Demony przeszłości

155 13 4
                                    

W środku nocy obudziły mnie czyjeś krzyki. Nie należały do nikogo z nas. Uchyliłam powieki. W pokoju było całkowicie ciemno, ale moje oczy w połowicznej formie są w stanie widzieć po ciemku. Izari spał na łóżku obok, dalej spał wujek. Po drugiej stronie pokoju, naprzeciwko łóżka, na którym leżałam spała mama, obok tata, a dalej ciocia. Znowu doszły mnie czyjeś krzyki. Czyżby był tutaj jeszcze ktoś poza Salivanem? Wstałam z pryczy, wzięłam swój miecz, a następnie nie budząc nikogo wyszłam na korytarz, gdzie nadal świeciło się światło. Zamknęłam oczy, aby skupić się na dźwiękach szczękającego metalu, a także tych krzyków, które mnie obudziły. Poszłam w lewą stronę, a podczas marszu zapięłam swój miecz przy prawym boku. 

Pov. Izari

Dziwne uczucie obudziło mnie w środku nocy. Podniosłem się, a następnie spojrzałem na tapczan, gdzie powinna spać Della, ale jej tam nie było. Przerażony zacząłem się rozglądać po pokoju, ale jej tu nie było. Wstałem i jako pierwszą obudziłem Królową. 

Lorren: Izari? 

Izari: Della zniknęła... 

Lorren: Co? 

Gwałtownie się podniosła, a następnie pomogła mi wszystkich obudzić. Każdy wziął swoją broń, a następnie wyszliśmy na korytarz, na którym o dziwo paliło się światło. 

Kathari: Nie wiemy gdzie mogła pójść... 

Leyon: I nie wiemy co się stało... 

Zacisnąłem prawą pięść i zamknąłem oczy. Skupiłem się na mojej ukochanej Dasate, a następnie uchyliłem powieki. Zobaczyłem chmurzastą postać Delli, która właśnie wychodziła z pokoju. Zamknęła oczy i również na czymś się skupiła, po czym ruszyła w lewym kierunku. Moja podświadomość wróciła do teraźniejszości, a następnie spojrzałem na wszystkich, którzy wpatrywali się we mnie. 

Mekkior: Prowadź, Izari... 

Ruszyłem korytarzem w lewą stronę, a wszyscy poszli za mną. Della, co się dzieje? 

Pov. Della

Skradałam się korytarzem, idąc jednocześnie jak najbliżej ściany i nadal przysłuchując się tym krzykom, które dobiegają zza zakrętu. Stanęłam przy krawędzi, a następnie powoli wyjrzałam zza rogu. Tak samo szybko schowałam się spowrotem, ponieważ zobaczyłam Salivana, który wychodził z jednej celi. Poszedł w głąb tamtego korytarza, a następnie zniknął za drzwiami znajdującymi się na ścianie. Za nimi były chyba schody. Ponownie wychyliłam się zza rogu, aby sprawdzić, czy droga czysta, gdy nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu, tym samym przyprawiając mnie o szybszy zawał. 

Della: Weźcie mnie nie straszcie! 

Krzyknęłam na nich szeptem. Własna rodzina chce mnie o zawał przyprawić. 

Izari: To więcej nie znikają bez uprzedzenia... 

Della: Ciszej... 

Uciszyłam go, a następnie zajrzałam za próg. Pozostali członkowie mojej rodziny spojrzeli na siebie, po czym znów na mnie. 

Della: Salivan chyba narazie nie będzie tędy szedł... 

Wyszeptałam pod nosem, a gdy chciałam wyjść za ścianę Izari złapał moją rękę. 

Izari: Powiesz o co chodzi? 

Zapytał ciszej, a ja westchnęłam. 

Della: Słyszałam krzyki... Dlatego przyszłam to sprawdzić... Salivan wychodził z jednej z cel za ścianą... On tutaj chyba nie był sam... 

Królestwo demonówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz