– Aaa! On tu był! Widziałam go! – krzyknęła Flora Joliffe z ekscytacją zmieszaną z przerażeniem.
Stała na korytarzu na piętrze swej willi, spoglądając w otwarte drzwi łazienki, naprzeciwko gabinetu zmarłego męża, uznanego producenta blachy ocynowanej.
Szczęknęły drzwi jednego z pokojów gościnnych i na korytarz wychynęła Emily Knight. Zaniepokojona patrzyła na ciotkę, jej prawie atletyczną sylwetkę, lekką cytrynową suknię i siwiejące włosy, w których pozostawało jeszcze sporo dawnej rudości.
– Spóźniłaś się! – rzuciła pani Jolliffe z rozczarowaniem. – Wyszłabyś chwilę wcześniej i sama byś go zobaczyła!
– Kogo, ciociu? – zapytała Emily zmęczonym głosem.
– No jak to kogo? – wyrzuciła z siebie kipiąca poruszeniem ciotka. – Oczywiście, że ducha!
Tylko tego Emily brakowało. Coś zdradzieckiego zaległo w jej brzuchu, miała wrażenie, że dostaje gęsiej skórki, a im bardziej się obawiała, że nogi zaczną się pod nią uginać, tym bardziej rzeczywiście zaczynały. Rozejrzała się po korytarzu, rzuciła okiem za plecy ciotki Flory, w obawie, że istotnie ujrzy coś niewytłumaczalnego. Gdzie laska? – przemknęło jej przez myśl, choć eterycznego bytu nie dało się zdzielić przez głowę. Wzięła głęboki oddech i zrobiła krok na długi, wąski chodnik, którym wyścielony był korytarz.
– Jest ciocia pewna? – zapytała ostrożnie.
– Jak najbardziej, dziecko drogie! – Flora Jolliffe patrzyła na siostrzenicę jak na ostatniego niedowiarka. – A któżby inny to mógł być?
– I jak wyglądał? – upewniła się Emily. – Jak człowiek?
– Gdzie tam człowiek! Normalnie, jak autentyczny duch! Świetliste tchnienie! Smuga eteru!
– A może to był odblask od świetlika? – panna Knight zaciekle broniła swojej racjonalności.
– Zaraz tam od świetlika! – żachnęła się ciotka. – Dziecko drogie, wy tam na wsi myślicie tak przyziemnie... Ciągle tylko się przejmujecie cenami na ziarno albo na wełnę, to i jesteście całkiem oderwane od duchowości. Na wszystko byście chciały mieć jasne wytłumaczenie, a świat jest ogromny. Sama powiedz, czy nauka potrafi wyjaśnić wszystko? Tak naprawdę wszystko?
– Wszystkiego jeszcze nie potrafi – zgodziła się Emily. – Ale to kwestia czasu.
– To nie jest kwestia czasu – pani Jolliffe miała ugruntowane zdanie. – To jest, dziecko drogie, kwestia przyjęcia innych narzędzi. Kontakty z zaświatami są możliwe od wieków, tylko trzeba wiedzieć jak!
Weszła do łazienki, rozejrzała się.
– Ani widu, ani słychu – zauważyła. – A chwilę temu na pewno tu był. No chodź, sama zobacz.
Dziewczyna, utykając i powłócząc biodrem, zbliżyła się do łazienki. Serce biło jej mocniej, niż powinno.
– Co mam zobaczyć? – zapytała, przesuwając wzrokiem po kafelkach, wannie, umywalce i białych ręcznikach. – Brak ducha?
W łazience nie było zwykłego okna, tylko świetlik w suficie. Przedpołudniowe światło padało na liliowy chodnik przed wanną.
– Gdybyś przyszła chwilę wcześniej, miałabyś dowód czarno na białym – stwierdziła autorytatywnie ciotka Flora.
– Dziękuję, ciociu, teraz będę za każdym razem schodzić do łazienki na parterze.
– Szkoda gadać, taka inteligentna, a taka niemądra – westchnęła starsza pani. – Nasza rzeczywistość jest pełna sygnałów z tamtego świata. Gdyby wszystkie duchy miały wobec nas złe zamiary, to już zupełnie... A tak w ogóle, dziecko drogie, dlaczego właściwie miałyby mieć?
CZYTASZ
Tony Rule The Waves
Narrativa StoricaU progu wojny światowej Tony Scolding, oficer lotnictwa morskiego, poznaje pannę, która może się stać miłością jego życia. Henry, syn plantatora, ucieka z dżungli do marynarki, licząc, że nawet wojna okaże się lepsza niż to, co go czeka w domu. Kul...