Siedzieliśmy w New Stare Café, gapiąc się w nietkniętą szarlotkę.
To wszystko powoli zaczynało mnie przerastać. Wiedziałem o moim zaangażowaniu w ten „mitologiczny” świat nie cały rok, a już miałem go dość.
Serio? Pragnąłem zacząć normalne życie bez głupich jaszczurów chcących rozpłatać mnie na części czy hydr z okropnymi, odrastającymi głowami. Choć kiedyś ubolewałem nad moją zwyczajnościa, teraz chciałem do niej wrócić. Jeździć na desce i mieć równie zwyczajną, miłą dziewczynę, ale nie...
Musiałem wplątać się w coś nowego. Brawo, Johnson.- I co zamierzasz?- zapytała Kate, wciąż nie spuszczając wzroku z ciastka.
- Obiecałem. Muszę iść, ale nie mam pojęcia gdzie i po co. Nie mam nawet głupiej rymowanki, która by dała jakąś wskazówkę. Jakąkolwiek.
- Żadnego pomysłu? Nic?
Wkurzyła mnie tym pytaniem. Łatwo jej było mówić! Cień… W normalnym świecie mogło chodzić o dosłownie wszystko, a jeśli chodzi o świat nienormalny, to nie słyszałem nigdy mitu o cieniach.
- Żadnego planu- mruknąłem w odpowiedzi i postanowiłem jednak chwycić za widelecn, utapiając moje smutki w mieszaninie jajek, mąki i jabłka.
- Na twoim miejscu bym tego nie jadła- szepnęła córka Afrodyty.- Nie mam pojęcia skąd wzięli przepis, ale…
- Zaraz? Przepis?- pomysł zaświtał w mojej głowie.- Wstawaj, Kate. Idziemy!- krzyknąłem, rzucając drobniaki na stół.
Dziewczyna natychmiast poderwała się, zakładając sweter.
- Żadnego planu, powiadasz?- zapytała kpiąco.- To gdzie się wybieramy?Posłałem jej jeden z moich tajemniczych uśmiechów.
- Odwiedzić pewnego martwego kucharza.***
Pchnąłem drzwi, a Kate zaparło dech w piersiach. Wyrzuciła z siebie coś na kształt „Wow” i z rozdziawioną buzią weszła do biblioteki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Jeszcze nie dawno temu sam tak wyglądałem.
Bibliotekarz siedział za biurkiem, posypując czekoladowe babeczki lukrowaną posypką. Na nasz widok uśmiechnął się i pomachał ręką.
- Witaj, Max! Po to co zwykle?- zapytał, nie przestając zajmować się swoimi wypiekami.
Zastanowiłem się, jaka normalna czytelnia by go zatrudniła.- Nie. Dzisiaj służbowo. Nie wstawaj, obsłużę się- wątpiłem, czy w ogóle przyszła mu do głowy myśl o zostawieniu swoich ciasteczek, ale uśmiechnął się i wskazał na rzędy półek wyrastające niczym pasma górskie po drugiej stronie holu.
Zaciągnąłem Kate na schody prowadzące do regałów, ale ta cały czas powtarzała jak w transie:
- Waszyngton… Tym twoim kucharzem jest pierwszy prezydent USA? Ale... Co? On powinien…
- Nie żyć. Wiem, już to przerabiałem.Jeśli miała jeszcze jakieś pytania, to zostawiła je dla siebie.
Przez dobre pare minut lawirowaliśmy wśród półek, regałów i gablot z książkami, szukając jakichkolwiek oznaczeń działów.
Jak zawsze wstrzymałem oddech, kiedy mijaliśmy „jabłkowe” regały.Chociaż obie Lizy od dawna smażyły się w Tartarze, miałem wrażenie, że w każdej chwili jedna z nich wyskoczy zza półki i poharata mnie na kawałeczki. Instynktownie zacisnąłem rękę wokół mieczopisu.
Napis „Cieniologia” (o bogowie, coś takiego istnieje!) widniał na małej, szarej tabliczce wciśniętej między regałem z „Oknoplatozą”, a „Okumenacją”, chociaż nie miałem najmniejszego pojęcia, co miał wspólnego z każdą z tych nazw.
Weszliśmy między regały. Dział był niewielki, pełny tomisk obłożonych w skórzane okładki i przede wszystkim zakurzony. Nikt nie zaglądał tu od wieków i zacząłem wątpić, czy oprócz Waszyngtona pracuje tu też inna sprzątaczka.
Kate podeszła do najbliższej półki i przeciągnęła palcem po drewnie. Na opuszku nagromadziła się gruba warstwa kurzu. Kichnąłem, a dziewczyna strzepnęła bród z dłoni.
- Nie wiem, kto chodzi do tej twojej biblioteki, ale nie robi tego zbyt często. Na pas Afrodyty, przydałoby się tu posprzątać!Kiwnąłem głową, potwierdzając jej słowa i przeszedłem się wzdłuż regału. Wszystkie księgi były identyczne, grube, a na grzbiecie wygrawerowany miały napis „Encyklopedia Ciemności”.
- Hm...- mruknąłem.- To dział jakiegoś fanatyka jednej serii.
- Może wcale nie fanatyka- zamyśliła się córka Afrodyty.- Może po prostu to jedyna seria?
Przystanąłem. To co mówiła miało sens. I to duży. W teorii powinniśmy teraz przejrzeć te wszystkie tomy, ale w praktyce…
- Spójrz!- krzyknąłem, wskazując na pustą przestrzeń między tomami. Koło dziury widniał rozmazany ślad po kurzu, taki jaki stworzyła Kate pociągając po nim palcem.
- Ktoś zabrał książkę i to dość nie dawno.
Kate podeszła do mnie i spojrzała się na dziurę po księdze.
- Acha. I na dodatek wziął książkę, której będziemy potrzebować.
Spojrzałem na nią pytająco.
- Och, Max, to proste. Spójrz na tę dziurę. Jest węższa niż pozostałe, co znaczy, że nie była to kolejna encyklopedia, ale coś innego. Po za tym, jesteśmy w dziale cieniologii, a na wszystkich encyklopediach jest napis „ciemności”. Prawdopodobnie jedyną książką o samych cieniach jest ta zabrana.Zamrugałem kilka razy. Kate nie przestawała mnie zadziwiać.
-Adriana powiedziała, że muszę znaleźć Cień, zanim ona to zrobi- dokończyłem jej tok rozumowania.
Czyżby ta tajemnicza osoba nas ubiegła i wzięła książkę ze wskazówkami pierwsza?Koło biurka bibliotekarza czekał już na nas nakryty stół z kupką babeczek na tacy pośrodku. Jerzy Waszyngton właśnie zdejmował swój krzykliwie różowy fartuszek i odwieszał go na kołek, kiedy wpadliśmy robiąc niezwykły harmider.
- O, już jesteście, dzieciaki!- miałem zamiar się obruszyć i powiedzieć, że mam już czternaście lat, ale Waszyngton zadał odpowiedne pytanie.- Czy znaleźliście to, czego szukaliście?
- Nie do końca, psze pana. Byliśmy w dziale cieniologii i…
- Cieniologii? Wy też?Spojrzałem porozumiewawczo na Kate. Mieliśmy rację... Ktoś zabrał nam książkę sprzed nosa.
- Panie Waszyngtonie, czy ktoś jeszcze był tam przed nami? To bardzo ważne kiedy- powiedziałem, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Prezydent podrapał się po swoich białych włosach.
- Tak, dzisiaj ta twoja przyjaciółka.
- Przyjaciółka?- zapytała zdezorientowana Kate, ale ja wiedziałem o kogo chodzi.- Tak- zaczął tłumaczyć Waszyngton.- Blada, potargane włosy i brązowe oczy, tatuaże na rękach…
- Raven- szepnąłem, a mój żołądek wykonał podwójne salto do tyłu.
CZYTASZ
Percy Jackson -Nowe Pokolenie- Cienie
FanficRaven nie może się skupić na zadaniu jakie powierzyła jej nowa mentorka. Złapanie cienia okazuje się być trudniejsze niż mogło się to wydawać na początku. W dodatku, jej drogi znów muszą skrzyżować się z synem Zeusa, osobą związaną z nią do śmierci...