się uważać ucisk w palcach za przyjemny nawet wtedy, gdy po treningu skórę na stopach miała pozdzieraną i czerwoną, a bąble musiała zaklejać grubymi plastrami, by nie popękały. Balet był jedynym, co zawsze miała i czego nikt nie mógł jej odebrać.
Próba była długa i pod koniec Nastia czuła kropelki potu na całym ciele. Było chłodno i zwykle po spektaklu większość tancerzy brała dzień wolny, by wyleczyć spowodowane stresem i wysiłkiem przeziębienie. Spojrzała na Dimitrija, który siedząc na podłodze przebieralni rozmasowywał podbicie stopy. Był jak otwarta księga; emocje tańczyły mu na twarzy, przejmowały całe jego ciało i nie był w stanie ich ukryć. Nawet, jeśli bardzo chciał. Widziała, że jest zdenerwowany, że mimo wielkiego talentu i pasji boi się, że nie jest dość dobry dla zespołu Bolszoj. Miała ochotę chwycić go za kościste ramiona i potrząsnąć dość mocno, by te bezpodstawne, idiotyczne myśli wyleciały mu z głowy. Myślała, że właściwie to tańczy lepiej od niej.
Pamiętała o zdradzie, jaką niedługo miała popełnić. Kochała Rosję, ale widziała jak okrutny i skorumpowany jest rząd, nie wspominając o FSB, czy SWR, pełnymi spasionych, sadystycznych oficerów parających się wynajdywaniem coraz to bardziej innowacyjnych i efektywnych tortur, z każdej strony dopatrującymi się ataku i trzęsącymi sie ze zniecierpliwienia, by uderzyć i udowodnić potęgę rodiny. Powołując się na patriotyzm okradali własnych rodaków. Rosjanie dzisiaj mają właściwie tyle samo, co Rosjanie za czasów Romanovów.
Czując na dłoniach gorącą krew, a w powietrzu smród płynów ustrojowych i stęchlizny wróciła do przebieralni i na wieszaku przygotowała wszystkie kostiumy Nikiji. Lubiła wcielać się w postaci zupełnie do niej nie podobne. Niewinne, czyste i ufne. Lubiła wyobrażać sobie, że za każdym razem jakaś ich cząstka zostaje w niej i pomaga dźwigać wszystko, co Rosja wrzuciła jej na ramiona.
...
No tak mnie bezczelnie wena opuściła, że to aż jest nie do pomyślenia po prostu. Chyba za bardzo do serca sobie wzięła te zdjęcia obostrzeń. Ale chyba już wraca z shoppingu, bo coś tam mi się w głowie zaczyna kołatać.
Mam ochotę stworzyć niminację i troszkę ludzi podręczyć, chętnie przyjme pomysły, nie wstydźcie się, mogą być porąbane, jak drzewa w Podlaskim.
Pozdrowionka!

CZYTASZ
~Russia's Monster~
FanficTrzecia cześć „The Room is Pain" "what is more unfair than having to choose between being a monster or being a hero? (-when you have to be both.) when you learn that the road to hell is paved with more than just good intentions." -you are not head...