Rozdział 1

411 30 0
                                    


_

Odkąd Night stał się znów sobą nie minął nawet dzień. Zaledwie godzinę temu jego brat, Dream, wraz z swoimi przyjaciółmi zaatakowali Nightmare, co zdarza się wyjątkowo rzadko. Zazwyczaj starają się rozpocząć spokojną konwersację zamiast walki, lecz tym razem nie mieli wyboru. Znaleźli sposób, aby prawdziwy brat strażnika marzeń mógł wrócić. W tym celu jednak, aby wszystko się udało, najpierw musieli pokonać demona.
Choć wydawało się to być rzeczą nieprawdopodobną, wszystko poszło zgodnie z planem.
Nightmare szybko osłabł, po prostu upadł na ziemię jakby nagle ktoś zabrał z niego życie.
Gdy tylko przewrócił się, całkiem też stracił przytomność. Nawet dla takiego demona, to było zbyt wyczerpujące. Nie tylko walka z szkieletami go wykończyła, ale też silne zaklęcie którego Dream na nim użył.
Było to więc kwestią kilku minut, gdy maź zaczęła opuszczać ciało nad którym zawładnął demon, ukazując przy tym, również poturbowanego przez walkę, drobnego chłopaka. Pomimo niewielkich ran które otrzymał, wyglądał jakby spał. Miał całkiem spokojny wyraz twarzy, tak jakby nic złego się nie stało.




Ink zaniósł Nighta do jego starego łóżka, przy czym towarzyszył mu brat nieprzytomnego szkieleta. Strażnik alternatywnych światów przyjrzał się ranom potwora chcąc się upewnić, czy są one bardzo poważne. Na szczęście, było to jedynie drobne zadrapania. Gruba warstwa czarnej mazi dobrze chroniła chłopaka przed ostrymi kośćmi, blasterami i ostrymi strzałami jego brata.
- Nie za bardzo jest tu co bandażować... Więc zajmijmy się najpierw tobą, dość porządnie oberwałeś - stwierdził Ink, dopiero teraz zwracając uwagę na przyjaciela który za nim przyszedł. Dopiero wtedy zauważył, że siedzi on na ziemi cały drżąc. Musiał aż oprzeć się o komodę która stoi blisko łóżka.
- Coś ci jest? - Ink spytał bardziej z ciekawości niż z zmartwienia. Nie jest zbytnio wspułczującą osobąx w końcu nie ma duszy. Chłopak siedzący na ziemi ledwo znalazł w sobie siłę, żeby móc odpowiedzieć cokolwiek:
- Nie... Po prostu jakoś mi słabo...
Ink na to przytaknął, nie zastanawiając się zbyt wiele pomagając szkieletowi powoli wstać. Dream zamiast sam próbować wstać albo jakoś ułatwić Inkowi podnoszenie go z całej siły naciskał na swój mostek.
- Dobra... Chyba jednak będziemy potrzebować lekarza... - mruknął Ink domyślając się, że Dream musiał sobie coś zrobić podczas walki. Strażnik się zdenerwował słysząc to.
- Nie mogę iść do szpitala, kto zostanie z Nightem?
- Blue może z nim zostać
- A jak coś się stanie?
- Co niby może się stać? Twój brat śpi, nic mu nie jest
- A jak Nightmare wróci? Nie wiem czy go uśpiłem na dobre...
- Nawet jeśli, to bardziej się tu przydasz żywy
- To ściągnij lekarza tutaj, ja stąd nie wyjdę - Dream prawie krzyknął nie panując już nad nerwami. W takiej sytuacji Ink nie za bardzo miał wybór. Sam też jest wyczerpany, nie da rady zabrać chłopaka do szpitala siłą. A nawet gdyby mógł, to i tak nie chciałby tego robić. Skończyłoby się to niepotrzebną kłótnią z potworem. Postanowił więc po prostu znów przytaknąć.
- Dobra... Przyprowadzę tu lekarza, ale nie wiem ile to mi zajmie - westchnął. Rozejrzał się trochę wokół i z trudem, ale posadził Dream na starym krześle w pokoju.
- Zawołać tu Blue, czy sam go zawołasz jeśli coś by się stało?
- Nie wiem, zrób jak chcesz... - strażnik znów ledwo się odezwał, starając się wygodnie oprzeć o krzesło tak, aby żadna z jego pobijanych czy połamanych kości go nie bolała.
Ink znów po raz kolejny już tylko przytaknął zamiast dyskutować, po czym udał się na dół aby poprosić Blue o zwykłe posiedzenie przy Dreamie, na wypadek gdyby miało się coś stać.

_





NEW DREAMTALEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz