Rozdział I Nauki w ciemnościach

2.5K 154 3
                                    

Cios odrzucił mnie na drugi koniec sali sprawiając, że każdy centymetr mojego ciała zapłonął iskierkami bólu.

Spróbowałam się podnieść, ale ręce odmówiły mi posłuszeństwa.
- Twoje bloki są BEZNADZIEJNE, Raven. Cały czas nie możesz się skupić.

Ociągając się, podniosłam się z Ziemi i spojrzałam na córkę Achlys. Limera przyglądała mi się z widoczną dezaprobatą. Żadne słowa przeprosin na nic by się nie zdały. Z dzieckiem bogini cierpienia i demona cienia- Xemila nie można było dyskutować.

-Skup się!- zasyczała i z powrotem przyjęła swoją ludzką postać.

Stanęłam naprzeciw niej w swobodniej postawie, gotowa do walki. Limiera wyprowadziła cios szybko i celnie. Zaklęcie pomknęło w moją stronę z prędkością błyskawicy, ale byłam na to przygotowana.

Sformułowałam w głowie odpowiednie myśli, a wokół mnie utworzyła się bariera ochronna, która odbiła czar mojej nauczycielki.

Zadowolona wypuściłam jeszcze trzy mroczne zaklęcia, ale żadne z nich nie ugodziło przeciwniczki. Córka Achlys władała magią doskonale i nie łatwo było ją czymkolwiek zaskoczyć. Szansa, iż kiedykolwiek mogłabym…

Z moich płuc głośno uciekło powietrze, gdy potrójne zaklęcie nietoperza przeniknęło przez moją magię obronną. Ponownie przeleciałam przez całe pomieszczenie i z impetem wylądowałam na ścianie.

Gdy zetknęłam się z zimną skałą, moją skroń przeszyła nagła fala bólu. Powoli uniosłam dłoń ku twarzy i dotknęłam swojego czoła. Z rany nad lewą brwią skapywała czerwona stróżka krwi, odznaczająca się wyraźnie na tle bladej skóry.

- Czy jesteś w stanie powiedzieć, co cię tak rozprasza?!- mistrzyni czarnej magii była wyraźnie poirytowana.

Zerknęłam w jej krwistoczerwone oczy, ale nie znalazłam tam niczego więcej prócz zwykłej złości.
- Nie- skłamałam.- Nie mam pojęcia o co chodzi.

Demonica westchnęła.

- Aby władać dobrze czarną magią, potrzebna jest nie tylko krew demona, ale również czysta nienawiść. Coś przeszkadza ci w osiągnięciu tego cudownego stanu.

Nie zdążyłam uskoczyć przed jej szponiastą dłonią, która zacisnęła się na mojej głowie. Skroń, która przed chwilą zdawała się płonąć, teraz stała się zimna jak lód. Jęknęłam. Dobrze wiedziałam, co miało zaraz nastąpić, ale zmęczony po pojedynku umysł nie mógł stawić mistrzyni żadnego oporu. Wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą.

Max. Jego uśmiech. Jego gesty. Max, kiedy się śmieje. Max podczas próby żartu. Jego oczy. Te zielone oczy przeszywające moją duszę. Tylko te spojrzenie mnie znało, tylko on… Max. Max walczy w mojej obronie. Max łapie mnie na granicy obozu. Max porywa mnie w obłoki. Jego figlarny uśmiech, kiedy obmywam mu ranę. Jego usta, usta tak blisko moich. Max w labiryncie. Max wśród swoich lęków. Max. Max, on…

Krzyknęłam, kiedy Limera opuściła rękę, a z nią moją podświadomość. Cała drżałam.

Obecność córki bogini cierpienia w moim umyśle wywołała falę niepochamowanego bólu.
- Czemu to zro…- moje rozpaczliwe brzmienie zbliżyło się do szeptu.

Słabość własnego głosu obrzydziła mnie. Dlaczego wspomnienia jednego tygodnia, tygodnia, który miał miejsce prawie dziesięć miesięcy temu, były takie bolesne? Max. Max. Musiałam wziąć się w garść.

Spojrzałam się na nauczycielkę, próbując opanować drżenie moich dłoni.
- Coś mi mówi, że władczyni to się nie spodoba- jej upiorny głos przeszył mnie na wskroś i zostawił nieprzytomną wśród ciemności.

Percy Jackson -Nowe Pokolenie- CienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz