Ucieczka

215 16 9
                                    

Nie wiem o co im chodzi. Przyglądają mi się jakbym była jakąś rzeźbą w muzeum.

Della: Mam coś na twarzy, że mi się tak przyglądacie?

Kathari: Po prostu... Troszkę nas zaskoczyłaś...

Leyon: Nie na codzień słyszy się tego typu groźby...

Clarss: Jestem w armii ponad pięćśet lat ale pierwszy raz od jakiejś groźby przeszedł mi dreszcz po plecach...

Izari: To moja Della...

Powiedział cicho tak aby nikt go nie usłyszał. No cóż.. Ja go usłyszałam. Spojrzałam w jego kierunku kątem oka. Przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy.

Mekkior: Della... Jaki masz plan żeby się stąd wydostać?

Spojrzałam na niego.

Della: Trzy słowa.... Kolce... Szybka jazda...

Wszyscy odpowiedzieli tym samym: Ha?
W sumie to się spodziewałam takiej reakcji.

Della: Zobaczycie...

Podeszłam i stanęłam na samej krawędzi.

Lorren: Della... Ostro...

Della: Mamo... Nie jestem już dzieckiem....

Powiedziałam posyłając jej uśmiech.

Izari: Lęku wysokości też już chyba nie masz...

Della: Jak widać... A, jeszcze jedna sprawa...

Kathari: O co chodzi?

Odwróciłam do nich głowę.

Della: Nie wystraszcie się tego...

Powiedziałam wyciągając lewą rękę w kierunku nieba a następnie napiełam w niej mięśnie na tyle mocno, że wszystkie moje ścięgna były widoczne. Ze ściany zamku wyrósł jeden ogromny kolec. Na twarzach wszystkich było zobaczyć zarówno zaskoczenie jak i zdumienie oraz delikatny cień strachu.

Della: Jak będziemy w połowie stworzę drugi kolec na...

Mekkior: Dasz radę stworzyć na tyle długi kolec żeby sięgał aż do plaży?

Della: Powinnam dać radę... Chodźcie...

Dałam im znak na co ruszyli za mną po kolcu. No może nie tyle kolec co prostokątny blok prowadzący pod delikatnym kątem.

Della: Ile kilometrów jest do plaży?

Mekkior: Około 686...

Della: Ok...

Byliśmy już w połowie. Zwolniłam i drugą rękę wystawiłam przed siebie. Napiełam mięśnie i ponownie wszystkie ścięgna w ręce były widoczne. Zamknęłam oczy.

Skup się, Della.. Sześćset osiemdziesięcio sześcio kilometrowy most!

Gdy otworzyłam oczy w oddali zobaczyłam jak zbliża się moje jak dotąd chyba największe dzieło. Ruszyłam dalej za wszystkimi. Szłam z Izarim równym krokiem. Wiedziałam, że co jakiś czas mi się przyglądał ale wolałam zostawić go w niewiedzy, że o tym wiem. Nagle w mojej głowie rozbrzmiał jego głos.

Czyli cały ten czas Rastal ją katował... Następnym razem jak tylko go zobaczę rozerwe go na strzępy... Nikt nie będzie krzywdził mojej Dasate... Nikt nie będzie ranił kobiety którą kocham... Nikt nie ma do czegoś takiego prawa, zwłaszcza takie ścierwo jak on...

Zdziwiłam się gdy to usłyszałam. Izari nigdy nikogo nie wyzywał. Będę musiała mu się jakoś odwdzięczyć za to, że mnie tak kocha. Widziałam, że się wzdrygnął. No bez żartów! On też słyszy o czym myślę? Kiwnął głową. O cholera... Zaśmiał się prawie bezdźwięcznie a ja się zaczerwieniłam. Doszliśmy na samą górę.

Królestwo demonówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz