- Ona tego nie zrobi! - krzyknął Josehp, wstając z krzesła, które stało w sali Stranger Things. Robinson się uparł, że ze mną pojedzie na spotkanie całej obsady i omówienia sceniarusza do czwartego sezonu. Mówiłam mu, że będzie się nudził i nie powinien znać sceniarusza, bo nie gra w tym serialu. Jednak się uparł, bracia Duffer zaufali mu, że nie wygada sceniarusza. Omawialiśmy pocałunek Mike'a i Eleven, jaki ma być. Dopóki mój chłopak nie zaczął awantury.
- Oczywiście, że to zrobi - prychnął rozbawiony Finn, uśmiechnął się do niego kpiąco. Finn, mój najlepszy przyjaciel. Można go już nazwać kolegą, bo nas tylko łączą sprawy biznesowe. Kontakt urwał się głównie przez ludzi, którzy za bardzo wkraczali w nasze życie. Widzieli w najmniejszym geście, że "coś nas łączy". W trakcie nagrywania każdego sezonu byłam w nim lekko zauroczona, co w sumie można było zauważyć w wywiadach i różnych filmikach dotyczących obsady Stranger Things oraz samego serialu. Lecz te uczucie szybko przemijało, mimo że wracało po czasie, nie czułam że to coś poważniejszego. To było lekkie, zwykłe zauroczenie, które umijało. Teraz głównie łączyły nas interesy, jak z resztą ekipy. Przyjaciele zarzucali mi, że Josehp odciąga mnie od nich. Sądziłam inaczej, po prostu był moim chłopakiem i wymagał więcej uwagi oraz chciał spędzać ze mną więcej czasu.
- Po moim trupie, Wolfhard - warknął krótko ścięty chłopak, złapał mnie mocno za nadgarstek i wyciągnął mnie z sali.
- Co ty robisz? - spytałam lekko wkurzona jego zachowaniem.
- Nikt Cię, kurwa, nie będzie całował - warknął, ciągnąc mnie w stronę wyjścia. Wyrwałam rękę, a on spojrzał na mnie.
- Josehp, to moja praca - powiedziałam, uspokajając go. - I chce Ci przypomnieć, że tylko ciebie kocham.
Pocałowałam go lekko w policzek, trochę się uspokoił.
- Wiem - westchnął. - Ale nie będę mógł patrzeć jak całujesz kogoś innego, a ten Wolfhard później będzie cieszył mordę, że się z Tobą lizał - fuknął pod nosem.
- Powtarzam, to tylko moja praca - powiedziałam, przewracając oczami. - A Finn to mój przyjaciel.
- Ta, przyjaciel - przewrócił oczami.
- Lepiej jedź do domu, okej? - zapytałam, kładąc mu rękę na ramieniu. - Napiszę potem, pa.
Cmoknęłam chłopaka lekko w usta i szybko pobiegłam w stronę sali. Nie rozumiałam jego zachowania, tyle razy tłumaczyłam mu, że Finn to przyjaciel. Rozumiem, że był zazdrosny, ale to moja praca. Zrozumiałabym, gdyby sam miał taką pracę. Sama wiedziałam na co się piszę, kiedy wybierałam zawód aktorki.
- Przepraszam - westchnęłam, wchodząc do sali. Usiadłam koło Finn'a, który prychnął pod nosem.
- Dałaś mu lek na wściekliznę, że nie wraca? - zapytał, śmiejąc się pod nosem. - Na twoim miejscu bym mu kaganiec założył lub coś.
- Naprawdę śmieszne, Wolfhard - powiedziałam sarkastycznie, przewracając oczami. Brakuje mi jeszcze tego, żeby zaczął się wyśmiewać z mojego chłopaka.
- Mnie to śmieszy - wzruszył ramionami, dołączając do rozmowy w sprawie sceniarusza.
~☆~
Stałam pod budynkiem, dzwoniąc dosłownie do każdego, żeby po mnie przyjechali. Robiło się powoli ciemno i zimno, a ja byłam w bluzce na krótki rękaw i w katanie.
- Cholera! - krzyknęłam, rzucając torebkę na ziemię. Mam tu siedzieć do rana czy co? Ten dzień był koszmarny. Rano oblałam spodnie, niechcący nadepnełam na ogon Winnie, Josehp zrobił 'przedstawienie' i Finn się z niego śmiał, A TERAZ NIKT NIE ODBIERA! Czy ten dzień może być gorszy?
CZYTASZ
lights, camera, action| fillie
Fanfic━━ ⋆ ˚。⋆୨୧˚ ˚୨୧⋆。˚ ⋆ 𝘭𝘪𝘨𝘩𝘵𝘴, 𝘤𝘢𝘮𝘦𝘳𝘢, 𝘢𝘤𝘵𝘪𝘰𝘯! 𝘥𝘰𝘣𝘳𝘻𝘦 𝘨𝘳𝘢𝘮𝘺 𝘯𝘢 𝘱𝘭𝘢𝘯𝘪𝘦, 𝘢𝘭𝘦 𝘤𝘻𝘺 𝘳𝘰𝘸𝘯𝘪𝘦𝘻 𝘥𝘰𝘣𝘳𝘻𝘦 𝘻𝘢𝘨𝘳𝘢𝘮𝘺 𝘸 𝘻𝘺𝘤𝘪𝘶? © cuutemillie 2020