Rozdział XXII Wielki Rozdział Prezentów :*

1.3K 113 12
                                    

Nigdy jakoś specjalnie nie obchodziłem urodzin. Zresztą, nigdy nie cierpiałem na porywającą ilość przyjaciół, więc problem wielkich imprez rozwiązywał się sam. 

Ale to było coś innego. Piętnaste urodziny.
To brzmiało prawie jak ostatnie urodziny. 

- I co z nią?- dobiegł mnie głos Johna, który krzątał się w kuchni obok mojej mamy, podjadając serwetki.

- Przyjdzie- stwierdziłem krótko, chociaż nie byłem tego taki pewien. 

Od czasu zakończenia misji minął prawie miesiąc i przez ten czas niezbyt się ze sobą widywaliśmy. I rozmawialiśmy. 

- Fajnie- uśmiechnął się Benny, puszczając na fulla muzykę ze starego odbiornika w salonie. Z głośników popłynęła skoczna melodia, rozluźniając nieco sztywną atmosferę.
- Chętnie ją poznam.

Uśmiechnąłem się. Może nie było to ogromne przyjęcie, ale przynajmniej byli tu moi wszyscy najbliżsi przyjaciele. Nawet Kate otrzymała pozwolenie na pojawienie się.  No, prawie wszyscy. Mój wzrok prawie wywiercał dziurę w drzwiach wejściowych. 

„Kiedy przyjdzie? Przecież powiedziała, że będzie".
Stuk. Stuk. 

Wzdrygnąłem się. Przysiągłbym, że słyszałem pukanie, ale nie dobiegało ono od strony drzwi.
Stuk. Stuk. 

- Zaraz...- stwierdziłem powoli, odwracając się i napotykając zdziwione spojrzenie Raven za oknem. Stała na balkonie, ściskając w ręku niewielką paczuszkę.        

 Uśmiechnąłem się, otwierając okno.
-  Normalni ludzie używają drzwi- stwierdziłem, zapraszając ją do środka.
- Drabinki pożarowe dobrze robią na łydki- odpowiedziała z przekąsem, zdejmując skórzaną kurtkę. 

Kątem oka zauważyłem, że czarny materiał ma ogromne rozcięcie na plecach.
- Małe spotkanie z potworem?- zapytałem, wskazując na ubranie.
- Harpia. Spodobał jej się twój prezent- powiedziała, wręczając mi z lekka sponiewieraną paczuszkę. 

Była niewielka, opakowana w niebieski papier i przewiązana sznurkiem.
- Wszystkiego Najlepszego, Wasza Wysokość. 

Delikatnie odwinąłem opakowanie, a moim oczom ukazał się prosty zegarek na czarnym pasku. Obróciłem go w rękach.
- To jakaś iluzja do niespóźniania się?- zapytałem, ale ona przewróciła oczami.

- Naciśnij to małe pokrętło z boku, głupku- stwierdziła. 

Wykonałem polecenie i odskoczyłem zaskoczony. W moim ręku lśniła spiżowa tarcza z grecką literą omega na wierzchu. Dokładnie taka, jaką walczyłem w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej ponad rok temu.
- To zabawka z Mgły. Znasz zasadę.

- Jak wierzysz że istnieje, to zaistnieje- wyrecytowałem i nacisnąłem ponownie pokrętło z boku tarczy, a ta zwinęła się w zegarek.- Dzięki.

- To nie wszystko- powiedziała, wskazując na niewielki przedmiot, którego wcześniej nie zauważyłem. Podniosłem srebrny pierścień i przyjrzałem się zdobiącej go czaszce. 

Cóż, był trochę... Czy Raven myślała, że będę go nosić?

- Może być trochę w nie twoim stylu, więc przyczep go sobie do koralików obozowych. Dostałam go kiedyś od pewnej córki Hadesa. Obiecała mi, że zjawi się w czasie bitwy, kiedy będę w potrzebie. Wszystko jedno, po której stronie będę stała- dodała po chwili wahania.- A ja teraz daję go tobie. 

- Ale...
- Czekaj, daj mi dokończyć. To moja obietnica. Przyjdzie czas, kiedy będziesz potrzebował pomocy. Wtedy wystarczy zgnieść pierścień stopą. Angela się zjawi, a ja razem z nią. Nyks zbiera siły potężniejsze niż ci się wydaje. Każda para rąk się przyda.

Percy Jackson -Nowe Pokolenie- CienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz