Moja rodzicielka przybyła do jaskini kryptohomoseksualizmu (pokoju mego) i zapytała, czy jest wszystko okej, czy nie martwi mnie nic itd. Ja oczywiście, drżenie rąk, nerwy, ale niech żyją za duże bluzy, ubranie pozwoliło mi to ukryć. Stwierdziłam, że wszystko gra, spytałam skąd to pytanie. Ponoć zaniepokoiły ją maile od szkolnej pedagog i artykuły w sieci, że nastolatkowie często ukrywają swoje emocje i nie mówią o wszystkim. No, Ameryki to ci ludzie nie odkryli. Za bardzo się denerwuję, ostatnio takie uczucie często mi towarzyszy. Tak samo zareagowałam w chwili, gdy zdenerwowana stwierdziłam, że to, co zrobił prezydent Węgier jest niedopuszczalne (chodzi o ograniczenie praw osób transseksualnych i niemożności zmiany płci). Mama pociągnęła mnie za język i tak poznała moje zdanie na ten temat. Stwierdziła, że dużo wiem na te tematy. Zareagowałam więc typowo dla siebie, ale nagadałam coś i chyba się nie zorientowała. Trochę ogarnęłam mój opętany zauroczeniem mózg, a w każdym razie do tego stopnia, by nie przypominał mi cały czas o niej. Ogólnie chyba żyję. I mam stuprocentowo dość kwarantanny. I nie zaczyna się zdania od "i". Czasem wychodzę na dwór, ale coraz rzadziej. To wykańczające.
CZYTASZ
Myśli Ukryte W Szafie
RandomNie wiem. Musiałam to gdzieś napisać, bo już nie potrafię tego dusić w sobie. Niech to będzie pamiętnik czy coś...