8. Wyjazd

2K 38 9
                                    

Łukasz

Gówniarz w końcu zasnął wiec mogę w spokoju zejść na dół.... Boże po co tak dramatyzować to było zwykle ruchanie jak zawsze a ten tylko by krzyczał i płakał....
Poszedłem na dół i ubrałem na szybkości kurtkę i buty po czym wyszedłem z domu do sklepu.
Szedłem po chodniku nic ciekawego się nie działo, ale wiedziałem ze Marek po tym co się działo może mi uciec jak zaraz nie wrócę dlatego szybko wszedłem do sklepu i kupiłem to po co wyszedłem po czym żwawym krokiem wróciłem do rezydencji.
Wszedłem przez próg z połówką czystej w ręku. Usiadłem przy stole wyjąłem literatkę i nalałem do niej alkoholu. Po jakiejś godzinie butelka stała już pusta.... a przynajmniej tak mi się wydaje bo średnio się jakoś czuje. Nie mogę ustać na nogach....... ale spróbuje dojść do łóżka. Podczas wstawania z krzesła bujnęło mną i upadłem na podłogę robiąc przy tym potężny huk. Po chwili słyszałem jak Marek zbiegł do mnie na dół. Kucnął przy mnie przestraszony ze łzami w oczach nie wiedział co ze mną... najwyraźniej nie zobaczył pustej flaszki. Chłopak zaprowadził mnie na górę i położył w łóżku. Po chwili zapytał czy może zadzwonić na pogotowie bo rozciąłem sobie luk brwiowy a on nie ma 18 lat i nie ma mnie kto zawieść do lekarza. Pokiwałem głową i dałem młodszemu telefon. Po 15 minutach pod Dom podjechał samochód. Ale nie to nie była karetka....
Słyszałem tylko głośne uderzanie w moje drzwi po czym się otworzyły.
Nagle do pokoju wbili Oskar z Tomkiem gdy mnie zobaczyli myślałem ze się zesikają ze śmiechu. Ale po chwili wzięli mnie pod ręce i zawieźli na pogotowie.
Mój Łuk brwiowy został zszyty a ja wróciłem z chłopakami do domu. Przynajmniej z tego co mi opowiadali bo ja nic z tego nie pamietam....
Następnego dnia pomyślałem żeby gdzieś zabrać gówniarza w końcu siedzimy cały czas w domu i nie mamy żadnych atrakcji... chociaż po wczoraj już mi dość......
Wziąłem laptopa na kolana, młodszy spał obok mnie. Zacząłem sprawdzać wycieczki za granice aż zobaczyłem to co chciałem. Weekend w Madrycie... idealnie. Po chwili odłożyłem laptopa i obudziłem Małego.

-Marek wstawaj. Gładziłem go po włosach wplatając w nie swoje palce.

-O co chodzi tatusiu.

-Mamy wyjazd

-C..co gdzie

-Niespodzianka pakuj się szybko bo musimy niedługo wyjeżdżać jeżeli chcemy zdążyć na samolot.

-D..dobrze tatusiu

Młody zerwał się z łóżka i zaczął pakować walizkę. Zajęło mu to jakieś 30 minut. Ja szybko spakowałem torbę wziąłem ze sobą 3 bluzy jakieś 4 bluzki i 3 pary jeansów i oczywiście bieliznę na zmianę.

Zeszliśmy z młodym na dół i po chwili wyszliśmy z rezydencji.

-M..mogę już wiedzieć dokąd jedziemy tatusiu??

-Nie to ma być niespodzianka chce żeby ci się spodobało wiec narazie ci nie powiem teraz przed nami długa podróż jak chcesz to się prześpij.

-D..dobrze tatusiu.

Po 5 minutach młody zasnął a ja znowu mogłem być sam ze swoimi myślami.
Młody cały czas myśli ze rodzice go zostawili bo go przestali kochać czy coś w ten deseń. Nic z tego... strasznie się przez to czuje ale zostali przeze mnie opłaceni. Kupiłem im pewien dom za to ze zostawia młodego samego aby ten szukał pracy i zgłosił się do mnie. Jego rodzice mieszkają teraz w Stargardzie. Nie wiem co u nich nawet ale w sumie dobrze się stało. Czuje się z tym trochę niedobrze ale w końcu gdyby nie to to młody nadal żyłby w biedzie i jego rodzice to samo. A tak to i on i oni zadowoleni chociaż oni pewnie trochę bardziej. Ja naprawdę chciałbym się zmienić i go pokochać ale nie umiem. Jestem jebanym psycholem... pierdolonym potworem przez którego dzieciak został pozbawiony rodziców.
Zacząłem się śmiać ze swoich myśli.... przecież ja nie mam uczuć nie szkoda mi gówniarza a jego rodzicami się brzydzę ze zgodzili się zostawić własne dziecko żeby mieć dom i pieniądze.
Rozmyślałem jeszcze przez kilka godzin aż w końcu dojechaliśmy do lotniska. Obudziłem młodego i po chwili wyszliśmy z auta.

-Marek chcesz wiedzieć gdzie lecimy.

-Tak tatusiu bardzo nie mogę się doczekać

-Lecimy na weekend do Madrytu cieszysz się ??

-Bardzo dziękuje

Chłopak rzucił mi się na szyje i zaczął mnie ściskać i całować.

-Dobra Marek chodź bo na odprawę nie zdążymy

-Idę tatusiu

Wsiedliśmy z gowniarzem do samolotu. Gdy wzlecieliśmy w powietrze młody tak się przestraszył ze nie wiem. Wtulił się we mnie cały drżał chyba myslal ze się rozbijemy.
-KOCHAM CIĘ TATUSIU

CDN
728 słów

Dzisiaj krótszy rozdział.
Bardzo proszę o komentarze względem Łukasza. Czy chcecie żeby się zmienił?
Może aby zmienił się od razu
Może aby zmieniał się stopniowo
Może aby w ogóle się nie zmieniał.
Piszcie koniecznie

Do następnego świry

I am your daddy  KxK Daddy Kink [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz