Ćwiczyłam dziś coming out przed lustrem. Jak dobrze pójdzie, może zbiorę się na odwagę i wyjdę z szafy przed rodzicami w czerwcu. Nadal strasznie się stesuję na myśl o tym, jednak stwierdziłam, że kiedyś ten dzień musi nadejść. Gwoli sprawiedliwości - bardzo pomógł mi mail od KPH, który otrzymałam w odpowiedzi na wysłaną do nich wiadomość. Powoli zaczynam akceptować to, kim jestem. Chyba nawet kwarantanna w miarę dobrze na mnie działa.
A teraz coś kompletnie niezwiązanego z tematem, ale między mną a moją mamą wywiązał się taki dialog:
Mame: Rozwieś pranie.
Ja: Ok. *bierze wyprane ubrania i idzie powiesić je na suszarce* (tu muszę zaznaczyć, że moja mama ma fioła na punkcie wieszania skarpetek parami do tego stopnia, że biada temu, kto tego nie zrobi)
Ja: *paruje te nieszczęsne skarpety* Chryste ile tego. Czemu zawsze jest tyle czarnych ubrań?
Mame: Jakbyś ubierała się bardziej na kolorowo, to byłoby mniej.:")
Miłego dnia/nocy/innegowymiaruwktórymniemapórdnia - Nikori
CZYTASZ
Myśli Ukryte W Szafie
RandomNie wiem. Musiałam to gdzieś napisać, bo już nie potrafię tego dusić w sobie. Niech to będzie pamiętnik czy coś...