-ILE?!
- Trzy dni- powtórzyła spokojnie Raven.
Opadłem na krzesło. Trzy dni?! To było... Jasne, że niemożliwe! Przecież mój sen trwał góra 2 minuty! Nie mógł przecież trwać dłużej, bo nie dałbym rady leżeć nieruchomo przez 72 godziny. Nie z moim ADHD.
- Słuchaj, my też nie mogłyśmy w to uwierzyć- spróbowała wytłumaczyć Kate, nalewając herbaty w salonowym "centrum dowodzenia".
- Wszyscy zaczęli się już obawiać, że jesteś kolejną śpiącą królewną.- Wszyscy?- zapytałem.
Czułem, że dużo mnie ominęło. Dziewczyny spojrzały po sobie, a Kate uśmiechnęła się pod nosem.
- Pokaż mu- mruknęła Raven.Wszedłem na rozświetlony promieniami słońca pokład i widząc jego wyposażenie oniemiałem ze zdumienia. Wytłumaczyły mi, co się stało.
Oczywiście najbardziej zaciekawił mnie Val-Dez, na którym była nawet jakaś starożytnogrecka wersja Angry Birdsów. Podobno mógł nas informować o zbliżającym się niebezpieczeństwie, ale mówiły, że narazie nigdy nie...
Pip. Pip. Pip!- Czy tylko ja myślę, że to oznacza coś złego?- zapytałem i błyskawicznie wyciągnąłem długopis.
Dziewczyny rzuciły się do różnych sprzętów. Śmiercionośnych sprzętów. Kate złapała za kule greckiego ognia, a Raven usadziła się przy wielkim miotaczu bełtów.
A potem zaatakowała nas chmara kucyków.
Nie wiedziałem, w co tak naprawdę uderzam, bo było ich zbyt wiele. Z czasem kopyta zaczęły mi się mylić ze łbami... szczęki z grzywami. Było ich MNÓSTWO. Co chwila buchał skądś ogień wzniecany przez Kate lub strzała Raven.
- Co tu się do licha ciężkiego wyprawia?!- wrzasnąłem, tnąc krwiożerczego pegaza przede mną
-Jesteśmy herosami na samobójczej misji rarującej świat! Oczekujesz, że będzie normalnie?!- odkrzyknęła Kate po czym dodała- Na lewo!
Uskoczyłem dokładnie w momencie, kiedy coś wylądowało na deskach pokładu. Spojrzałem tam i doznałem mini zawału. To był człowiek... Tak myślałem. Miał ręce i nogi, a nawet jakiś brzuch, ale... Głowa była stuprocentowo końska.
- Na świętą Atenę- jęknąłem, unikając włóczni dziwadła.- Zostajecie pojmani przez Wolny Lud Koński. Proszę o natychmiastowe złożenie broni albo zostaniecie do tego zmuszeni siłą- to COŚ przemówiło.
Nie paliłem się być pojmanym przez jakiś tam koński ruch oporu, a już na pewno nie paliłem się do złożenia broni. Napiąłem mięśnie, a po niebie przeszła błyskawica.
- Uznaj to za ostrzeżenie, stary. Mogę zrobić z ciebie szaszłyk z koniną!- krzyknąłem, ruszając w jego stronę.
Patrząc z perspektywy czasu stwierdzam, że trzeba było go tak nie wkurzać...
Worek zdjęli mi dopiero w celi.
Pamiętałem niewiele, a przed oczyma miałem mroczki. Próbowałem skupić wzrok na porywaczach, ale nie mogłem. Usłyszałem ciche rżenie i drzwi klatki zatrzasnęły się ze skrzypnięciem. Klatki? Ledwie przytomny oparłem się o ścianę z szarych pustaków.
Wszystko wokół obudowane było czarnymi prętami, a na podłodze leżały sterty cuchnącego siana. W jakiś ironiczny sposób całe "więzienie" przypominało końskie boksy.
![](https://img.wattpad.com/cover/23801585-288-k726987.jpg)
CZYTASZ
Percy Jackson -Nowe Pokolenie- Cienie
FanfictionRaven nie może się skupić na zadaniu jakie powierzyła jej nowa mentorka. Złapanie cienia okazuje się być trudniejsze niż mogło się to wydawać na początku. W dodatku, jej drogi znów muszą skrzyżować się z synem Zeusa, osobą związaną z nią do śmierci...